PolskaGdzie uczą się dzieci polityków?

Gdzie uczą się dzieci polityków?

Jedni wybierają elitarne podstawówki, inni decydują się na zwykłe szkoły rejonowe. Ilu polityków, tyle pomysłów na edukację swoich dzieci.

Gdzie uczą się dzieci polityków?
Źródło zdjęć: © PAP

Paweł Kowal, europoseł i przewodniczący ugrupowania Polska Jest Najważniejsza, ma czworo dzieci: Anię, Olgę, Jasia i Lecha. Od września troje z nich będzie chodzić do stołecznej podstawówki prowadzonej przez ojców pijarów. - Moje starsze dzieci: dwie córki już chodzą do pijarów, naukę w zerówce zaczyna Jaś - zdradza europoseł.

Dlaczego wybrał akurat tę szkołę? - Powodów było kilka, ale przede wszystkim zależało nam na bezpieczeństwie. Niestety nie wszystkie rejonowe podstawówki są w stanie to bezpieczeństwo zapewnić. Ale nie twierdzę, że to jest regułą - tłumaczy przewodniczący PJN. - Do szkoły pijarów przekonał nas też duży wachlarz zajęć dodatkowych, który pozwala naszym dzieciom rozwijać się - dodaje Kowal.

Czy nie boi się, że dziecko otoczone opieką przez ojców pijarów, w zetknięciu ze szkołą masową przeżyje szok? - Nasza szkoła wcale nie jest mała. Poza tym, łatwiej z pewnymi rzeczami radzi sobie nastolatek, a inaczej kilkuletnie dziecko - mówi Kowal. I dodaje: Zawsze chciałem żeby moje dzieci chodziły to zwykłej podstawówki, do takiej, do której ja chodziłem. Ale czasy się zmieniły, więc musiałem zweryfikować swoje podejście - przyznaje.

Do elitarnej prywatnej szkoły prowadzonej przez stowarzyszenie "Sternik" (szkoła związana jest z Opus Dei), chodzą Marysia i Karolina, córki byłego ministra edukacji Romana Giertycha. Starsza córka Marysia zaczęła tam edukację w czasie gdy Giertych był urzędującym ministrem. Zrobił się skandal. Były wicepremier twierdził wówczas, że decyzję, gdzie jego córka będzie się uczyć, podjął na długo przed tym jak objął ministerialną tekę.

- Powód wyboru tej placówki był prosty, wręcz oczywisty: szkoła ma program wychowawczy, który mi odpowiada. Nie jest koedukacyjna, dziewczęta i chłopcy mają zajęcia w osobnych budynkach, chodzą w mundurkach. Poza tym szkoła została założona przez rodziców, wielu z nich to moi bliscy przyjaciele. I to właśnie rodzice decydują o życiu tej szkoły - tłumaczył wówczas Giertych w wywiadzie udzielonym serwisowi internetowemu Ligi Polskich Rodzin.

Ze szkołą związany jest też Jerzy Polaczek, były minister transportu (kierował resortem w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego)
, który do szkoły "Sternika" posyła swojego najmłodszego syna oraz Radosław Sikorski, urzędujący minister spraw zagranicznych.

Swego czasu głośno było też o szkole wnuczki Leszka Millera. Media rozpisywały się, że w czasie gdy jako premier lider SLD inaugurował w 2002 roku nowy rok szkolny, zapewniając, że w publicznych szkołach będzie coraz lepiej, jego siedmioletnia wnuczka Monika rozpoczynała edukację w World Hill Academy w Wilanowie. Wówczas szkoła była zaliczana do najdroższych stołecznych placówek (roczne czesne wynosiło ok. 30 tys. złotych).

Na edukację w prywatnej szkole postawiła też Marta Kaczyńska, córka zmarłego prezydenta. Jej starsza córka Ewa uczy się w prestiżowej amerykańskiej szkole w Gdyni. Do tej samej szkoły swojego syna posyła Dorota Arciszewska-Mielewczyk, posłanka Prawa i Sprawiedliwości i prezeska Powiernictwa Polskiego.

Posłanka na co dzień blisko związana jest z edukacją. Od 1998 roku pełni bowiem społeczną funkcję dyrektora Katolickiego Gimnazjum i Liceum w Kartuzach, którego była zresztą jednym z fundatorów. - Co mnie przekonało do wysłania syna do amerykańskiej szkoły? Placówka ma wyrobioną markę - działa już 20 lat. Poza tym stawia bardzo mocny akcent na naukę języków. Myślę o przyszłości syna, analizuję jakie umiejętności będą mu potrzebne, a szkoła odpowiada na moje oczekiwania - mówi posłanka. Jej starsza 14-letnia córka chodzi do gdyńskiego katolickiego Gimnazjum Jezuitów. Dlaczego posłanka, nie wysłała dzieci do szkoły, w której jest dyrektorem? - Szkoła jest w Kartuzach, nie chciałabym obciążać dzieci dojazdami - mówi Dorota Arciszewska-Mielewczyk.

Co trzeba zrobić, by dziecko uczyło się w klasie z dziećmi znanego polityka? Przede wszystkim trzeba słono zapłacić, np. miesięczne czesne w szkole w Gdyni wynosi od 1,2 tys. zł do 1,6 tys. zł. Im dziecko starsze, tym trzeba płacić więcej.

W szkołach "Sternika" (jest ich 11 w całym kraju: podstawówek, gimnazjów i liceów) nie ma sztywnego cennika. W ubiegłym roku w szkołach podstawowych miesiąc nauki kosztował od 600 zł do 1,1 tys. zł , w gimnazjach i liceum ok.1,1 tys. zł. Ale, jak podkreślają przedstawiciele szkoły, kwoty te są punktem odniesienia w rozmowie z rodziną, która chce zapisać dziecko do placówki. Rodzice mogą też kupować udziały w spółce "Rodzice dla szkoły", która gromadzi kapitał na rozwój infrastruktury. Jak wynika z zeznania podatkowego Radosława Sikorskiego z 2010 roku, minister spraw zagranicznych miał w spółce 160 udziałów po 100 zł każdy.

Przed przyjęciem do prestiżowej szkoły podstawowej dzieci przechodzą rozmowę wstępną. Dodatkowo w szkole pijarów, rodzice przyszłego ucznia muszą zadeklarować m.in., że będą uczestniczyć w trakcie roku szkolnego w "proponowanych przez szkołę ćwiczeniach duchowych".

Po drugiej stronie barykady są dzieci polityków, uczące się w zwykłych rejonowych szkołach. Tadeusz Cymański, europoseł i współzałożyciel Solidarnej Polski, a prywatnie tata pięciorga dzieci: wszystkie moje dzieci chodziły i chodzą do publicznych szkół. Chcieliśmy, żeby uczyły się w środowisku, w którym się wychowują. Nie bez znaczenia były też względy finansowe. Mam pięcioro dzieci, więc czesne musiałbym mnożyć razy pięć, a to ogromny wydatek - mówi europoseł.

Do państwowej podstawówki chodzi też dziewięcioletnia Ala, córka byłego lider SLD Grzegorza Napieralskiego. Dziewczynkę cała Polska poznała w ubiegłym roku, w czasie kampanii przed wyborami parlamentarnymi. Wówczas Napieralski, przy błysku fleszy, kupował ze swoimi dwiema córkami: Alą i pięcioletnią Olą wyprawkę do szkoły. Grzmiał wówczas, że wyprawienie dziecka do szkoły zbyt dużo kosztuje. I z tym zgadzają się zapewne wszyscy rodzice, niezależnie od sympatii politycznych.

Paulina Gumowska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (33)