Generał Piotr Pytel zapowiada pozew. "Zarzuty TVP to piramidalna bzdura"
TVP Info poinformowała, że gen. Piotr Pytel, były szef SKW, pozytywnie zaopiniował wniosek o koncesję na broń dla Fundacji Otwarty Dialog. - Nie zamierzam się z niczego tłumaczyć. Zostałem obsadzony w pewnej roli, która jest niezbędna do dyskredytacji Donalda Tuska - mówi Pytel.
Prokuratura poinformowała w grudniu 2016 r., że postawiła zarzuty przekroczenia uprawnień dwóm b. szefom Służby Kontrwywiadu Wojskowego, w tym Piotrowi Pytelowi – chodzi o rzekomą współpracę z rosyjskim wywiadem.
"Generał z zarzutem współpracy z FSB dał zgodę na produkcję broni fundacji (Fundacja Otwarty Dialog - przyp. red.), która chce obalić rząd" – poinformowało TVP Info. "Za te słowa oczywiście proces” – tak brzmi odpowiedź generała.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Zobacz też: Przewodnik po karierze Misiewicza?
Czy generał pozytywnie ocenił wniosek o koncesję na broń dla Fundacji Otwarty Dialog? – To piramidalna bzdura – mówi Pytel w w naTemat. - Fundacja brała czynny udział w pomocy humanitarnej w czasie walk na Ukrainie, w związku z tym, że mieli problemy z dostarczaniem typowo ochronnego sprzętu. To nie jest uzbrojenie, natomiast jest umiejscowione w ustawie o obrocie bronią i amunicją. Mówię o hełmach i kamizelkach – tłumaczy generał, który był szefem SKW od 2014 do 2015 r.
Pytel tłumaczy, że SKW zgodnie z ustawą bierze udział we wspomnianej procedurze, ale to ABW ponosi największą odpowiedzialność za przyznanie koncesji na broń.
Zarzuty prokuratury dotyczące współpracy z Federalną Służbą Bezpieczeństwa, zdaniem generała, mają na celu "zdyskredytowanie Donalda Tuska”. - Nie ja decydowałem o podpisaniu umowy z FSB - tłumaczy.
Pytel skomentował też kontrowersyjną sprawę wybicia przez MON medalu im. Bartłomieja Misiewicza. - Uważam, że to horrendalna dewaluacja tego rytuału wojskowego i poważne nadużycie – podkreślił Pytel, któremu Misiewicz miał wręczyć dymisję.
- Mówiąc "proszę" Misiewicz wręczył mi dymisję. Oczywiście wcześniej sam podałem się do dymisji, ale procedura jest taka. Po pokwitowaniu Misiewicz wydał mi polecenie, że mam siedzieć w domu i czekać na rozkazy szefa Bączka - zdradził w lutym w "Kropce nad i" były szef SKW.
Źródło: naTemat.pl,TVN24