Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie uszkodzenia dowodów po wypadku premier Szydło
Prokuratura w Nowym Sączu umorzyła śledztwo w sprawie uszkodzenia dowodów z wypadku, w którym uczestniczyła była premier Beata Szydło. O decyzji śledczych poinformował prok. Leszek Karp, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu. Decyzja śledczych jest nieprawomocna.
Przypomnijmy, Beata Szydło brała udział w wypadku, do którego doszło w lutym 2017 roku w Oświęcimiu. Umorzone właśnie śledztwo dotyczyło płyty, która była dowodem w sprawie i zawierała nagranie z monitoringu jeszcze sprzed zderzenia rządowego audi, którym podróżowała była premier z seicento Sebastiana Kościelnika (mężczyzna został oskarżony o spowodowanie tego wypadku - red.).
Na wspomnianej płycie znajdował się fragment zapisu z kamery umieszczonej na budynku przedszkola zlokalizowanego przy ul. Bolesława Prusa w Oświęcimiu. Kamera była ustawiona w taki sposób, że obejmowała część chodnika i jezdni ul. Bolesława Prusa.
Śledczy twierdzili początkowo, że przekazali sądowi w Oświęcimiu, przed którym toczył się proces oskarżonego kierowcy seicento w pierwszej instancji, nienaruszone dowody. Rzeczniczka krakowskiego sądu poinformowała jednak, że płyta z nagraniem z monitoringu trafiła do sądu już uszkodzona.
Prokuraturę w sprawie uszkodzenia płyty zawiadomił mec. Władysław Pociej, obrońca Kościelniaka. - Dla mojego klienta informacja o uszkodzeniu tego nośnika jest dramatyczna. Utraciliśmy możliwość ustalenia tożsamości kierowcy, który zatrzymał się za samochodem Sebastiana tuż przed wypadkiem i był świadkiem zdarzenia. Mógł być na tym nagraniu - powiedział wtedy obrońca oskarżonego.
Dowód bezpowrotnie stracony. Winnych brak
Śledczy byli innego zdania. Od początku utrzymywali, że uszkodzony dowód miał znikomą wartość, a samo nagranie było na tyle kiepskiej jakości, że uniemożliwiało identyfikację pojazdu.
Prokuratura w Nowym Sączu, która teraz umorzyła postępowanie, już raz zajmowała się sprawą uszkodzonego dowodu, ale w 2020 roku odmówiła wszczęcia śledztwa. Sąd w Chrzanowie nakazał jej jednak powtórne zajęcie się sprawą i przesłuchanie wszystkich osób, które miały kontakt z płytą. Chodziło o zbadanie, czy nie doszło do celowego uszkodzenia nośnika. Biegli wskazywali, że płyta została bezpowrotnie uszkodzona.
Decyzja prokuratury o umorzeniu sprawy jest jednak nieprawomocna. Do śledczych wpłynęło już zażalenie, poinformował w piątek prok. Karp.
Zobacz też: Ciągle "wina Tuska". Ekspertka tłumaczy, dlaczego