Finał głośnej sprawy kardiochirurga Mirosława G. Sąd Najwyższy oddalił kasację prokuratury
Koniec głośnej sprawy kardiochirurga Mirosława G. Uznano, że wyrok ośmiu miesięcy więzienia w zawieszeniu i grzywny za przyjęcie od pacjentów i ich rodzin korzyści finansowych jest już ostateczny. Stało się tak na skutek czwartkowego wyroku Sądu Najwyższego, który oddalił kasację prokuratury ws. zarzutów, od których G. uniewinniono. Przypomnijmy, że to o tym lekarzu Zbigniew Ziobro powiedział w 2007 roku, że "już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie".
Uzasadniając oddalenie kasacji odnoszącej się do części zarzutów, od których dr. G. ostatecznie uniewinniono, SN wskazał, że w zeznaniach świadków były "sprzeczności mające istotne znaczenie". Tym samym sąd okręgowy, oceniając te zeznania, "nie uchybił przepisom prawa procesowego".
Świadkowie mieli "agresywny stosunek do lekarza"
Latem 2020 r. Sąd Okręgowy w Warszawie w procesie apelacyjnym zmienił wyrok pierwszej instancji i złagodził karę wymierzoną w tej sprawie lekarzowi. Sąd odwoławczy uniewinnił wtedy kardiochirurga od trzech z dziewięciu przypisanych mu zarzutów korupcyjnych.
W odniesieniu do tych trzech zarzuconych czynów SO wskazał m.in., że zeznania świadków były niespójne, a ich stosunek do lekarza negatywny - "a nawet agresywny" - gdyż np. jako bliscy zmarłych pacjentów obwiniali m.in. dr. G. o te zgony. Według sądu w oparciu o te zeznania nie dało się dokonać całkowicie pewnych ustaleń, a wszelkie wątpliwości musiały być oceniane na korzyść oskarżonego.
W czerwcu 2019 r. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa nieprawomocnie uznał lekarza za winnego przyjęcia w latach 2005-2006 od pacjentów i ich rodzin co najmniej 22 tys. zł korzyści finansowych. Mirosław G. został wówczas nieprawomocnie skazany na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata, a także na 50 tys. zł grzywny. Apelacje od tamtego wyroku złożyły zarówno obrona lekarza, jak i prokuratura.
Ostateczny wyrok
W ocenie SO kara wymierzona lekarzowi w pierwszej instancji była określona w sposób prawidłowy i uwzględniający wszystkie okoliczności.
Jednak, w związku z uniewinnieniem lekarza od niektórych zarzutów, SO złagodził w 2020 r. karę do ośmiu miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata i 35 tys. zł grzywny, zmniejszył też przepadek korzyści majątkowej osiągniętej przez kardiochirurga z 22 tys. zł do 7,5 tys. zł. SO uzasadnił, że uniewinniając G. od jednej trzeciej zarzutów, proporcjonalnie zmniejszył wymierzoną mu karę.
Jak prokuratura uzasadniała kasację?
Kasację wniosła prokuratura - od części wyroku dotyczącej uniewinnienia. Według prokuratury doszło do rażącej obrazy przepisów prawa procesowego poprzez zaniechanie szczegółowej analizy i wszechstronnej oceny całokształtu materiału dowodowego i okoliczności ujawnionych w toku rozprawy. Według śledczych, w tej sprawie dokonano "jedynie wybiórczej i dowolnej oceny dowodów". W kasacji zarzucono, że sąd zaniechał przeprowadzenia dowodów z uzupełniających przesłuchań świadków wobec uzasadnionych - zdaniem prokuratury - wątpliwości co do wiarygodności przedstawianych relacji i wydał orzeczenie o charakterze reformatoryjnym, czyli co do istoty sprawy, bez gruntownej analizy materiału dowodowego.
- Prokurator przedstawił w kasacji wyłącznie argumenty polemiczne z uzasadnieniem sądu drugiej instancji, nie wykazał przesłanek do kasacji - odpowiadał w czwartek na sali SN na argumenty z kasacji obrońca G. mec. Adam Jachowicz.
"Bezzasadna kasacja"
Oddalając kasację, SN uznał, że jest ona "oczywiście bezzasadna". - Różnice w zeznaniach świadków były dostrzegalne i nie drobne, jak uważa urząd prokuratorski. (...) Konfrontacja treści tych zeznań dowodzi słuszności wniosku sądu odwoławczego o występowaniu w tych zeznaniach istotnych sprzeczności i dlatego nie mogły one stanowić podstawy do kategorycznych ustaleń, co do sprawstwa oskarżonego - mówiła w uzasadnieniu orzeczenia sędzia SN Małgorzata Gierszon.
Pamiętne słowa Ziobry
Czwartkowe orzeczenie SN kończy kilkunastoletnią historię sprawy dotyczącej korupcji. Pierwszy proces dr. G. i - wówczas - 20 jego pacjentów był efektem jednej z pierwszych akcji nowo utworzonego wtedy Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Odbił się szerokim echem wśród opinii publicznej. Głównie za sprawą słynnej konferencji prasowej z 14 lutego 2007 r., na której Zbigniew Ziobro, ówczesny minister sprawiedliwości, zaprezentował film z zatrzymania dr Mirosława G. W komentarzu do sprawy polityk powiedział wtedy, że "już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie".
Sądowa batalia dr G.
W styczniu 2013 r. sąd pierwszej instancji skazał dr. G. na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata i grzywnę za przyjęcie ponad 17,5 tys. zł od pacjentów. G. został wtedy skazany za część zarzutów korupcyjnych. Uniewinniono go od zarzutów, m.in. mobbingu wobec podwładnych i z części korupcyjnych.
W kwietniu 2014 r. druga instancja uchyliła uniewinnienie G. oraz kilku jego pacjentów i zwróciła sprawę sądowi rejonowemu w zakresie dziewięciu zarzutów korupcyjnych, który to wątek sprawy zakończył się w czwartek w SN.
Zarazem druga instancja w 2014 r. utrzymała skazanie lekarza na rok więzienia w zawieszeniu i grzywnę za 18 zarzutów przyjęcia pieniędzy oraz utrzymała uniewinnienie G. od zarzutu mobbingu, a także od trzech najpoważniejszych zarzutów korupcyjnych: uzależniania od łapówki przyjęcia pacjenta na oddział lub podjęcia się operacji.
Natomiast w styczniu br. Sąd Okręgowy w Warszawie utrzymał w mocy wyrok skazujący G. za narażenie pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Chodziło o sprawę zostawienia w 2006 r. u pacjenta w lewej komorze serca kawałka gazika. Lekarz został skazany na 6 miesięcy więzienia w zawieszeniu i grzywnę. Wcześniej uprawomocniło się uniewinnienie kardiochirurga od zarzutu doprowadzenia do śmierci tego pacjenta.
Źródło: PAP