Grzegorz Miecugow o mediach
Tak się zaczęły jego konflikty z Tomaszem Lisem
Znany dziennikarz szokuje...
Grzegorz Miecugow swoimi słowami o tym, że za niski poziom telewizji i tabloidyzację mediów odpowiadają nie dziennikarze, a widzowie i odbiorcy, wywołał burzę. Internauci nie zostawili na gospodarzu "Szkła Kontaktowego" w TVN suchej nitki, zarzucając mu, że przemawia przez niego dziennikarska buta. W najnowszej książce "Szkiełko i wokół", która właśnie trafiła do księgarń, dziennikarz rozwija tę mocno kontrowersyjną teorię.
- Wielokrotnie spotykałem się z pytaniem, dlaczego zapraszamy Nelli Rokitę. Zawsze jak Nelli Rokita była w "Kropce nad i" u Moniki Olejnik, to w "Szkle kontaktowym" dostawałem kilka telefonów z tym pytaniem. Ale przecież nie mogłem powiedzieć, że zapraszamy ją, bo państwo chcecie ją oglądać - mówi w rozmowie z Violettą Ozminkowski.
Jak twierdzi, to nie telewizja i dziennikarze kreują życie, oni wychodzą mu naprzeciw. - Nie możemy abstrahować od odbiorcy. Jesteśmy do pewnego stopnia usługowi - podkreśla. I podaje kolejny przykład w 2007 r., kiedy Andrzeja Leppera ścigano jako aferzystę, biegał po kraju i robił dwie konferencje dziennie. - Po każdej z tych konferencji słupek oglądalności nam rósł. A my nie możemy zrezygnować z tego, od czego nam słupek rośnie - opowiada.
(js)