FEL potwierdza: próbki z tupolewa w Wielkiej Brytanii
Brytyjskie Forensic Explosives Laboratory potwierdza, że otrzymało próbki polskiego tupolewa, który 10 kwietnia 2010 roku rozbił się w Smoleńsku. Podano też termin zakończenia analiz.
"Planujemy zakończenie analizy w ciągu sześciu miesięcy" - poinformowano. Służby prasowe FEL dodały w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że to zwyczajowy okres potrzebny do przeprowadzenia pełnej analizy próbek pod kątem ewentualnej obecności materiałów wybuchowych.
FEL w lutym informował, że analiza przekazanego materiału zostanie przeprowadzona na zamówienie polskiego rządu na mocy komercyjnej umowy podpisanej w grudniu ubiegłego roku. - Nasze wsparcie jest rutynowe i czysto naukowe, bo FEL jest uznane na całym świecie jako centrum niezależnej analizy śledczej materiałów wybuchowych - dodano.
Jak zaznaczono, eksperci funkcjonującego przy brytyjskim ministerstwie obrony laboratorium "nie wydadzą żadnego komentarza na temat przyczyn katastrofy, opinii lub interpretacji wyników badania".
O tym, że próbki Tu-154M zostały wysłane do Wielkiej Brytanii, poinformowała w ubiegłym tygodniu Ewa Bialik, rzeczniczka Prokuratury Krajowej.
W kwietniu br. prokuratorzy prowadzący śledztwo ujawnili, że laboratoria z Włoch, Hiszpanii oraz dwa z Wielkiej Brytanii zbadają próbki z ciał ekshumowanych oraz z wraku Tu-154 na obecność pozostałości materiałów wybuchowych. Zapowiedziano wtedy, że pierwsze próbki zostaną przekazane do badań w maju. Będą one przesyłane za granicę w pakietach po kilkadziesiąt próbek; badanie pakietu będzie trwało kilka miesięcy.
Według prokuratury umiędzynarodowienie tych badań jest spowodowane wątpliwościami co do opinii Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji, którego biegli nie znaleźli śladów po wybuchu. - W konkluzji opinii fizykochemicznej biegli z CLKP ustalili m.in., iż w poddanych analizie próbkach pobranych podczas sekcji ekshumowanych zwłok oraz z powierzchni wytypowanych miejsc i elementów szczątków samolotu nie ujawniono śladów pozostałości materiałów wybuchowych oraz substancji będących produktami ich degradacji - ogłosiła wówczas prokuratura.
Sprawa śladów materiałów wybuchowych stała się głośna, gdy w 2012 r. "Rzeczpospolita" napisała, że śledczy znaleźli na wraku samolotu ślady trotylu i nitrogliceryny. Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie tłumaczyła, że wyświetlenie się napisu TNT na detektorze używanym przez ekspertów podczas pobierania próbek z wraku nie jest równoznaczne ze stwierdzeniem obecności trotylu. W czerwcu 2013 r. WPO ogłosiła, że ze sprawozdania biegłych Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji wynika, iż w próbkach nie stwierdzono "obecności pozostałości materiałów wybuchowych lub produktów ich degradacji".
4 kwietnia 2016 r. Prokuratura Krajowa przejęła od zlikwidowanej wtedy Wojskowej Prokuratury Okręgowej śledztwo w sprawie katastrofy Tu-154 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku, w której zginął prezydent RP Lech Kaczyński, jego małżonka oraz 94 inne osoby, w tym politycy, wojskowi i duchowni udający się na obchody 70-lecia Zbrodni Katyńskiej.
Z Londynu Jakub Krupa