Gawłowski opowiada o więzieniu i tłumaczy, kim jest kajfus. "Nie ma tutaj mocarzy"
Stanisław Gawłowski po wyjściu z więzienia zdradza, jak wygląda życie zza krat. Polityk wyjaśnił, że w areszcie największy problem miał ze światłem. Opisał, jak śledczy próbowali go złamać oraz wytłumaczył, kim jest kajfus i dlaczego warto go znać.
Stanisław Gawłowski wyszedł z aresztu, w którym przebywał 3 miesiące. Poseł PO od razu zażądał ujawniania dokumentów w jego sprawie. Potem rozwiązał umowę najmu z kobietą, która wynajmowała od niego apartament w centrum Szczecina. Kobieta wraz z koleżanką świadczyła w lokalu usługi seksualne.
W rozmowie z WP przyznał, że "funkcjonariusze CBA przyszli do niego z sugestią, by obciążył Donalda Tuska, Grzegorza Schetynę i całą Platformę".
Teraz opowiedział o tym, jak żyje się w więzieniu. "To był klasyczny areszt wydobywczy. Przez pierwszy miesiąc w ogóle nie działo się nic. Jakby o mnie zapomnieli (...) Podjęli próbę złamania mnie. Zaczęły się przesłuchania i konfrontacje. Po pewnym czasie pytania zaczęły się powtarzać. Mówiłem to samo pierwszy, drugi i piąty raz" - zdradził w rozmowie z "Newsweekiem".
Najgorzej jest ze światłem. Gawłowski zdradza, kim jest kajfus
"Trwają intensywne przesłuchania. W tym czasie oni odmawiają mi widzenia z żoną. Do tego przestają do mnie docierać listy od bliskich. Jednocześnie wiem, że trwa nagonka na moją rodzinę. Żona, siostry, brat są przesłuchiwani. I jeszcze dowiaduję się, że w Szczecinie prowadzę burdel" - opisał. Dodał, że w areszcie nie ma mocarzy, bo kiedy gaśnie światło to człowiek zostaje sam ze swoimi myślami.
Polityk wyjaśnił, że z czym wiąże się jego najgorsze doświadczenie. "Ze światłem. Szybko zaczęła mnie boleć głowa i oczy. Okazało się, że jarzeniówka w celi miga. Tak delikatnie. Przez godzinę czy dzień się tego nie zauważa. Ale potem organizm zaczyna się buntować" - powiedział. Niestety, wyłączyć światła nie można, bo przełącznik jest na zewnątrz. "Strażnik robi pstryk o 6.30 i drugi raz o 22.00" - zdradził.
"Wszędzie są kamery. Kącik sanitarny w celi, ale tam też jest kamera. Żadnej intymności. (...) 6.30 pobudka, 7:00 apel. Śniadanie, czytanie, ćwiczenia fizyczne, godzina spaceru (...) Oglądanie telewizji, pisanie książki, czytanie, odpisywanie na listy" - zdradził. Gawłowski dodał, że napisał w areszcie książkę pod roboczym tytułem "Poradnik dla Jarosława K.".
"To mój subiektywny opis tego, jak funkcjonuje areszt, służba więzienna, subkultura (...) Wie pan, kto to kajfus? To taki, co rozdaje jedzenie. Ważna osoba. Warto wiedzieć takie rzeczy, zanim posadzą" - przyznał.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl