Kontrakt, którego wartość przekroczyła 2 mld USD
"Wiachiriew, stary sowiecki aparatczyk, z trudem uznawał coś takiego jak niepodległa Ukraina, przy czym biegnące przez wilną samostijną gazociągi pozostawały w jego mniemaniu dalej dobrem ZSRR. Jak namówić kogoś takiego do współpracy? Na pierwsze spotkanie z szefem Gazpromu prezes Julia Tymoszenko wybrała się w krótkiej spódniczce i w botfortach - sięgających za kolana skórzanych butach na obcasie.(...) Pierwsze spotkanie zaowocowało kontraktem, którego wartość przekroczyła 2 mld USD. Najwyraźniej prócz pięknej, wyzywająco ubranej kobiety Wiachiriew musiał zobaczyć w Tymoszenko także sprawnego biznesmena.
(...) Rosyjskie ministerstwo obrony pomogło jej zarobić naprawdę dużo pieniędzy. Schemat był prosty. Eksporter rosyjskiego gazu, czyli Gazprom, brał na Zachodzie kredyt w wysokości 450 mln USD, całą sumę wpłacał do budżetu państwa w ramach swoich zobowiązań, następnie pieniądze te były z budżetu przekazywane do ministerstwa obrony, które - zamiast zużyć je np. na żołnierskie pensje - przelewało środki na konto zachodniego przedstawicielstwa Zjednoczonych Systemów Energetycznych Ukrainy. Teoretycznie była to zapłata za materiały budowlane, których jednak rosyjski resort obrony nigdy nie zobaczył. Praktycznie pieniędzmi z ministerstwa firma Tymoszenko płaciła Gazpromowi za dostarczone paliwo. Gazprom zwracał kredyt do zachodniego banku. Koło się zamykało.
(...) Większość Ukraińców specjalnych pretensji do Julii o ten okres jej działalności nie ma - czytamy w książce "Tymoszenko. Historia niedokończona".