Genetyka w walce z psimi odchodami
Radny jednej z dzielnic Drezna, Karl Jobig, chce wykorzystać najnowsze zdobycze genetyki do ścigania
właścicieli psów, które zanieczyszczają ulice miasta -
poinformował niemiecki tygodnik "Der Spiegel".
Na jego wniosek rada dzielnicy wezwała władze miasta do utworzenia banku danych zawierających informacje o kodzie genetycznym wszystkich mieszkających w stolicy Saksonii czworonogów. Warunkiem ponownej rejestracji psa byłoby pobranie od niego próbki śliny, umożliwiającej późniejszą identyfikację.
Pozostawione na ulicach, trawnikach i w innych publicznych miejscach psie odchody poddawane byłyby testom genetycznym. Dzięki bankowi danych wykrycie właściciela byłoby dziecinnie proste - uważa pomysłodawca.
Za zanieczyszczanie ulic radni chcą wprowadzić drakońskie mandaty w wysokości od 180 do 600 euro. Wykonanie jednego testu DNA kosztuje 75 euro. W Dreźnie zarejestrowanych jest 12,5 tys. psów. Jobig uważa, że koszt akcji zamortyzuje się, a po pewnym czasie miasto zacznie zarabiać na tym procederze.
Jak zauważył "Der Spiegel", ambitne plany władz miasta pokrzyżować mogą jednak bezpańskie psy, których liczbę szacuje się na kilka tysięcy. Za ich przewinienia musieliby solidarnie zapłacić wszyscy mieszkańcy.
"Der Spiegel" przypomniał, że rok temu podobne plany walki z psimi odchodami miały władze Madrytu. Po pełnych kpiny atakach ze strony opozycji i mediów zrezygnowano jednak z wprowadzenia projektu w życie.
Jacek Lepiarz