Gamechanger. Kardynał Ryś wkracza do akcji [OPINIA]
List kardynała Grzegorza Rysia do wiernych archidiecezji łódzkiej i zawarte w nim słowa to realny gamechanger. Jedyny aktywny duszpastersko kardynał nadaje zupełnie nowy ton debacie o wykorzystywaniu seksualnym w Kościele w Polsce. Czy coś będzie z tego wynikać? Nie wiadomo, ale kierunek został wskazany - pisze dla Wirtualnej Polski Tomasz Terlikowski.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Zacznijmy od tego, co znajduje się w liście, który ma być odczytany w niedzielę w łódzkich świątyniach, a który ujawniłem w RMF FM. To właśnie jego treść jest realną zmianą.
Kardynał Ryś zapowiedział powołanie niezależnej komisji, badającej skalę wykorzystania seksualnego w archidiecezji łódzkiej, a także wziął w obronę uchodźców i migrantów, apelując o "nawrócenie języka" oraz zamilknięcie i tonowanie emocji wśród tych katolików, którzy nie zgadzają się z nauczaniem Kościoła.
Obie te jasne deklaracje idą w poprzek emocji obecnych w Kościele.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Duchowny ma cztery zasady dla Kościoła. "Coś, co niszczy religię"
Pierwsza idzie w poprzek decyzjom Konferencji Episkopatu Polski, która de facto zablokowała prace nad powołaniem ogólnopolskiej i ogólnokościelnej komisji, badającej przestępstwa seksualne wobec małoletnich, a druga jest w sprzeczności z emocjami sporej części świeckich katolików i polityków, którzy najchętniej powołują się na nauczanie Kościoła. Ich jasne wypowiedzenie zmienia więc sytuację i nie powinno być ignorowane.
Dał wam przykład kardynał Ryś, jak postępować możecie
A żeby zobaczyć to w pełni, warto przyjrzeć się temu, co dokładnie mówi na oba te tematy kardynał Ryś.
"Po długiej refleksji, modlitwie i po licznych konsultacjach postanowiłem powołać do życia taką komisję do zbadania zjawiska wykorzystania seksualnego osób małoletnich - dla obszaru wyłącznie naszej archidiecezji. Będzie to komisja prawdziwie niezależna - prowadzona przez ekspertów (prawników, historyków, psychologów), którzy zarówno dobiorą sobie samodzielnie współpracowników, jak i wypracują reguły działania. Ze strony diecezji gwarantujemy każdą pożądaną otwartość i konsultacje (archiwalne, kanonistyczne etc.). Mam głęboką nadzieję, że prace tej komisji ruszą na jesieni" - pisze kardynał w liście do wiernych.
I choć zaraz potem podkreśla, że nie jest to "w żadnym wypadku znak sprzeciwu" wobec ostatnich decyzji episkopatu", to trudno tę decyzję potraktować inaczej, niż jako deklarację odmiennego zdania w tej sprawie.
Istotny jest także ciąg dalszy listu, w którym kardynał wskazuje, jaki jest cel działania komisji w archidiecezji.
"Głównym celem komisji jest - oprócz zbadania historii (od 1945 r.) - dotarcie do nieznanych jeszcze osób pokrzywdzonych. To przede wszystkim te osoby są ważne - nie sprawcy, którzy w większości przecież już nie żyją. Skrzywdzeni jeszcze żyją i ciągle jeszcze jest szansa, by się z nimi spotkać, wspomóc tak dalece, jak tylko jest to możliwe, i prosić o przebaczenie" - pisze arcybiskup.
I nawet jeśli - a szkoda - nie ma tam mowy o zadośćuczynieniu, to i tak takie stanowisko jest ogromnym krokiem do przodu.
To także sygnał do tej części episkopatu, który nie akceptuje zachowawczych - by nie powiedzieć - tchórzliwych i będących oszustwem - decyzji KEP. Kardynał Ryś, a wcześniej biskup Artur Ważny, który też powołał w swojej diecezji sosnowieckiej analogiczną grupę, dał im przykład, co można i należy zrobić.
Jeśli tym śladem pójdą np. metropolici warszawski, gnieźnieński (czyli Prymas Polski) czy poznański (by oczyścić atmosferę po wciąż obecnej w pamięci sprawie arcybiskupa Juliusza Paetza) i kilku ordynariuszy, to będzie to już bardzo mocny sygnał.
Kardynał Ryś dał przykład. Jeśli wśród biskupów pojawi się choć kilku, którzy pójdą jego śladem, będzie to realna zmiana.
"Nie" dla populistycznego zaczadzenia
Istotna - i to politycznie być może nawet bardziej - jest jednak inna część tego listu, w której kardynał Ryś mocno i jednoznacznie odcina się od coraz bardziej gorącej i wrogiej migrantom atmosfery w polskim społeczeństwie, a nawet - co pokazują wypowiedzi biskupów Wiesława Meringa i Antoniego Długosza - w Kościele.
"Od kilku tygodni i miesięcy rozpala on publiczną dyskusję, a także działania, które - nierzadko powołując się na chrześcijańskie motywacje - w istocie rzeczy z chrześcijaństwem nie mają wiele wspólnego, godząc także w inicjatywy prawdziwie ewangeliczne, jak np. prowadzone (czy współprowadzone) od czasu wojny w Ukrainie przez kościelną CARITAS "Centra pomocy migrantom i uchodźcom". Hejt, strach przed "obcym", stereotypy, nienawiść stają się argumentem ważniejszym niż racje ludzkie i ewangeliczne" - opisuje tę atmosferę kardynał Ryś.
Metropolita łódzki (nie jako pierwszy, bo tu palma pierwszeństwa przynależy biskupowi Krzysztofowi Zadarko, odpowiedzialnemu w KEP za migrantów) pokazał, że katolickie podejście jest zupełnie inne.
"Katolicka nauka społeczna, na którą tak wielu się powołuje, wyraźnie stwierdza, że każdy człowiek ma prawo wybrać sobie miejsce do życia; i ma prawo w tym miejscu być uszanowanym w swoich przekonaniach, kulturze, języku i wierze. Chrześcijaństwo nie jest religią plemienną" - pisze kardynał Ryś.
A dalej apeluje o to, by w debacie publicznej ludzie Kościoła, w tym politycy, ale także wierni, zmienili język.
List kardynała Rysia to - jak wskazuje on sam - prośba o nawrócenie języka.
"Potrzebujemy Jezusowego języka - Jezusowego sposobu wypowiedzi. Proszę, jeśli decydujecie się uczestniczyć w dyskusjach - a już zwłaszcza publicznych - na temat właściwej relacji do uchodźców i migrantów - to chciejcie to czynić w głębokim zjednoczeniu z rzeczywistą nauką Chrystusa i Kościoła. Jeśli zaś nie - to proszę: miejcie odwagę przynajmniej w takich wypadkach zamilknąć i nie dokładać ognia do tak rozpalonej rzeczywistości. Póki co, panujący dyskurs zarówno godzi w przybyszów, jak i przetrąca inicjatywy, motywacje i siły tych, którzy chcą im pomóc" - podkreśla kardynał Ryś.
Te słowa to ważny sygnał, że Kościół hierarchiczny w Polsce, a przynajmniej jakaś jego część, idzie śladami nauczania papieskiego i niezmiennego od dziesięcioleci nauczania Kościoła, a nie ulega populistycznemu, antymigranckiemu zaczadzeniu, które niestety dotyka sporą część sceny politycznej.
Przebudzenie kardynała
Można oczywiście powiedzieć, że jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale… decyzje i słowa kardynała pokazują, że coś się jednak zmieniło.
Metropolita łódzki, choć uchodził dotąd za wielką nadzieję Kościoła i był znany z otwartości duszpasterskiej, to specjalnie w kwestiach trudnych się nie wychylał, a co najwyżej - delikatnie krytykował. Ten list jest jednak wyraźną zmianą i sygnałem, że czas pozornej zgody w episkopacie dobiega końca.
Oczywiście, kardynał Ryś nadal unika ostrych słów i krytyk, ale jego decyzje są dowodem na to, że ruszył pod prąd. A jeśli jego szlakiem ruszą inni - zaliczani do bardziej otwartego skrzydła KEP - biskupi, to może być początek poważnej i istotnej zmiany, wyruszenia w drogę przemian.
Czy tak będzie? Tego na tym etapie nie można przewidzieć, ale z całą pewnością można powiedzieć, że po raz pierwszy od dawna widać, że tzw. otwarte skrzydło Kościoła coś realnie zrobiło, a nie tylko żali się, że nic zrobić nie może.
Dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski
Tomasz P. Terlikowski, doktor filozofii, publicysta RMF FM, felietonista "Plusa Minusa", autor podcastu "Wciąż tak myślę". Autor kilkudziesięciu książek, w tym "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła", "To ja Judasz. Biografia Apostoła", "Arcybiskup. Kim jest Marek Jędraszewski".