Stanisław Gawłowski wyrzucił prostytutki z mieszkania. „Rozwiązałem umowę najmu"
Jak ustaliła Wirtualna Polska, poseł Stanisław Gawłowski rozwiązał umowę najmu z kobietą, która wynajmowała od niego apartament w centrum Szczecina. Kobieta wraz z koleżanką świadczyła w lokalu usługi seksualne.
- Mój pełnomocnik prawny rozwiązał umowę najmu z panią, która wynajmowała od nas mieszkanie. Miała trzymiesięczny okres wypowiedzenia, po naszej interwencji wyprowadziła się po miesiącu od rozwiązania umowy. Mieszkanie od czerwca stoi puste, nie wynajmujemy nikomu. Ja z tą panią nigdy się nie widziałem i co jeszcze raz podkreślę, nie wiedziałem, że świadczy usługi „wątpliwie moralne” – mówi WP Stanisław Gawłowski. I jak dodaje, podczas wynajmu została uszkodzona lodówka i inne sprzęty domowe. - Będziemy je naprawiać i wymieniać we własnym zakresie. Nie chcę z tą kobietą mieć nic wspólnego - dodaje Gawłowski.
Przypomnijmy, w połowie maja Radio Szczecin oraz TVP Info ujawniły, że w mieszkaniu należącym do polityka Platformy mieszka kobieta, która umawia się na seks za pieniądze. Usługi seksualne w lokalu miały też świadczyć jej koleżanki. Kobiety umawiały się dzięki zamieszczonemu ogłoszeniu w internecie. Kilka dni po ujawnieniu afery, bez trudu można było się nadal umówić z nimi na spotkanie.
- Nie prowadziłam agencji towarzyskiej, to był sponsoring. Właścicielowi mieszkania o swojej działalności nie mówiłam. Zapraszałam do mieszkania mężczyzn, którzy dawali mi pieniądze za to, że uprawiałam z nimi seks – tłumaczyła jedna z kobiet w "Super Expressie".
Zobacz także: Gawłowski po wyjściu z aresztu: stoję z otwartą przyłbicą, niczego się nie obawiam
Po tym, jak informacje obiegły media, Gawłowski wydał oświadczenie. - Umowa najmu została zawarta ponad 2 lata temu z kobietą w średnim wieku, która prowadzi działalność gospodarczą w zakresie usług gastronomicznych. Kategorycznie stwierdzam, że nie miałem żadnej wiedzy o tym, aby w wynajmowanym mieszkaniu świadczone były przez najemcę usługi wątpliwie moralne. Nie miałem żadnych sygnałów i informacji o tym, że w wynajmowanym mieszkaniu dochodzi do jakichkolwiek nieprawidłowości. W celu transparentności podjąłem decyzję o natychmiastowym rozwiązaniu umowy z najemcą – pisał w nim.
Oświadczenie posła przekazał jego pełnomocnik mec. Rafał Wiechecki. Stanisław Gawłowski przebywał wówczas w areszcie. Prokuratura postawiła mu pięć zarzutów, w tym trzy o charakterze korupcyjnym. Według śledczych, przyjął on ponad 175 tysięcy złotych łapówki za ustawienie przetargu w Zachodniopomorskim Zarządzie Melioracji. Poseł miał przyjąć też dwa luksusowe zegarki o wartości ponad 25 tysięcy złotych w zamian za pomoc w załatwieniu pracy na wysokich stanowiskach w IMGW. Gawłowski miał też uprzedzić głównego podejrzanego w aferze melioracyjnej o prowadzonym śledztwie.
Poseł opuścił areszt 13 lipca. Oskarżony o korupcję polityk, który w przeszłości był wiceministrem środowiska, za kratkami spędził trzy miesiące. Po wyjściu z aresztu zdradził, że w swoim życiu "niczego się nie wstydzi" i że cała sprawa to "polityczna intryga".
W ubiegłym roku na wynajmie mieszkania Gawłowski zarobił 24 tysiące złotych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl