"FAZ": rząd w Warszawie broni interesu kraju jak Macron. Ale osłabia swoją pozycję w UE
Niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" pisze, że dążenie Polski do zachowania dyrektywy o pracownikach delegowanych w obecnym kształcie jest zgodne z polskim interesem, jednak szanse na przeforsowanie jej stanowiska są małe.
26.08.2017 | aktual.: 26.08.2017 12:10
"W zrozumiałym interesie Polski jest zachowanie dyrektywy dotyczącej pracowników delegowanych w obecnym kształcie" - pisze autor komentarza Reinhard Veser. I wyjaśnia, że firmy, które działają na podstawie kwestionowanej przez Francję dyrektywy, są dla Polski "znaczącym czynnikiem gospodarczym".
"Odrzucając postulowane przez prezydenta Francji zmiany, rząd w Warszawie postępuje tak samo, jak Emmanuel Macron: reprezentuje merytorycznie zrozumiałe stanowisko swojego kraju" - czytamy w "FAZ".
"Szanse Warszawy maleją. Przytyki Waszczykowskiego i nominowanie nadgorliwców"
Macron nie ma zdaniem Vesera racji, wiążąc "nacjonalistyczny i autorytarny kurs polskiego kierownictwa" z tym tematem (dyrektywą). "Natomiast jego (Macrona) diagnoza, że Polska wmanewrowała się na margines, jest słuszna, a to zmniejsza szanse Warszawy na przeforsowanie jej interesów" - ocenia niemiecki publicysta.
Jego zdaniem Polska "systematycznie" osłabia swoją pozycję w UE nie tylko poprzez "zasadnicze kierunki swojej polityki". "Dochodzą do tego przytyki ministra spraw zagranicznych wobec czołowych polityków europejskich czy też nominowanie nadwrażliwych nadgorliwców zamiast kompetentnych dyplomatów na stanowiska ambasadorów w ważnych stolicach UE" - kończy swój komentarz Veser.
Emmanuel Macron, komentując w piątek w Bułgarii sprzeciw Polski wobec zaostrzenia dyrektywy dotyczącej pracowników delegowanych, ocenił, iż stawia się ona "na marginesie" Europy w "wielu kwestiach". - Polska nie definiuje dzisiaj przyszłości Europy i nie będzie definiować Europy jutra - podkreślił Macron na wspólnej konferencji z prezydentem Bułgarii Rumenem Radewem w Warnie.
Na odpowiedź polskich władz nie trzeba było długo czekać. Szef polskiej dyplomacji stwierdził z przekąsem, że "prezydent Macron po prostu nieuważnie śledzi media i nie zna tego, co się tutaj dzieje w naszej części Europy, ale tak czasami się zdarza". Natomiast premier Szydło stwierdziła w wywiadzie dla wPolityce.pl, że "być może aroganckie wypowiedzi prezydenta Francji wynikają z braku doświadczenia i obycia politycznego”. Poradziła mu, by zajął się sprawami swojego kraju, bo "być może wtedy uda mu się osiągnąć takie same wyniki gospodarcze i taki sam poziom bezpieczeństwa swoich obywateli, jaki gwarantuje Polska”.