"Byłem uzależniony od hazardu"
Miecugow szczerze opowiada o swoich kłopotach z hazardem. Dziennikarz grał w blackjacka, pokera i rzadziej w ruletkę. - Na początku koleżanki i koledzy się skrzykiwali, traktowaliśmy grę w kasynie jako rodzaj fajnej zabawy. Zaczęło mnie to coraz bardziej wciągać i prawdziwy problem pojawił się w 1997 r., czyli równo ze startem TVN. Myślę, że kasyno zacząłem traktować jako miejsce rozładowania stresu. I przez długi czas uważałem, że to nie ma wpływu na pracę - mówi.
Spędzał w kasynie jednak coraz więcej czasu. - Bywało, że od wieczora do rana. Jak grałem w Victorii, gdzie zamykano kasyno o piątej rano, wpadaliśmy jeszcze na dwie godzinki do Marriottu, bo tam można było grać do siódmej. Zdarzało mi się jechać w niedzielę na dyżur do TVN i zahaczyć o kasyno. Po porannym zebraniu miałem przerwę do czwartej po południu. Jechałem do domu, ale już o pierwszej wyjeżdżałem, żeby pograć dwie godzinki.
Kiedy dotarło do niego, że ma problem? - Zrozumiałem to pewnej nocy, kiedy wracałem z Krakowa do Warszawy. Z pociągu zadzwoniłem do domu i skłamałem, że pociąg stoi w szczerym polu, bo podobno przejechaliśmy człowieka. A prawda była taka, że o czasie przyjechałem do Warszawy i z dworca natychmiast poszedłem do kasyna. Znowu przegrałem i rano powiedziałem sobie, że trzeba z tym skończyć.
Obecnie substytutem hazardu jest dla niego gra w scrabble.