PolitykaEuroposeł PO Jacek Saryusz-Wolski: Nie ma co przejmować się Francją

Europoseł PO Jacek Saryusz-Wolski: Nie ma co przejmować się Francją

- Od Francuzów Polska powinna uczyć się żelaznego trzymania się własnych interesów. Musimy dążyć do tego, byśmy byli traktowani jak poważne kraje zachodnioeuropejskie, a nie jak rynek zbytu – mówi europoseł PO Jacek Saryusz-Wolski w rozmowie z "Rzeczpospolitą".

Europoseł PO Jacek Saryusz-Wolski: Nie ma co przejmować się Francją
Źródło zdjęć: © PAP | Wiktor Dąbkowski

Rzeczpospolita: Zerwanie negocjacji z Francuzami w sprawie Caracali to problem dla Polski?

Jacek Saryusz-Wolski, deputowany do Parlamentu Europejskiego, wiceprzewodniczący Europejskiej Partii Ludowej: Niekoniecznie. Nie każde negocjacje muszą zakończyć się sukcesem. Po stronie francuskiej jest głośno artykułowane niezadowolenie, ale to nie zmienia postaci rzeczy, że jeśli bilans korzyści byłby niesatysfakcjonujący dla strony polskiej, to mamy wszelkie prawo, żeby od tych negocjacji odstąpić.

Rzeczywiście bilans negocjacji był niekorzystny dla Polski?

- Jeśli warunki offsetu były niesatysfakcjonujące, to zakończenie negocjacji było uzasadnione.

Nie była to decyzja polityczna? Antoni Macierewicz jeszcze przed wyborami parlamentarnymi zapowiadał, że zrobi wszystko, żeby do tego kontraktu nie doszło.

- Każda tego typu decyzja dzieje się w kontekście geopolitycznym. Kiedy rozmowy te były rozpoczęte, nie było aż tak dużego zagrożenia rosyjskiego, Ukrainy i Syrii. Nie było decyzji o szpicy. Nie było decyzji o rozmieszczeniu wojsk na wschodniej flance NATO, w tym amerykańskich w Polsce, nie było zagrożenia Iskanderami. Parametry bezpieczeństwa Polski, w tym w przestrzeni powietrznej, wokół Polski i nad Polską, się zmieniły. Każdy rząd musi brać odpowiedzialność za swoje decyzje strategiczne i bezpieczeństwo kraju.

Prezydent Francji przełożył wizytę w Polsce. Co to oznacza dla naszych wzajemnych relacji?

Nic szczególnego. Pamiętam wizytę prezydenta Chiraca w Polsce, spotkanie w Pałacu Prezydenckim i domaganie się, w odpowiedzi na długi polski wywód o ważnych sprawach, żeby francuska firma mogła kupić polski Ruch. To specyficzne francuskie podejście, łączące politykę z gospodarką. Polska powinna podejmować decyzje własne, w oparciu o własny interes.

Francuzi definiują i realizują własny interes, czasem przesadnie, czego dowodem była sprawa Mistrali. Polska powinna uczyć się od nich żelaznego trzymania się własnych interesów, a nie martwienia się o to jak nas postrzegają, bo z tego wiele nie wynika, mówię o sferze bezpieczeństwa i obrony.

Premier Beata Szydło powiedziała w Mielcu, że sprzęt dla polskiej armii powinien być produkowany w Polsce.

- W obecnej sytuacji w dziedzinie bezpieczeństwa najważniejszym argumentem jest sprawność bojowa sprzętu i względy strategiczne. Ten sprzęt ma bronić Polski i ma się wpisywać w system obrony i sojuszy Polski. Kwestia gdzie będzie produkowany jest ważna z punktu widzenia pewności dostaw części i serwisu, również w warunkach wojny.

Jaka jest obecnie pozycja Polski w UE? Czy polski rząd nie otwiera z Francją kolejnego frontu sporu?

Wobec innych zachodnich partnerów Francja nie pozwoliłaby sobie na takie demonstracje niezadowolenia. Polska nie powinna się zbyt przejmować reakcjami Francji i powinna dążyć do tego, byśmy byli traktowani jak poważne kraje zachodnioeuropejskie, a nie jak rynek zbytu.

Na kogo Polska powinna dzisiaj liczyć?

- Przede wszystkim na Amerykanów, to oni stoją za obecnością NATO w Polsce i na flance wschodniej. W drugiej kolejności na Unię Europejską i naszych partnerów europejskich.

Pytanie, jaką przyszłość ma sojusz Polski z USA po zmianie prezydenta?

Patrzę na twardą politykę i twarde bezpieczeństwo. W tej materii w świetle decyzji NATO w Walii i potem w Warszawie o umieszczeniu sił, które mają odstraszać Rosję, sojusz jest silny. Jedyny znak zapytania jaki mam, to co byłoby gdyby Donald Trump został prezydentem USA, bo to mogłoby oznaczać przewrót kopernikański w dziedzinie bezpieczeństwa europejskiego.

Co oznaczałaby wygrana Trumpa?

- Postawienie pod znakiem zapytania zobowiązań Ameryki z racji artykułu 5. traktatu NATO. Podobnie jak premierostwo Corbyna w Wielkiej Brytanii, ponieważ obaj politycy otwarcie kwestionują zobowiązania sojusznicze swych krajów. Jednak wydaje mi się, że wybory w USA wygra Hillary Clinton, co będzie dobrą wiadomością dla Polski. Ale nawet jeśli Trump przegra, to fakt że był wyborczym numerem dwa, oznacza że przemiany polityczne w USA są tak głębokie, że jest powód do niepokoju a Stany stają się mniej przewidywalne.

We Francji i Niemczech również może dojść do radykalnej zmiany.

W Francji i w Niemczech rosną w siłę ci, którzy sprawiają, że kraje te ewoluują w kierunku dla Polski niekorzystnym, jako nasi partnerzy w odstraszaniu agresywnej Rosji. Nawet jeśli Marine Le Pen, przyjaciółka Putina, przegra, to jej siła polityczna jest we Francji znaczna i rzutuje na inne części sceny politycznej. Podobnie rosnące w siłę AFD w Niemczech, która jest na przeciwległym biegunie jeśli chodzi o interesy bezpieczeństwa Polski względem Rosji. Podobnie jeśli doszłoby do awansu politycznego Ligii Północnej we Włoszech. Musimy szukać sojuszników i pielęgnować sojusze, ale liczyć głównie na siebie. Im Polska będzie silniejsza, tym większe prawdopodobieństwo , że w razie zagrożenia sojusznicy przyjdą nam z pomocą a gwarancje bezpieczeństwa nie pozostaną na papierze jak w 1939 roku.

Grupa Wyszehradzka ma potencjał?

- Niestety skromny w sferze militarnej, ale już sumarycznie liczy się.

Czy Polska może z Węgrami odegrać znaczącą rolę przy budowie nowego traktatu unijnego?

- O nowym traktacie mówi się w wielu krajach i kręgach. Byłem świadkiem i nawet uczestnikiem powstawania czterech ostatnich traktatów. To mozolny proces na dobre czasy, a są przecież złe. W Parlamencie Europejskim powstał raport Verhofstadta. Sarkozy też mówi o potrzebie nowego traktatu. Stan UE uzasadnia mówienie o potrzebie nowego traktatu. Jednak nie widzę możliwości, żeby doszło do porozumienia, tak biegunowo przeciwstawne są oczekiwania. Groziłyby przewlekłe i niekończące się negocjacje. Mało to zatem prawdopodobne żeby nowy traktat UE powstał, mimo toczącej się dyskusji. Drugą opcją są ewentualne zmiany w ramach istniejących traktatów.
Czy Donald Tusk może zostać ponownie szefem RE mimo braku poparcia polskiego rządu?

- Byłem na sali w Strasburgu, kiedy ta wiadomość nadeszła. I mogę tylko powiedzieć, że brak poparcia wywołał przekorną reakcję, mogącą zwiększyć jego szanse na reelekcję. Postrzeganie roli Donalda Tuska w UE w sprawie kryzysu migracyjnego ewoluuje w kierunku pozytywnym. Argumentacja socjalistów europejskich że chadecy mają Junckera i Tuska, pomija to, że oni mają z kolei panią Mogherini, która jest wysokim przedstawicielem Unii do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa oraz teraz sekretarza generalnego ONZ Guterresa.

Szefostwo PE z kolei nie może wchodzić do rachunku z powodów ustrojowych, bo oznaczałoby to rzecz nie do przyjęcia, tzn. wyznaczanie szefa parlamentu przez władze wykonawcze-rządy. Jest w polskim interesie żeby Polak był szefem Rady Europejskiej.

Rozmawiał Jacek Nizinkiewicz

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (264)