Grzegorz Miecugow o mediach

Znany dziennikarz szokuje...

Obraz

/ 11Tak się zaczęły jego konflikty z Tomaszem Lisem

Obraz
© AKPA / Michał Baranowski

Grzegorz Miecugow swoimi słowami o tym, że za niski poziom telewizji i tabloidyzację mediów odpowiadają nie dziennikarze, a widzowie i odbiorcy, wywołał burzę. Internauci nie zostawili na gospodarzu "Szkła Kontaktowego" w TVN suchej nitki, zarzucając mu, że przemawia przez niego dziennikarska buta. W najnowszej książce "Szkiełko i wokół", która właśnie trafiła do księgarń, dziennikarz rozwija tę mocno kontrowersyjną teorię.

- Wielokrotnie spotykałem się z pytaniem, dlaczego zapraszamy Nelli Rokitę. Zawsze jak Nelli Rokita była w "Kropce nad i" u Moniki Olejnik, to w "Szkle kontaktowym" dostawałem kilka telefonów z tym pytaniem. Ale przecież nie mogłem powiedzieć, że zapraszamy ją, bo państwo chcecie ją oglądać - mówi w rozmowie z Violettą Ozminkowski.

Jak twierdzi, to nie telewizja i dziennikarze kreują życie, oni wychodzą mu naprzeciw. - Nie możemy abstrahować od odbiorcy. Jesteśmy do pewnego stopnia usługowi - podkreśla. I podaje kolejny przykład w 2007 r., kiedy Andrzeja Leppera ścigano jako aferzystę, biegał po kraju i robił dwie konferencje dziennie. - Po każdej z tych konferencji słupek oglądalności nam rósł. A my nie możemy zrezygnować z tego, od czego nam słupek rośnie - opowiada.

(js)

/ 11"Odbiorca jest najsłabszą częścią mediów"

Obraz
© AKPA / Andrzej Engelbrecht

Zdaniem Miecugowa, najsłabszą częścią mediów w Polsce jest ich odbiorca. - Jesteśmy coraz bardziej tabloidalni właśnie przez niego - uważa. Twierdzi, że szczególnie w internecie ludziom wystarczy nagłówkowa informacja.

Podkreśla, że media muszą sobie ustalić granicę, której nie wolno przekraczać. - Jeśli "Fakt", najchętniej kupowana gazeta w Polsce, pisze przez kilka numerów o wielorybie, który płynie Wisłą do Warszawy, to jest przykład usługi posuniętej za daleko. Ludzie lubią czytać głupoty, ale gdzieś się trzeba zatrzymać, bo można się stać pośmiewiskiem. To w "Fakcie" wyczytałem, że w japońskim laboratorium robot się zaczaił, aż wszyscy wyjdą, i napadł na laborantkę, która wychodziła ostatnia. Nie dość, że ją zgwałcił, to jej jeszcze obciął głowę, a ta głowa żyła dwa tygodnie. To jest usługa posunięta na maksa - mówi.

/ 11"Nie płacę abonamentu telewizyjnego"

Obraz
© Newspix.pl / Michał Pieściuk

Dziennikarz zdradza, że nie płaci abonamentu telewizyjnego. Dlaczego? Bo w Polsce, jego zdaniem, nie funkcjonuje prawdziwa telewizja publiczna. To ona powinna wspierać państwo w tych miejscach, gdzie może - w edukacji, w kulturze. Ma obowiązek wyrównywania szans, także np. nadawania lekcji języków, angielskiego przede wszystkim, ale także podstawowych języków - hiszpańskiego, niemieckiego, włoskiego, rosyjskiego.

- Nie będę płacił za gwiazdy, które tańczą na lodzie, za program "Jaka to melodia" i podobną idiotyczną rozrywkę. Będę płacił na to, żeby Janko Muzykant dostał narzędzie, żeby ludzie nie byli wykluczani tylko dlatego, że mieszkają na małej wsi, a w szkole nie ma nauczyciela angielskiego i do teatru jest daleko. W Anglii ściągają abonament, bo jest płacony razem z rachunkami za energię. Ale BBC nie może pokazywać reklam. Jeśli stacja potrzebuje więcej pieniędzy, to produkuje świetne filmy, które sprzedaje na całym świecie - mówi.

Atakuje TVP także za to, że nie szanuje się w niej ludzi. Opisuje okoliczności swojego przejścia z Woroniczej do TVN: - Późną jesienią 1996 r. poszedłem do Jacka Snopkiewicza, wówczas redaktora naczelnego "Wiadomości", i mówię mu: "Jacku, mam propozycję przejścia do Waltera". On na to: "Naprawdę? Szkoda". Nie próbował mnie ani przez moment zatrzymać. Pół roku później to samo powiedział mu Tomek Lis i też nie było żadnej próby zatrzymania. Telewizja publiczna już wtedy nie szanowała ludzi, a teraz nie szanuje ich jeszcze bardziej.

/ 11"Internet to przyszłość"

Obraz
© AKPA / Mieszko Piętka

Miecugow uważa, że internet to przyszłość mediów. Telewizja połączy się z siecią. - Telewizja dalej będzie funkcjonować, bo pojawienie się telewizji nie zabiło kina, a pojawienie się internetu nie zabiło telewizji, ale to internet będzie najważniejszy - mówi.

I dodaje, zwracając się do Violetty Ozminkowski: - Za kilkanaście lat po wejściu do jakiegokolwiek pomieszczenia będziesz szukała włącznika sieci internetowej, tak jak dziś jest dla ciebie oczywiste, że po wejściu do ciemnego pokoju masz odnaleźć włącznik światła, bo przecież elektryczność jest wszędzie.

Dziennikarz z fascynacją mówi o akcji internautów ws. ACTA: - W Polsce była fenomenem na skalę Europy. Pełna mobilizacja młodych ludzi w ciągu kilku dni, za którą nie stoi żadna instytucja. Ktoś nazwał rzecz po imieniu, zagrażają ich wolności, wychodzą więc na ulicę, protest jest skuteczny, odnoszą sukces i wracają do swoich małych społeczności.

/ 11"Plułem krwią"

Obraz
© AKPA / Dariusz Gałązka

Po raz pierwszy dziennikarz tak obszernie opowiada o chorobie nowotworowej, którą przeszedł. Choroba dała o sobie znać w marcu zeszłego roku. Miecugow bardzo kaszlał, był leczony antybiotykami, które pomagały na krótko, a kaszel wracał. Wreszcie zrobiono mu w szpitalu badania i okazało się, że już jest na granicy przewlekłej obturacyjnej choroby płuc, która dopada palaczy.

Dziennikarz pluł krwią, ale bardzo obawiał się bronchoskopii. - Byłem zapisany na to badanie na ostatni poniedziałek czerwca. Całą niedzielę chodziłem jak struty, a wieczorem podjąłem decyzję. Coś za coś. Nie idziesz na bronchoskopię, bo intuicja ci mówi: nie idź, ale rzucasz palenie. Nie idziesz się zbadać, bo po pierwsze, jest to badanie mocno inwazyjne, a po drugie, można na jakiś czas stracić głos. A ja głosem pracuję.

Dopiero kiedy inny lekarz znalazł guza w jego płucach, dziennikarz zdał sobie sprawę z powagi sytuacji. Nie wiadomo było tylko, czy nowotwór jest złośliwy. To miał wykazać PET z 99-procentową pewnością. Badanie dziennikarz opisuje jako jedno z gorszych przeżyć w życiu. - Położyli mnie na kozetce za przepierzeniem z prześcieradła. Za tym przepierzeniem leżała dziewczynka, która była z mamą. Była opóźniona w rozwoju. Ktoś jej źle założył wenflon, bardzo cierpiała. Płakała tak, jak czasem płaczą zwierzęta. To był wręcz skowyt, cały czas mam go w uszach. Piekielne doświadczenie - stwierdza.

/ 11"Rak to rygiel, który mi nie pozwala myśleć o papierosach"

Obraz
© AKPA / Michał Baranowski

Pomyślałem, że być może ten pasażer jest ryglem, który mi nie pozwala nawet myśleć o papierosach. Pilnuje mnie. Doprowadził do tego, że zmieniło się moje życie - tak opisuje zmianę swojego podejścia do nowotworu.

Miecugow wreszcie rzucił papierosy, które zaczął popalać w szkole. - Zazwyczaj zaczyna się od kupowania dobrych papierosów. Najpierw były carmeny, potem marlboro. Paczka wystarczała na tydzień. Paliło się dwa papierosy dziennie, góra trzy. Prawdziwe palenie zaczęło się na studiach. Coraz gorsze i gorsze papierosy. Kończyło się na sportach, bo nie było pieniędzy na nic lepszego. W ostatnich latach bywało, że paliłem nawet więcej niż dwie paczki dziennie - opowiada.

/ 11"Byłem uzależniony od hazardu"

Obraz
© AKPA / Michał Baranowski

Miecugow szczerze opowiada o swoich kłopotach z hazardem. Dziennikarz grał w blackjacka, pokera i rzadziej w ruletkę. - Na początku koleżanki i koledzy się skrzykiwali, traktowaliśmy grę w kasynie jako rodzaj fajnej zabawy. Zaczęło mnie to coraz bardziej wciągać i prawdziwy problem pojawił się w 1997 r., czyli równo ze startem TVN. Myślę, że kasyno zacząłem traktować jako miejsce rozładowania stresu. I przez długi czas uważałem, że to nie ma wpływu na pracę - mówi.

Spędzał w kasynie jednak coraz więcej czasu. - Bywało, że od wieczora do rana. Jak grałem w Victorii, gdzie zamykano kasyno o piątej rano, wpadaliśmy jeszcze na dwie godzinki do Marriottu, bo tam można było grać do siódmej. Zdarzało mi się jechać w niedzielę na dyżur do TVN i zahaczyć o kasyno. Po porannym zebraniu miałem przerwę do czwartej po południu. Jechałem do domu, ale już o pierwszej wyjeżdżałem, żeby pograć dwie godzinki.

Kiedy dotarło do niego, że ma problem? - Zrozumiałem to pewnej nocy, kiedy wracałem z Krakowa do Warszawy. Z pociągu zadzwoniłem do domu i skłamałem, że pociąg stoi w szczerym polu, bo podobno przejechaliśmy człowieka. A prawda była taka, że o czasie przyjechałem do Warszawy i z dworca natychmiast poszedłem do kasyna. Znowu przegrałem i rano powiedziałem sobie, że trzeba z tym skończyć.

Obecnie substytutem hazardu jest dla niego gra w scrabble.

/ 11"Nie mam problemu z alkoholem"

Obraz
© AKPA / Mieszko Piętka

Miecugow prostuje w książce krążące w internecie pogłoski o tym, jakoby nadużywał alkoholu. - Prawda jest taka, że miałem objawy depresji i brałem leki. Lekarz mnie ostrzegał, że po nich będę miał kłopot ze wstawaniem. Ale nie pracuję rano, dlatego powiedziałem, że mi to nie przeszkadza. Kiedyś jednak wyjątkowo w sylwestra o poranku podsumowywałem mijający rok. Przyjechałem do studia, rozmawiałem jeszcze z dwiema osobami przy robieniu makijażu. I wszystko było dobrze. Wszedłem na antenę i okazało się, że nie mogłem wydusić słowa, bełkotałem. Zapomniałem, że poprzedniego dnia przez pomyłkę wziąłem dwie tabletki leku. A w świat poszło, że byłem kompletnie pijany na wizji. Nieprawda, co nie znaczy, że nie piję. Nie jestem abstynentem, ale nie mam z alkoholem problemów. Chwilę później zrezygnowałem z tych proszków i dużo lepiej się czuję bez nich - opowiada

/ 11"Zakochał się w niej przez telewizor"

Obraz
© AKPA / Zenon Żyburtowicz

Dziennikarz opowiada w książce o swojej przyjaźni z Tomaszem Lisem, z którym później był skonfliktowany. Wyjawia m.in. kulisy początków znajomości Lisa z Kingą Rusin.

- Blisko byłem z Tomkiem Lisem. Mieszkał wówczas w małym mieszkanku, wynajętym gdzieś na Mariensztacie. Jak trzy osoby tam weszły, to już było naprawdę ciasno. Tomek zakochał się wtedy w Kindze Rusin. Pytał mnie, czy ją znam. Zwyczajnie się zakochał przez telewizor i kombinowaliśmy razem, jak zdobyć do niej jakiś kontakt. Potem byłem na ich weselu i miałem poczucie, że to się źle skończy. Symptomatyczne było to, że po ich ślubie Tomek rozluźnił więzi nie tylko ze mną, ale z całą grupą ludzi. Choć miałem z nim bardzo dobre kontakty, nawet jak był za granicą. Wtedy kupiłem sobie samochód, było to subaru, auto zrobione w Stanach, a przywiezione z Kanady. Brakowało mi jakiejś części i okazało się, że można ją kupić tylko w Stanach, więc Tomek się tym zajął. Jak został korespondentem w Stanach, mieliśmy częstsze kontakty, bo jako wydawca "Wiadomości" ciągle czegoś potrzebowałem od niego. Ale nigdy nie było już między nami tak, jak przed jego ślubem - mówi.

10 / 11"Siedziba TVN była miejscem tajnej operacji służb"

Obraz
© AKPA / Mieszko Piętka

Wyjawia kulisy swojego konfliktu z Tomaszem Lisem, z którym razem współtworzyli "Fakty". - Myślę, że nasz konflikt był wpisany w konstrukcję działu informacji, bo nie było jasno określonych kompetencji. Na przykład Mariusz Walter nie powiedział mi, że Tomek będzie prowadził "Fakty" przez pięć dni. Dopiero jak program ruszył, dowiedziałem się, że będę prowadził tylko weekendy. Nie było jasno powiedziane, kto za co odpowiada. Jeśli ja chciałem podjąć jakieś decyzje, a Lis się na to nie zgadzał, to nie miałem żadnych możliwości przeciwdziałania temu. Jak zniknęły inne programy, którymi się zajmowałem, to nagle się okazało, że "Fakty" mają dwóch szefów. A nawet trzech, bo dochodził jeszcze Milan Subotić.

Do konfliktu między nimi doszło także później, kiedy Miecugow zaczął tworzyć TVN 24. - Myślę, że Lis się bardzo obawiał, że pod bokiem "Faktów" rośnie nowa struktura, która spowoduje, że w stacji odwrócą się hierarchie wartości. "Fakty" były wtedy oczkiem w głowie TVN. Jak Lis miał fantazję pojechać z "Faktami" do Rzymu, proszę bardzo, koszty nie grają roli. Jak wystartowaliśmy, "Fakty" były w sytuacji pierwszego dziecka, któremu rodzice mówią, że bocian przyniósł braciszka. Niby się cieszymy, ale czujemy, że już nie jesteśmy jedyni - mówi.

Miecugow opowiada w "Szkiełko i wokół" o kulisach powstania TVN. Ujawnia m.in., że budynek pierwszej siedziby TVN był miejscem tranzytowym w ramach operacji MOST, czyli przerzucie Żydów z ZSRR i Rosji do Izraela w latach 1990-1992. Polska pomagając Żydom emigrującym z ZSRR, podjęła wtedy współpracę z Mossadem i CIA. - Po upadku Związku Radzieckiego przetoczyły się przez niego tabuny rosyjskich Żydów, którzy mieli przesiadkę w Polsce w drodze do Izraela. Polska była koordynatorem tej akcji, oczywiście tajnej. I ten paskudny budynek został mocą nowoczesnych technologii w roku 1997 przetworzony na niedużą, ale przyzwoitą siedzibę TVN - opowiada Miecugow.

11 / 11"Pędziłem bimber"

Obraz
© AKPA / Jacek Kurnikowski

W wywiadzie-rzece "Szkiełko i wokół" Miecugow zdradza, że, kiedy był redaktorem radiowej "Trójki"... pędził bimber. - Każdy wtedy pędził, ja się specjalizowałem w pędzeniu whisky. Zamówiłem specjalne urządzenie na politechnice, a whisky robiło się w ten sposób, że dwukrotnie pędzony bimber przepuszczało się przez wióry dębowe. A pędziło się normalnie. Miałem dziesięciolitrowy garnek, do tego cztery kilogramy cukru i dziesięć dekagramów drożdży. Najpierw trzeba było zagotować wodę, potem do ostudzonej wsypać cukier i drożdże, odstawić na jakiś czas, żeby to wszystko sfermentowało, a powstały zacier trzeba było przepuścić przez specjalny aparat destylujący - opowiada.

Dziennikarz przytacza także anegdotę z wczesnego dzieciństwa. Według niej zsikał się na kanapę... Wisławy Szymborskiej. Miecugow aż do wyjazdu do Warszawy mieszkał w Krakowie, w domu Związku Literatów Polskich, przy ulicy Krupniczej 22. A przyszła noblistka była jego sąsiadką.

"Szkiełko i wokół", wywiad-rzeka Violetty Ozminkowski z Grzegorzem Miecugowem ukazał się nakładem wydawnictwa "Czerwone i Czarne".

(js)

Wybrane dla Ciebie

Czesi wyślą do Polski śmigłowce. Pomogą walczyć z dronami
Czesi wyślą do Polski śmigłowce. Pomogą walczyć z dronami
Brutalne morderstwo Ukrainki. Trump domaga się kary śmierci
Brutalne morderstwo Ukrainki. Trump domaga się kary śmierci
Co zrobi Rosja? Ekspert: są dwie możliwości
Co zrobi Rosja? Ekspert: są dwie możliwości
Polska wysyła pod granicę 40 tys. żołnierzy
Polska wysyła pod granicę 40 tys. żołnierzy
Szwecja wysyła wsparcie do Polski. "Środki obrony"
Szwecja wysyła wsparcie do Polski. "Środki obrony"
Marcon rozmawiał z Tuskiem. Prezydent Francji zabrał głos
Marcon rozmawiał z Tuskiem. Prezydent Francji zabrał głos
Rozmowa Nawrocki-Trump. Wiadomo, co powiedział prezydent USA
Rozmowa Nawrocki-Trump. Wiadomo, co powiedział prezydent USA
Charlie Kirk nie żyje. Trump poinformował o śmierci influencera
Charlie Kirk nie żyje. Trump poinformował o śmierci influencera
Niemiecka prasa pisze wprost o ataku. "Będą kolejne"
Niemiecka prasa pisze wprost o ataku. "Będą kolejne"
O czym rozmawiał Nawrocki z Trumpem? CNN ujawnia
O czym rozmawiał Nawrocki z Trumpem? CNN ujawnia
Lider węgierskiej opozycji: Solidaryzujemy się z Polską
Lider węgierskiej opozycji: Solidaryzujemy się z Polską
Trump reaguje na postrzelenie Kirka. Błyskawiczny wpis
Trump reaguje na postrzelenie Kirka. Błyskawiczny wpis