Ewakuacja części obozu uchodźców pod Calais
• Wygasa ultimatum rządu francuskiego ws. ewakuacji obozu uchodźców
• Uchodźcy liczą na przedostanie się do Wielkiej Brytanii
• Obóz pod Calais nazywany jest "dżunglą"
• Mieszkańcy Calais obawiają się o swoje bezpieczeństwo
23.02.2016 | aktual.: 23.02.2016 07:21
Dzisiaj wieczorem wygasa ultimatum rządu francuskiego w sprawie ewakuacji części obozu dla uchodźców pod Calais. Dotyczy to kilku tysięcy osób.
Minister spraw wewnętrznych Bernard Cazeneuve zapewnia, że wszystko odbędzie się z poszanowaniem godności człowieka i jego wolności osobistej. Niemniej według komentatorów tylko niewielka liczba uchodźców zgodziła się opuścić południowy sektor obozu, zwanego "Dżunglą". Reszta nie chce się stamtąd ruszyć.
Z jednej strony nie chcą prosić o azyl we Francji - z drugiej wciąż żyją nadzieją, że z Calais uda im się przedrzeć do wymarzonej Wielkiej Brytanii. Aby nie zaogniać sytuacji nie rozlokowano dodatkowych oddziałów policji, chociaż w pobliżu obozu stacjonuje na stałe, pilnując porządku, około tysiąca funkcjonariuszy.
Organizacje humanitarne apelują, by uchodźców zostawić w obozie, gdzie jakoś egzystują - władze twierdzą, że panujące tam warunki urągają ludzkiej godności i są poniżające dla człowieka.
Francusko- brytyjska kość niezgody
- Jak można pozwolić ludziom żyć w błocie? - oburzał się Jeremy Corbyn, lider brytyjskiej partii pracy odwiedzający pod koniec ubiegłego tygodnia obóz migrantów na północy Francji.
Warunki w jakich ponad 4 tysiące migrantów egzystuje w obozie, nie bez powodu ochrzczonym "dżunglą", są katastroficzne i często gorsze od tych, w których żyli u siebie. Francuzi zarzucili jednak Corbynowi, że ten zapomniał chyba, że to ci sami migranci, którzy codziennie próbują się przedostać do jego kraju, skutecznie destabilizując życie mieszkańców Calais.
Mieszkańcy Calais coraz bardziej obawiają się o swoje bezpieczeństwo, skarżąc się na nasilające się kradzieże i rozboje. Problem wpływa także na sytuację gospodarczą miasta. Handlowcy wyraźnie odczuli spadek obrotów, po turystach nie ma już śladu, a odsetek bezrobocia wzrósł aż do 16 proc. Coraz więcej ludzi myśli także o przeprowadzce, tłumacząc, że nie da się żyć w ciągłym strachu.
Porozumienie z Touquet
U podłoża obecnego problemu Calais leży porozumienie z Touquet z 2003 roku, którego anulowania domagają się zarówno pro- i antymigracyjne manifestacje. Traktat ten bowiem ustanowił kontrolę brytyjskiej granicy na terytorium Francji, mimo iż faktyczna granica przebiega przez Douvres. W zamian, Wielka Brytania miała zobowiązać się do skonstruowania lotniska na morzu dla francuskich samolotów w razie zaistnienia takiej potrzeby. Porozumienie okazuje się dziś fatalne w skutkach dla Calais, gdzie tysiące migrantów jest zatrzymanych na terytorium Francji, bez możliwości złożenia wniosku o udzielenie azylu w Wielkiej Brytanii. Brytyjczycy nie wydają się jednak chętni ani do renegocjacji korzystnego dla nich traktatu z 2003, ani do zmiany swoich przepisów, które pozwalają na podejmowanie pracy na Wyspach bez dokumentów, co tylko nasila problem francuskiego miasta portowego.
W międzyczasie, Natacha Bouchart, mer Calais, chce uspokoić napiętą sytuację w mieście apelując o pomoc wojska. Prefektura regionu Pas-de-Calais, na którego terenie znajduje się obóz, zabroniła konstrukcji kolejnych prowizorycznych domów, ogłaszając, że po zakończeniu zimowego okresu, obóz zostanie zdemontowany, a migranci, którzy wyrażą chęć pozostania na terytorium Francji, umieszczeni w specjalnych centrach.