"Puknijcie się w głowę". Gorąco w Sejmie
Kolejny gorący dzień na Wiejskiej. Sejm kontynuował prace nad propozycjami PiS zmian w Kodeksie wyborczym. PiS apeluje do opozycji. Opozycja natomiast przekonuje, że na takie zmiany jest zdecydowanie za późno. Z mównicy padły mocne słowa. Finalnie z uwagi na zgłoszone poprawki, projekt nowelizacji Kodeksu wyborczego został ponownie skierowany do Komisji nadzwyczajnej ds. zmian w kodyfikacjach.
Sejm w czwartek o godzinie 9 rozpoczął posiedzenie, na którym kontynuował prace nad propozycjami zmian w Kodeksie wyborczym. Sprawozdanie komisji przedstawiła Barbara Bartuś z PiS. Potem zadeklarowała, że Prawo i Sprawiedliwość oczywiście popiera projekt. - Są zarzuty, że to nie ten czas, ale wybory w Polsce odbywają się cały czas - mówiła.
Zwróciła się do opozycji: "Dla państwa zawsze nie jest odpowiedni czas, ale to kwestia, po której stronie stoicie". - To są zmiany techniczno-organizacyjne - stwierdziła.
Sprzeciw opozycji. "21 poprawek, których nikt nie widział"
Robert Kropiwnicki z KO grzmiał z mównicy, że PiS chce wprowadzić możliwość finansowania kampanii wyborczych przez każdego. - Chcecie zabetonować swoją władzę na zawsze. Polacy was pogonią - mówił.
Zaznaczył, że KO nie jest przeciw małym obwodom wyborczym, ale należy to przygotować na tyle wcześnie, by gminy miały czas na przygotowanie się. Złożył wniosek o odrzucenie projektu.
Poseł Platformy Obywatelskiej Robert Kropiwnicki podczas czwartkowej debaty w Sejmie nawiązał do wcześniejszego wystąpienia Barbary Bartuś z PiS, która poinformowała, że jej klub zgłasza do projektu ponad 20 poprawek. - Pani nie zająknęła się nawet na temat merytorycznych zmian, jakie wprowadzają, a my mamy to wieczorem głosować w Sejmie? - pytał. Mówił, że nie ma czasu na przeanalizowanie tylu zmian, ocenił, że poprawna legislacja w wykonaniu PiS to fikcja.
Opozycja podkreśla, że prawa wyborczego nie powinno się zmieniać w roku wyborczym. Paweł Krutul z Lewicy zaznaczył, że nad zmianami można pracować przed kolejnymi wyborami.
Ireneusz Raś z Koalicji Polskiej podkreślił, że czas na wprowadzanie zmian jest zbyt późny. - Przynosicie 21 poprawek, których nikt nie widział - mówił do PiS. Zaznaczył, że będzie trudno zrealizować te założenia. - Last minute jest niedopuszczalne w Kodeksie wyborczym - stwierdził.
Przekonywał, by wprowadzić możliwość głosowania przez internet.
Krystian Kamiński z Konfederacji stwierdził, że nie wiadomo, czego dotyczy 21 poprawek, które chce wprowadzić PiS. - Wprowadzicie chaos - powiedział i zawnioskował o odrzucenie projektu.
W ramach sprostowania Barbara Bartuś przekonywała, że poprawki są wynikiem dyskusji na komisji. - To np. zmiana słowa "niezwłocznie" na konkretną datę - mówiła.
Joanna Senyszyn w imieniu Polskiej Partii Socjalistycznej mówiła, że te "zmiany są biczem na opozycję". Stwierdziła, że bardzo niebezpieczne jest dopuszczenie do pracy osób z wykształceniem prawniczym, którzy mogą zastąpić sędziów oraz dopuszczenie, by każdy mógł finansować kampanie. - Jakie są prawdziwe intencje? - zadała na koniec pytanie.
Z ław PiS słychać było oburzenie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Puknijcie się w głowę"
Sławomir Nitras stwierdził z kolei, że jak te przepisy wejdą w życie, to KO zrobi wszystko, by PiS stracił dotację za "nielegalne finansowanie kampanii wyborczej".
- Człowiek uczciwy nie miesza. Tylko wam przychodzą do głowy takie pomysły, żeby kręcić w czasie wyborów. (...) Puknijcie się w głowę - mówił Mirosław Suchoń z Polska 2050.
- Chcecie fałszować te wybory - oskarżał Marcin Kierwiński. - Boicie się, że przegracie wybory - stwierdził. Zwrócił się do ministra Janusza Cieszyńskiego, który jako jedyny siedzi w rządowych ławach: "Jak pan zamierza integrować te 2,5 tys. lokalnych rejestrów do jednego rejestru?". - Czy ma pan coś przygotowane? Przy wyborach też pan będzie tak eksperymentował, jak przy respiratorach? To nie jest śmieszne. Widzę ten pana przyklejony uśmieszek - mówił w Sejmie.
Dariusz Joński stwierdził, że w zmianach, których chce PiS, chodzi o trzy rzeczy: kasę, władzę i wolność. - Jeśli ta ustawa wejdzie w życie, to każdy obywatel, ale także przestępca i mafiozo będzie mógł mieć swojego posła, bo każdy będzie mógł kupić plakaty wyborcze. (...) Ktoś pisze ustawę, by ktoś mógł się odwdzięczyć - mówił poseł KO.
Barbara Bartuś z PiS natomiast pytała opozycję: "Gdzie w tym projekcie jest mowa o PiS? Dlaczego się tak boicie PiS?"
Odniosła się do pytania o głosowanie przez internet. Powiedziała, że nie ma pewności, że te wybory nie byłyby zaatakowane przez hakerów. - Nie jesteśmy pewni takiego rozwiązania, więc go nie wprowadzamy - dodała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zmiany w Kodeksie wyborczym?
Pod koniec grudnia ub.r. posłowie PiS złożyli w Sejmie projekt zmian w Kodeksie wyborczym. Według autorów rozwiązania mają wpłynąć na zwiększenie frekwencji w wyborach przeprowadzanych na terytorium RP. Zakładają m.in. zwiększenie dostępu do lokali wyborczych dla mieszkańców małych miejscowości, bezpłatne przewozy dla wyborców w gminach bez publicznego transportu, a także zmiany związane ze sposobem ustalania wyników głosowania przez członków obwodowych komisji.
Zdaniem opozycji rozwiązania zawarte w projekcie mogą sprzyjać manipulacjom i gmatwać procedurę wyborczą.
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ.