Ewa Koszowska: Czekam, aż wyniosą Wałęsę. Ten obrazek obiegnie cały świat
Lipcowa miesięcznica na Krakowskim Przedmieściu może być wyjątkowo gorąca. Swoją obecność zapowiedział bowiem Lech Wałęsa. Nie wiem, czy to dobry pomysł, by brał udział w protestach. Nie wiem, czy człowiek symbol, legenda powinien być wiązany z burdami i głośnymi awanturami. Wiem natomiast, że obrazek wynoszonego przez policję byłego prezydenta - jeśli do tego dojdzie - obiegnie media na całym świecie. A to już gwóźdź do trumny PiS.
03.07.2017 | aktual.: 04.07.2017 16:50
Wałęsa w ubiegłym tygodniu udostępnił wpis stowarzyszenia "My naród", które zapowiedziało: "My, Naród razem z Lechem Wałęsą i Władysławem Frasyniukiem na kontrmanifestacji miesięcznicy smoleńskiej 10 lipca 2017 r., nie może Was zabraknąć. To się dzieje teraz!". Były prezydent potwierdził, że weźmie udział w anty-miesięcznicy. Jak to się skończy? Prawo i Sprawiedliwość ma dwa wyjścia. Żaden z wariantów nie będzie jednak dobry dla partii rządzącej.
Co zrobi PiS?
Kaczyński może zacisnąć pięści, zaciąć zęby i nie dać się sprowokować. Wtedy jednak w oczach swoich wyborców zostanie odebrany jako słaby i tchórzliwy, a do tego nieudolny przywódca. Pisowski lud pragnie krwi, chce wymierzania kary tym, którzy nie chcą się podporządkować. Chce stłamszenia wrogów, poniżenia ich. I pokazania, kto rządzi.
Dlatego, bardzo prawdopodobne jest drugie rozwiązanie - PiS pójdzie na całość. Nienawiść Kaczyńskiego bowiem jest tak duża, że raczej nie będzie umiał się powstrzymać i nie daruje swojemu dawnemu wrogowi. Co tam reputacja kraju, wizerunek zagraniczny i prestiż Polski, zemsta jest najważniejsza. Szef MSWiA Mariusz Błaszczak i jego zastępca Jarosław Zieliński już postawili sprawę jasno: BOR Wałęsy nie obroni. I nawet, jeśli interwencja policji wobec byłego prezydenta przyniesie PiS ogromne straty wizerunkowe, nie tylko w Polsce, ale też za granicą, policja nie pozwoli na łamanie prawa.
W podobnym tonie wypowiada się rzeczniczka PiS Beata Mazurek, która ma nadzieję, że policja będzie pilnowała porządku podczas najbliższej miesięcznicy, "tak jak to robiła do tej pory". - Mam nadzieję, że nikt nie będzie stał ponad prawem, także pan Wałęsa czy pan Frasyniuk, czy ktokolwiek inny, kto jest osobą znaną czy publiczną – podkreśliła. Dopytywana, czy jeśli Wałęsa będzie blokował miesięcznicę, to policja będzie interweniować, Mazurek stwierdziła, że "legenda ‘Solidarności", nie powinna być ponad prawem, tylko powinna tego prawa przestrzegać”. I dodała, że "liczy na to, że policja w ramach prawa będzie to prawo egzekwowała od wszystkich".
Będzie wojna?
Sytuacja wydaje się być poważna, tym bardziej, że także stoczniowcy postanowili włączyć się w spór. - Chcemy spojrzeć w twarz Lechowi Wałęsie. Do tej pory nie przeprosił tych, na których donosił. To skandal, że chce protestować na Krakowskim Przedmieściu ramię w ramię z KOD, ekipą związaną z SB, z ich potomkami - podkreślił szef stoczniowej "Solidarności" Karol Guzikiewicz.
Pojawia się pytanie, dlaczego związkowcy zamiast bronić zwolnionych nauczycieli, stają w obronie PiS-u? Dlaczego organizacja, która ma bronić praw pracowniczych, angażuje się politycznie i chce pacyfikować pokojową demonstrację? Co zostało z dawnej "Solidarności"? Już chyba tylko lojalność wobec PiS-u i bonusy z tym związane, takie jak minimalna stawka godzinowa, podniesienie stawki minimalnej czy obniżenie wieku emerytalnego.
Niewykluczone, że to nie policja, a właśnie stoczniowcy wyniosą byłego prezydenta z Krakowskiego Przedmieścia. - Lech Wałęsa nawołuje do obalenia rządu. Jego obecne działania pokazują, że bliżej mu nie do "Solidarności", a do esbeków. Bić go nie będę, ale jeśli będziemy w straży porządkowej i ktoś będzie zakłócał zgromadzenie to na pewno oddamy go w ręce policji - mówił Guzikiewicz. Tak czy inaczej, czarno to widzę. Wałęsa wynoszony czy to przez policję czy przez związkowców to będzie bardzo smutny widok. Media za granicą z pewnością nie pominą u siebie tego zdarzenia. Nie zabraknie odniesień do stanu wojennego. Wałęsa, co by nie miał za uszami, jest po Karolu Wojtyle najbardziej znanym Polakiem na świecie. Mimo, że PiS chciałby raz na zawsze pozbyć się tej niewygodnej legendy.
Nie wiadomo też, jak zareaguje tłum, jeśli ktoś tknie Wałęsę. Eksperci bowiem od dawna przestrzegają przed rozlewem krwi w Polsce. Sytuacja jest bardzo napięta. Wystarczy iskra, by nienawiść wywołana naszymi polskimi waśniami wybuchła z ogromną mocą. To jest ważny egzamin dla posłów PiS-u. Od tego, jak go zdadzą, może zależeć ich być albo nie być.
Ewa Koszowska, WP Opinie