PolskaGowin o aferze Amber Gold: przed komisją powinienem stanąć ja i Donald Tusk

Gowin o aferze Amber Gold: przed komisją powinienem stanąć ja i Donald Tusk

• Jeżeli prace komisji mają doprowadzić do wyjaśnienia okoliczności tej afery, to i ja, i minister Rostowski, i minister Cichocki, a także Donald Tusk powinniśmy przed tą komisją stanąć - mówi wicepremier Jarosław Gowin
• "Ja na ślady związków między Marcinem P. a politykami trójmiejskiej Platformy Obywatelskiej nie natrafiłem"

Gowin o aferze Amber Gold: przed komisją powinienem stanąć ja i Donald Tusk
Źródło zdjęć: © PAP | Amdrzej Grygiel

Jarosław Gowin jest gotów stanąć przed komisją śledczą w sprawie Amber Gold i podzielić się swoją wiedzą na ten temat. Wicepremier i minister nauki był w rządzie Donalda Tuska ministrem sprawiedliwości. Nad powołaniem komisji pracuje Sejm.

Jarosław Gowin podkreślił, że razem z ówczesnymi ministrami Jackiem Cichockim i Jackiem Rostowskim przygotował raport na użytek ówczesnego premiera Tuska.

Zdaniem obecnego wicepremiera, ministra nauki i szkolnictwa wyższego największą wiedzę w sprawie Amber Gold ma Donald Tusk, ale wezwanie go przed komisję ze względów dyplomatycznych może być trudne.

– Jeżeli prace komisji mają doprowadzić do wyjaśnienia okoliczności tej afery, to i ja, i minister Rostowski, i minister Cichocki, i także Donald Tusk powinniśmy przed tą komisją stanąć – powiedział minister.

Jarosław Gowin przyznał też, że kiedy był ministrem sprawiedliwości, to zadał sobie trud, żeby sprawdzić, czy istnieją jakieś związki między Marcinem P. a politykami trójmiejskiej Platformy Obywatelskiej.

- I mówię uczciwie, ja na ślady takich związków nie natrafiłem – mówi wicepremier. Jego zdaniem prokuratura kiepsko radzi sobie ze sprawą Amber Gold i dlatego konieczne było powołanie komisji śledczej.

– Istnieje społeczne oczekiwanie, żeby ujawnić to, co działo się w sprawie Amber Gold – podkreślił wicepremier. – Polacy chcą poznać prawdę, jak to się stało, że tak długo można było okradać tysiące osób z ich oszczędności i działo się to przy kompletnej bierności instytucji państwowych – mówił.

O 17.00 rozpoczęło się pierwsze czytanie projektu uchwały powołującej komisję śledczą w sprawie Amber Gold.

Posłanka Małgorzata Wassermann, która ma być przewodniczącą komisji, powiedziała, że zostanie wezwany każdy, kto może mieć wiedzę w sprawie afery. Także były minister sprawiedliwości, obecnie wicepremier, Jarosław Gowin oraz były premier, teraz szef Rady Europejskiej, Donald Tusk. Sprawdzone ma zostać to, jak działały państwowe służby.

Początkowo PiS chciał, by w komisji było 9 osób, bez przedstawicieli Nowoczesnej i PSL-u. Zmienił jednak zdanie i proponuje, by skład liczył 11 osób i obejmował także polityków tych ugrupowań. - Chcielibyśmy jednak żeby mniejsze kluby mogły też uczestniczyć w wyjaśnianiu tej ponurej afery - powiedział szef klubu PiS Ryszard Terlecki. W komisji ma być 6 przedstawicieli PiS, dwóch PO i po jednym z Nowoczesnej, Kukiz'15 i PSL.
Z kolei marszałek Senatu Stanisław Karczewski opowiedział się przeciw rozszerzeniu prac komisji o SKOK-i. Polityk ocenił, że próba włączenia ich do prac byłaby rozmydleniem i przykryciem sprawy zasadniczej, wzbudzającej w społeczeństwie wielkie emocje. - Trzeba wyjaśnić, czy nie było tutaj żadnego zabezpieczenia politycznego - powiedział Stanisław Karczewski. - Sprawa SKOK-ów nie wymaga powołania komisji śledczej - zastrzegł jednocześnie marszałek Senatu.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (43)