Gdy ważyły się losy Misiewicza, resort uparcie go bronił
"Brudna gra, mająca na celu zdyskredytowanie Ministra i podległy mu resort, a jedną z odsłon tej gry jest atak medialny na Szefa Gabinetu Politycznego MON - Bartłomieja Misiewicza" - to dosłowny cytat z pisma, które do posła PO Krzysztofa Brejzy wystosował sekretarz stanu w resorcie obrony, Bartosz Kownacki. Poseł publikuje odpowiedź na swoje zapytanie poselskie na Twitterze. Odpowiedź poseł dostał tego samego dnia, gdy trzyosobowa komisja Prawa i Sprawiedliwości obradowała nad sprawą Misiewicza.
24.04.2017 | aktual.: 24.04.2017 19:16
Misiewicz nie ma kwalifikacji do pełnienia funkcji w administracji publicznej. Przepraszamy Polaków - mówił 13 kwietnia na konferencji członek komisji ds. byłego rzecznika MON, poseł PiS Joachim Brudziński. Wcześniej komisja "całkowicie negatywnie" oceniła postawę Misiewicza. W oświadczeniu stwierdzono też, że "pan Bartłomiej Misiewicz nie ma kwalifikacji do pełnienia funkcji w sferze administracji publicznej, spółkach Skarbu Państwa czy innych sferach życia publicznego".
Tego samego dnia do posła PO Krzysztofa Brejzy dotarła odpowiedź na jego zapytanie poselskie, pospisana przez sekretarza stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej Bartosza Kownackiego.
Brejza postanowił udostępnić odpowiedź na Twitterze.
Podpisany pod pismem Kownacki "zwraca uwagę na wiarygodność osób będących źródłem informacji o rzekomo 'skandalicznym' zachowaniu Pana Bartłomieja Misiewicza w klubie studenckim". Jak twierdzi sekretarz stanu w MON, Misiewicz w Białymstoku "wykonywał obowiązki służbowe związane z otwarciem punktu informacyjnego Wojsk Obrony Terytorialnej". "Wieczorem - pisze - wraz z towarzyszącym mu urzędnikiem poszli na kolację, a następnie udali się do klubu studenckiego".
Wiceminister podkreśla, że sprawę nagłaśniał w internecie także Zbigniew Stonoga, który jest poszukiwany listem gończym. Kontrowersyjny biznesmen przeprowadził m.in "wywiad" z mężczyzną, który miał tej nocy uczestniczyć w zabawie z Bartłomiejem Misiewiczem. Zdaniem Kownackiego osoby te są niezbyt wiarygodne oraz mają problemy z prawem. "Podsumowując należy podkreślić, że całość sprawy miała na celu - poprzez zorganizowanie ww. prowokacji - skompromitować Pana Bartłomieja Misiewicza, a w konsekwencji Ministra Obrony Narodowej i cały resort” - wynika z komunikatu Kownackiego.