"Siedziba TVN była miejscem tajnej operacji służb"
Wyjawia kulisy swojego konfliktu z Tomaszem Lisem, z którym razem współtworzyli "Fakty". - Myślę, że nasz konflikt był wpisany w konstrukcję działu informacji, bo nie było jasno określonych kompetencji. Na przykład Mariusz Walter nie powiedział mi, że Tomek będzie prowadził "Fakty" przez pięć dni. Dopiero jak program ruszył, dowiedziałem się, że będę prowadził tylko weekendy. Nie było jasno powiedziane, kto za co odpowiada. Jeśli ja chciałem podjąć jakieś decyzje, a Lis się na to nie zgadzał, to nie miałem żadnych możliwości przeciwdziałania temu. Jak zniknęły inne programy, którymi się zajmowałem, to nagle się okazało, że "Fakty" mają dwóch szefów. A nawet trzech, bo dochodził jeszcze Milan Subotić.
Do konfliktu między nimi doszło także później, kiedy Miecugow zaczął tworzyć TVN 24. - Myślę, że Lis się bardzo obawiał, że pod bokiem "Faktów" rośnie nowa struktura, która spowoduje, że w stacji odwrócą się hierarchie wartości. "Fakty" były wtedy oczkiem w głowie TVN. Jak Lis miał fantazję pojechać z "Faktami" do Rzymu, proszę bardzo, koszty nie grają roli. Jak wystartowaliśmy, "Fakty" były w sytuacji pierwszego dziecka, któremu rodzice mówią, że bocian przyniósł braciszka. Niby się cieszymy, ale czujemy, że już nie jesteśmy jedyni - mówi.
Miecugow opowiada w "Szkiełko i wokół" o kulisach powstania TVN. Ujawnia m.in., że budynek pierwszej siedziby TVN był miejscem tranzytowym w ramach operacji MOST, czyli przerzucie Żydów z ZSRR i Rosji do Izraela w latach 1990-1992. Polska pomagając Żydom emigrującym z ZSRR, podjęła wtedy współpracę z Mossadem i CIA. - Po upadku Związku Radzieckiego przetoczyły się przez niego tabuny rosyjskich Żydów, którzy mieli przesiadkę w Polsce w drodze do Izraela. Polska była koordynatorem tej akcji, oczywiście tajnej. I ten paskudny budynek został mocą nowoczesnych technologii w roku 1997 przetworzony na niedużą, ale przyzwoitą siedzibę TVN - opowiada Miecugow.