Hejterskie afery z polityką w tle. Magdalena Adamowicz reaguje
Nazwisko jej męża zostało przywołane w wulgarnej wiadomości do Katarzyny Lubnauer. Magdalena Adamowicz w rozmowie z WP pyta: - Jeżeli hejt pochodzi z instytucji państwowych, to do jakiego stanu doprowadziliśmy nasz kraj?
24.09.2019 | aktual.: 24.09.2019 14:18
Liderka Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer stała się kolejną ofiarą hejtu. Kiedy występowała w programie TVN24, do redakcji ktoś wysłał mail, w którym groził posłance. "Lubnauer ty k....o, szmato, dziwko, suko trzeba cię zabić jak tego złodzieja Adamowicza" - brzmała treść wiadomości. Po tym, jak posłanka poinformowała o sprawie, policji udało się namierzyć autora maila. Okazał się nim funkcjonariusz Straży Marszałkowskiej z 19-letnim stażem.
Teraz głośno mówi się też o profilu Sok z Buraka, wyśmiewającym polityków obozu rządzącego i produkującym fake newsy na ich temat. Według nieoficjalnych informacji stoi za nim działacz PO i pracownik warszawskiego ratusza.
W rozmowie z WP do tych spraw odniosła się Magdalena Adamowicz, której mąż - prezydent Gdańska Paweł Adamowicz - był ofiarą hejtu. 13 stycznia został zamordowany podczas finału WOŚP. Jak zaznaczyła, nie ufa doniesieniom medialnym, dlatego powstrzymuje się od zajęcia stanowczego stanowiska w konkretnej sprawie.
Cel manipulacji: glosowanie na konkretną partię
- Nienawiść w ludziach była zawsze. Różnica polega na tym, że teraz ma ona do dyspozycji potężne narzędzie: internet. Dzięki niemu trafia szybko do tysięcy, a nawet milionów osób. Stała się też narzędziem cynicznej polityki. Za pomocą fake newsów i inżynierii społecznej manipuluje się ludźmi w celu zmiany ich preferencji wyborczych - mówi.
Dodaje, że ludzie, którzy stosują te metody, nie widzą, że prowadzą one do najgorszych tragedii, nawet takich jak morderstwo jej męża. - Dlatego tak ważne jest sprzeciwianie się temu zjawisku, zmiana prawa, a w najbardziej drastycznych sytuacjach karanie osób łamiących prawo. Niezależnie od opcji politycznej musimy bezwzględnie piętnować hejterów i robić wszystko, żeby nie mieli posłuchu społecznego - podkreśla Adamowicz.
I pyta: - Jeżeli hejt pochodzi z instytucji państwowych, to naprawdę my wszyscy musimy sobie zadać pytanie, dokąd doszliśmy, do jakiego stanu doprowadziliśmy nasz kraj?
"Nieważne, czy to prezes partii, czy urzędnik w ministerstwie"
- Walczę z pełną mocą o sprawnie działający system sprawiedliwości, niezależny od polityki i oparty o prawo, potrafiący rozróżnić mowę nienawiści od wolności słowa. Zawsze powtarzam, że w takich sytuacjach musi rozstrzygnąć niezależny i niezawisły sąd. Opowiadam się za stosowaniem twardych zasad: jeżeli ktoś dopuszcza się niegodziwości, a już na pewno jeżeli łamie prawo, nie ma dla niego miejsca w życiu publicznym. Niezależnie od opcji politycznej, niezależnie od miejsca jakie zajmuje na scenie politycznej. Dotyczy to tak samo prezesa partii, jak i urzędnika w ministerstwie - zaznacza.
Przypomnijmy, że wciąż słychać echa afery hejterskiej w resorcie sprawiedliwości.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl