Głośna eksplozja w Moskwie. Powstał lej. Saperzy w akcji
Wybuch w centrum Moskwy na placu Miusskim w pobliżu Izby Publicznej - podały rosyjskie media. Na miejscu utworzył się lej o głębokości 30 cm i średnicy 20 cm. Na miejsce zostali wezwani saperzy, a Rosjanie od razu pisali o "ukraińskim dronie".
Wiele informacji podawanych przez rosyjskie i białoruskie media lub przedstawicieli władzy to element propagandy. Takie doniesienia są częścią wojny informacyjnej prowadzonej przez Federację Rosyjską.
Do wybuchu doszło trzy metry od budynku Rosyjskiej Izby Obywatelskiej. Na miejsce zostali wezwani saperzy oraz przedstawiciele komitetu śledczego. Jak opisuje kanał "Shot", teren został ogrodzony. Pojawiła się także straż pożarna.
Huk i dym. W miejscu wybuchu powstał lej
Jeden ze świadków w rozmowie z kanałem Shot powiedział, że "najpierw usłyszał głośny huk, po którym zobaczył dym". W miejscu wybuchu powstał lej o głębokości 30 cm i średnicy 20 cm.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak skontrować putinowską dezinformację? Ekspert o tajwańskiej "zasadzie 222"
Na rosyjskich kanałach Telegram rozpoczęła się gorąca dyskusja o możliwych przyczynach eksplozji. Niektórzy z mieszkańców pisali wprost, że to z pewnością "ukraiński dron". Chwilę później okazało się, że przyczyną było "zwarcie przewodu elektrycznego wysokiego napięcia".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Ogromny pożar pod Moskwą
W poniedziałek po południu w rosyjskim miasteczku Nachabino niedaleko Moskwy palił się "magazyn części zamiennych". Ministerstwo ds. sytuacji nadzwyczajnych informowało, że "sytuacja jest poważna". Według świadków pożar wybuchł w miejscu składowania sprzętu wojskowego. Nikt nie zginął ani nie został ranny. Pożar miał być spowodowany wybuchem butli z tlenem.
Przeczytaj także:
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski