Gruszka nie zgadza się z zarzutami Nałęcza
Szef komisji śledczej ds. PKN Orlen Józef
Gruszka (PSL) nie zgadza się z zarzutami Tomasza Nałęcza (SdPl),
że komisja złamała prawo, domagając się od Jolanty Kwaśniewskiej
dokumentacji dotyczącej fundacji "Porozumienie bez Barier", bez
uprzedniego podjęcia uchwały w tej sprawie.
09.09.2004 | aktual.: 09.09.2004 12:51
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Prawo jest złamane w tym przepisie, który mówi, że domagać się dokumentacji od osób prawnych i publicznych przewodniczący ma prawo na mocy uchwały komisji. Tymczasem komisja się nie zebrała i nie podjęła uchwały o wystąpieniu o dokumentację do fundacji pani Kwaśniewskiej. Tutaj przewodniczący działał w oparciu o uchwałę blankietową - mówił w radiowej Trójce Nałęcz.
Gruszka powiedział, że zarzut Nałęcza jest chybiony, bo komisja podjęła uchwałę, w której dała przewodniczącemu stałe upoważnienie do występowania o dokumenty, o które wnioskują posłowie. Katalog wniosków jest wciąż otwarty - zaznaczył.
Podkreślił też, że żaden z posłów obecnych we wtorek na posiedzeniu rozszerzonego prezydium komisji nie sprzeciwił się wnioskowi dotyczącemu dokumentów z fundacji Kwaśniewskiej. Gruszka powiedział, że na tym posiedzeniu zabrakło tylko jednego członka 11-osobowej komisji - Andrzeja Grzesika (Samoobrona). Zapewnił, że jeśli byłby sprzeciw, postawiłby wniosek na forum całej komisji.