Ewa Koszowska: Premier Szydło okłamała Polaków. "Deforma" szkoły trwa
To koniec? Posłowie nie rozpatrzą wniosku o przeprowadzenie referendum w sprawie reformy edukacji. Wniosek wraz z ponad 910 tys. podpisów trafił do kosza. PiS dobitnie pokazał, gdzie ma zdanie Polaków. Kolejna obietnica z kampanii wyborczej o słuchaniu głosu obywateli to zwykłe oszustwo. Kolejne zapewnienia Beaty Szydło okazały się pustymi słowami. "Deforma" Polski i niszczenie polskiej szkoły trwa w najlepsze.
07.06.2017 | aktual.: 08.06.2017 11:52
PiS od początku grał na zwłokę
- Jeżeli będą takie oczekiwania, to zapytamy Polaków, czy chcą takich zmian - stwierdziła w grudniu 2015 roku w Telewizji Trwam premier, pytana o zmiany w szkołach. Dodała także, że ani ona, ani jej ministrowie "nie boją się pytać obywateli". - Ludzie mają prawo wypowiadania się w ważnych dla siebie kwestiach, oświata jest taką ważną sprawą, bo ona dotyczy praktycznie każdego - mówiła Szydło. Również przed wyborami twierdziła, że "referenda są potrzebne". - Referendami będziemy rozstrzygać ważne dla raju sprawy - zapewniała.
Tymczasem na obecnym posiedzeniu Sejmu posłowie nie rozpatrzą wniosku o przeprowadzenie referendum w sprawie reformy edukacji. Zdaniem marszałka Marka Kuchcińskiego "przeprowadzenie referendum nie jest możliwe przed pierwszym września, kiedy reforma wchodzi w życie".
PiS od początku grał na zwłokę. Wniosek z prawie milionem podpisów złożono u marszałka Kuchcińskiego 47 dni temu! Podpisy zostały zweryfikowane już w połowie maja. Dyskusja w Sejmie, a nawet referendum, już dawno mogły się odbyć. Teraz posłowie PiS śmieją się, że już za późno, że reforma jest w toku. Zdaniem Beaty Szydło "reforma edukacji została wdrożona, ona jest w tej chwili przygotowywana".
Czy pani premier nie jest najzwyczajniej w świecie wstyd? Czy nie wstydzi się pani minister Anna Zalewska, która obiecywała, że nikt nie straci pracy. Tymczasem z danych ZNP wynika, że od 1 września, kiedy znikną gimnazja, pracę straci co najmniej 6 tys. nauczycieli. Kolejne 10 tys. nie będzie miało pełnego etatu.
PiS myśli, że "czarny protest" to był ostry protest?
Do czynienia mamy z niecodziennym zjawiskiem. Prawie milion ludzi postanowiło zaprotestować przeciwko poczynaniom MEN. A ministerstwo nic sobie z tego nie robi. Na portalu internetowym MEN można przeczytać o Tygodniu Promocji Zdrowia w ZSO nr 4 w Grudziądzu czy finale XLI Olimpiady Wiedzy i Umiejętności Rolniczych, na temat referendum natomiast cisza. Żadnych informacji o odrzuceniu przez Sejm wniosku o referendum nie znajdziemy też na Twitterze czy Facebooku. PiS załatwił sprawę cicho i definitywnie: nie ma referendum i co nam zrobicie?
Polacy będą walczyć! Pokażą, że strajk kobiet to był dopiero początek masowych protestów. Prawdziwy protest PiS zobaczy, jak na ulice wyjdą wkurzone matki, wściekli ojcowie, zawiedziona młodzież, zdesperowani nauczyciele. Pani premier myśli, że "czarny protest" to był ostry protest? Nic bardziej mylnego. Czara goryczy się przelała, wkurzony naród pokaże, co myśli o rządach PiS. Trzeba było zorganizować te referendum. Nawet, gdyby PiS przegrał, to miałby problem przez kilka tygodni, góra miesięcy. Odmowa jego przeprowadzenia i wprowadzenie złej reformy to problem dla PiS-u na lata.
Ewa Koszowska, WP Opinie