Handlarz respiratorami "pod opieką" ABW. Czy to było działanie umyślne?
Andrzej I., który handlował respiratorami w dobie pandemii koronawirusa, znalazł się na celowniku prokuratury, zanim pojawiła się informacja o jego śmierci. Śledczy chcieli, by I. był ścigany Czerwoną Notą Interpolu. ABW skutecznie zablokowała jednak taką możliwość. Czy zrobiła to celowo? Ustalenia "Rzeczpospolitej" rzucają nowe światło na sprawę poszukiwań i śmierci I. w Albanii, do której doszło 20 czerwca 2022 roku.
Na początku pandemii koronawirusa Ministerstwo Zdrowia zawarło umowę z Andrzejem I. ws. dostawy 1241 respiratorów. Przedsiębiorca, który wcześniej handlował bronią, otrzymał na ten cel 35,1 mln euro zaliczki (ok. 154 mln zł). Firma E&K, której prezesem był I., nie wywiązała się z umowy i dostarczyła do kraju kilkadziesiąt respiratorów innego typu, niż początkowo zapowiadała. Ściągnęła też do Polski kilkaset urządzeń, których odebrania - ze względu na fatalny stan i brak odpowiedniej dokumentacji - odmówiło początkowo Ministerstwo Zdrowia.
Zamieszanie wokół transakcji sprawiło, że służby chciały postawić zarzuty i aresztować I. Przedsiębiorca w październiku 2021 roku zniknął jednak z radarów. Mężczyzna został znaleziony martwy pod koniec czerwca br. w mieszkaniu w Tiranie. Podejrzany handlarz miał umrzeć śmiercią naturalną - na zawał serca.
Handlarz respiratorami pod opieką ABW. Czy to było działanie umyślne?
Śledczy nie będą w stanie zweryfikować informacji dotyczących przyczyn śmierci I., bo rodzina, bez wiedzy prokuratury, postanowiła skremować ciało przedsiębiorcy. Wzbudziło to podejrzenia służb, ale szokujące są również najnowsze ustalenia "Rzeczpospolitej".
Prokuratura w Lublinie chciała, by Andrzej I. był ścigany Czerwoną Notą Interpolu. Wniosek w tej sprawie złożono 25 maja 2022 roku w Krajowym Biurze Interpolu w Warszawie - do Biura Międzynarodowej Współpracy Policji Komendy Głównej Policji. Cel był jasny - wszczęcie poszukiwań międzynarodowych I. w celu późniejszej ekstradycji do Polski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Boją się wojny nuklearnej. Ukraińcy drżą przed "drugim Czarnobylem". "Wystarczy jedna bomba"
KGP odrzuciła wniosek śledczych, tłumacząc, że trafił on "na listę wpisów niekompatybilnych" ze względu na "figurowanie w SIS II danych ww. osoby na podstawie wpisu z art. 36.3 ID Schengen dokonanego na wniosek ABW".
Decyzja policji zaskoczyła śledczych, bo prokuratura nie miała żadnych informacji, jakoby ABW interesowała się I. Sam wpis ABW do systemu SIS II strefy Schengen oznacza, że dana osoba jest monitorowana pod kątem m.in. uzyskania informacji "w celu ścigania przestępstw oraz zapobiegania zagrożeniom bezpieczeństwa publicznego lub narodowego".
- Taki wpis to sygnał, że trzeba osobę mieć na oku, ponieważ są wobec niej podejrzenia o przestępczą działalność, ale nie ma jeszcze wystarczających dowodów do zatrzymania i ściągania do kraju - tłumaczy na łamach "Rzeczpospolitej" gen. Adam Rapacki, były wiceszef MSWiA.
Problem w tym, że wniosek o ściganie Czerwoną Notą jest ważniejszy, bo związany z zatrzymaniem i ekstradycją. Dlatego policja powinna była wystąpić do ABW z interwencją, by wycofała swój wpis ws. I., zważając na blokowanie działania innym instytucjom - twierdzi "Rz". Dlaczego tego nie zrobiono?
Nie jest tajemnicą, że Andrzej I. oraz jego firma zostały rekomendowane Ministerstwu Zdrowia przez Agencję Wywiadu. Dodatkowo sam I. w przeszłości był powiązany z kontrwywiadem PRL. Być może służby chciały mieć na niego oko.
Informator "Rz" twierdzi, że ABW chciała jedynie monitorować Andrzeja I. Nie miała w planach zatrzymania i ekstradycji handlarza. Dlatego jest zaskoczony działaniem policji w tej sprawie.
Źródło: Rzeczpospolita
Czytaj także: