Frykasy dla władzy. "Dla nas drożyzna"
Restauracja sejmowa od lat zwraca uwagę niskimi cenami jedzenia dla parlamentarzystów. Tym razem lokal znalazł się pod lupą z powodu zakupów smakołyków kupowanych do kuchni dla polityków.
04.01.2022 06:49
Jedne z ostatnich wydatków Kancelarii Sejmu na zakup produktów spożywczych wziął pod lupę "Super Express". "Dla nas drożyzna, a dla władzy frykasy" - stwierdza tabloid i podkreśla, że choć inflacja pustoszy portfele Polaków, politycy nie zamierzają sobie odejmować od ust.
Reporterzy gazety wskazują na zamówienie z Sejmu na kwotę 1,5 mln złotych i stwierdzają, że na liście zakupów znaleźć można "ekskluzywną żywność z najwyższej półki".
Dziennik wylicza, że do punktów gastronomicznych w Sejmie trafić ma pół tony kaczek (całych), 15 kg antrykotu wołowego, 30 kg policzków wołowych i 5 kg rostbefu wołowego (świeżego extra oczyszczonego). Do tego sery: ćwierć tony mozzarelli, 16 kg parmezanu, 90 kg pleśniowego typu camembert, 8 kg koziego i 5 kg rokpolu.
Zobacz też: Lekarz ocenił imprezę TVP. "Dla wariantu Omikron to był sylwester marzeń"
Na liście zakupów jedzenia dla polityków i ich współpracowników są też ryby: 350 kg łososia, 30 kg dorsza (atlantyckiego, a nie bałtyckiego) i 2 kg tuńczyka.
Frykasy dla władzy. Opozycja wskazuje na marszałek Witek
O ocenę tego zamówienia "Super Express" zapytał posłów, bo w końcu to z myślą o ich podniebieniu to zamówienie.
- To jest absolutnie skandal. Ten przetarg powinien zostać nierozstrzygnięty. Ludzie to wszystko widzą i nie mogą pojąć, co się tutaj dzieje - mówi dziennikowi Dariusz Joński, poseł Koalicji Obywatelskiej. Zauważa też, że szeregowi posłowie płacą za jedzenie, ale "marszałek Sejmu i jej koledzy: już nie".
Poseł PiS Jan Warzecha - jak zauważa dziennik - nic sobie nie robi z zamawiania frykasów. Poproszony o komentarz, stwierdza, że to dla niego w tej chwili to "science fiction".
Przeczytaj też: