Haniebne słowa Ławrowa. "To po prostu ściek"
"Nie zamierzamy atakować innych państw. Tak naprawdę nie zaatakowaliśmy Ukrainy" - oznajmił rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow po spotkaniu z jego ukraińskim odpowiednikiem Dmytro Kułebą w tureckiej Antalyi. Ławrow stwierdził ponadto, że Rosja zbombardowała szpital położniczy w Mariupolu, bo "była to baza ultraradykalnego batalionu Azowskiego". - To straszne. (...) To po prostu ściek, stek bzdur, który nie ma nic wspólnego z jakimikolwiek realiami. Tego się nie da się słuchać, tego nie można słuchać i nie warto słuchać, bo to zmierza donikąd - komentował w programie specjalnym WP analityk PISM Mateusz Piotrowski. Odniósł się też do słów rzecznika prasowego rosyjskiego ministerstwa obrony, który ogłosił, że "podstępni" Amerykanie na terytorium Ukrainy zajmują się badaniami nad trasami migracji ptaków, które roznoszą patogeny po Rosji. W jego ocenie może to być zapowiedź wykorzystania broni biologicznej lub chemicznej w Ukrainie. - Rosja tę broń posiada. Atak na Skripala jest tego przykładem. Ta broń na pewno jest nie w śladowych ilościach. Wyobrażam sobie jakieś ograniczone jej wykorzystanie, oczywiście pod pretekstem - podkreślił. Piotrowski zwrócił uwagę, że "pomału przebija się też argument dotyczący COVID-u". - Zaraz się okaże, że nie - jak twierdziły Chiny - amerykańscy żołnierze przywieźli COVID do Chin, ale on się wydostał z tych placówek w Ukrainie. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby taką oficjalną linię przyjęto. To jest tragikomiczne - stwierdził.