Facebook: strona Marszu Niepodległości została przywrócona
• Richard Allan w liście otwartym poinformował, że przywrócono stronę Marszu Niepodległości
• Narodowcy zaplanowali na 5 listopada protest przed siedzibą Facebooka
• Allan podkreślił, że stronę zablokowano ze względu na pojawianie się na niej symbolu Falangi
Usunięta z Facebooka po publikacji szeregu postów naruszających Standardy Społeczności w zakresie mowy nienawiści strona Marszu Niepodległości została przywrócona - oświadczył w liście otwartym Richard Allan, odpowiedzialny za politykę publiczną tego serwisu społecznościowego.
Działacze ruchów narodowych informowali m.in. na Twitterze, że w ostatnich dniach z Facebooka zniknęły profile m.in. Marszu Niepodległości, Ruchu Narodowego, Obozu Narodowo-Radykalnego i Młodzieży Wszechpolskiej. Narodowcy, którzy winą za usuwanie stron obarczają przede wszystkim pracowników polskiego oddziału Facebooka, zaplanowali na 5 listopada protest przed warszawską siedzibą serwisu społecznościowego.
Facebook wyjaśnia, dlaczego usunięto stronę Marszu Niepodległości
"Mamy świadomość, jak istotna jest ta strona dla tych, którzy chcą wspólnie świętować Narodowe Święto Niepodległości Polski, więc zdecydowaliśmy się ją przywrócić i wyjaśnić administratorom, dlaczego niektóre obecne na niej treści były niedozwolone. Mamy nadzieję, że dzięki temu ludzie odpowiedzialni za treści udostępniane na stronie będą szanować nasze Standardy Społeczności" - oświadczył w liście otwartym wysłanym w środę do mediów odpowiedzialny za politykę publiczną w regionie Europy, Bliskiego Wschodu i Afryki Richard Allan.
Podkreślił, że decyzja o usunięciu stron wynikała, z tego, że na plakatach promujących na Facebooku Marsz Niepodległości umieszczono symbol Falangi, który jest zakazany "na naszej platformie z powodu historycznych odniesień do mowy nienawiści". Ponieważ jednak - jak wskazał - Marsz Niepodległości jest legalnym, zarejestrowanym wydarzeniem, "zdecydowaliśmy się zezwolić" na udostępnianie plakatów mimo tego, że zawierały symbol Falangi.
Poinformował, że w Facebooku działają całodobowo w różnych częściach świata zespoły, składające się ze specjalistów mówiących w sumie w ponad 30 językach, w tym językiem polskim, których zadaniem jest weryfikacja zgłoszeń dotyczących m.in. mowy nienawiści, nagości, zastraszania i nękania.
Zapewnił, że menedżerowie nadzorujący obsługę zgłoszeń z Polski pracują w międzynarodowej siedzibie Facebooka w Dublinie. "Nasi pracownicy w warszawskim biurze nie są odpowiedzialni za weryfikację czy usuwanie treści" - dodał.
"Pracownicy weryfikujący raporty działają bezstronnie. Sprawdzają, czy zgłoszone treści są zgodne ze Standardami Społeczności, nie biorąc pod uwagę przekonań politycznych ich autorów. Po usunięciu postu informujemy o tym osobę, która go zamieściła" - zaznaczył.
Wskazał, że Standardy Społeczności obowiązujące w portalu mówią o tym, co jest dozwolone na Facebooku i zostały stworzone, aby "zrównoważyć wolność słowa z odpowiedzialnością za zapewnienie ludziom korzystającym z platformy bezpieczeństwa".
Allan: standardy Facebooka są politycznie neutralne
Allan podkreślił, że stosowane przez Facebook standardy są politycznie neutralne i zezwalają na szeroką gamę politycznych wypowiedzi, włączając w to poglądy, "które niektórzy mogą uznać za obraźliwe". Jak wskazał, zabraniają one szerzenia mowy nienawiści, w tym otwartych ataków na ludzi ze względu na ich rasę, przynależność etniczną lub narodową, poglądy religijne, orientację seksualną, płeć czy tożsamość płciową, a także poważną niepełnosprawność lub chorobę.
Zaznaczył, że przyjęte przez Facebook standardy są zgodne z polskimi i unijnymi regulacjami, które - jego zdaniem - zawierają podobne zakazy dotyczące ataków na mniejszości. Dodał, że każde naruszenie standardów traktowane jest poważnie i właśnie "dlatego możemy usuwać treści, profile i strony, które są nam zgłaszane jako niezgodne z tymi zasadami".
"Nasze standardy zabraniają zarówno bezpośredniego kierowania mowy nienawiści przeciwko ludziom, jak i symboli organizacji znanych z promowania rasizmu i nienawiści. W przypadkach, gdy dany symbol jest używany do promowania nienawiści, możemy zdecydować się go usunąć" - wskazał w liście Allan.
Jak wyjaśnił, dalsze naruszanie standardów skutkuje czasową blokadą, a jeśli naruszenie zasad mimo wszystko nadal ma miejsce, takie konto jest zawieszane. Zaznaczył, że jest to wieloetapowy proces, w wyniku, którego administratorzy stron są zawsze informowani o potencjalnych konsekwencjach.
"Oczywiście istnieje również możliwość odwołania od naszych decyzji o blokadzie strony lub profilu. Gdy w wyniku przeprowadzonej analizy okazuje się, że popełniliśmy błąd, podejmujemy decyzję o przywróceniu usuniętych treści i przepraszamy tych, którzy mogli być dotknięci ewentualnymi konsekwencjami" - podkreślił.
Jaki: resort sprawdzi, co można zrobić ws. Facebooka
Wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki zapowiedział, że resort przeprowadzi analizę pod kątem prawnym, co można zrobić ws. blokowania na Facebooku profili związanych z ruchami narodowymi. Wiceminister podkreślił w "Sygnałach dnia" w radiowej Jedynce, że Polska jest "kolebką demokracji i wolności".
Do sprawy odniosła się również minister cyfryzacji Anna Streżyńska, która napisała we wtorek na Twitterze: "W sprawie fb działam tak, jak uważam za stosowne i uzasadnione, w granicach prawa i moich kompet., żeby rozwiązać problem a nie rozpalać go".
Z kolei na Facebooku Streżyńska dodała, że "Konta (lewe i prawe) są blokowane z inicjatywy 'czujnych i życzliwych' użytkowników, a na fb toczy się polityczna wojna. Nie zamierzam się w nią włączać. Będziemy szukać rozwiązań dla tego kryzysu, a nie obrzucać się zarzutami, pamiętając, że nie ma regulacji, ani polskich ani światowych, które dotykałyby precyzyjnie tego zagadnienia, i że zarówno blokowanie profili jak i ingerencja władzy w działalność serwisu internetowego budzą te same emocje i wątpliwości".
Wskazała, że minister cyfryzacji nie jest uprawniony do regulowania treści oraz działań serwisów internetowych. Zaznaczyła, że regulamin Facebooka jest taki sam na całym świecie.
"Pytanie czy i do jakiego stopnia serwis Facebook jest uprawniony do regulowania aktywności użytkowników i jak ma się zmieścić między zasadą wolności słowa a wymaganiami ochrony użytkowników przed nieodpowiednimi zachowaniami i treściami, jeśli ocena treści i zachowań jest subiektywna, a treści i zachowania silnie lokalnie uwarunkowane. O tym będziemy rozmawiać" - dodała.
Tegoroczny Marsz Niepodległości - pod hasłem "Polska bastionem Europy" - który przejdzie 11 listopada ulicami Warszawy, rozpocznie się o godz. 14.00 na rondzie Dmowskiego, następnie uczestnicy przejdą Al. Jerozolimskimi i mostem Poniatowskiego na błonia stadionu PGE Narodowy.
Organizatorami Marszu Niepodległości są dwie organizacje - Młodzież Wszechpolska oraz Obóz Narodowo-Radykalny Mazowsze. Jak poinformowała dyrektor stołecznego Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Ewa Gawor, w zgłoszeniu do miasta podano, że marszu weźmie udział ok. 50 tys. osób.