Erdogan wprowadza stan wyjątkowy, Turcja ściga domniemanych puczystów
• Recep Tayyip Erdogan ogłosił stan wyjątkowy, potrwa przynajmniej 3 miesiące
• Wcześniej samoloty F-16 zostały poderwane do pościgu za dwoma okrętami straży przybrzeżnej
• Na pokładzie okrętów mogą znajdować się domniemani puczyści
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan ogłosił na terenie kraju 3-miesięczny stan wyjątkowy. Erdogan ogłosił swoją decyzję po spotkaniu z doradcami ds. bezpieczeństwa narodowego.
Erdogan powiadomił opinię publiczną o tej decyzji występując przed kamerami telewizji, w obecności członków gabinetu ministrów - podaje agencja Reutera.
Turecki prezydent zaznaczył, że ogłoszenie stanu wyjątkowego w żaden sposób nie narusza konstytucji i nie pociągnie za sobą ograniczenia rządów prawa czy wolności podstawowych obywateli Turcji.
Komentatorzy zwracają jednakże uwagę na fakt, że w warunkach stanu wyjątkowego zarówno prezydent, jak i rząd będą mogli wydawać dekrety i rozporządzenia bez konieczności uzyskania aprobaty władzy ustawodawczej - parlamentu, a także zawieszać lub ograniczać możliwość korzystania z pełni praw przez obywateli.
Stan wyjątkowy stworzy też szersze ramy dla represjonowania przeciwników politycznych obenych władz - zauważa Reuters. Do tej pory po piątkowym puczu zawieszono w obowiązkach, zwolniono, zatrzymano, poddano przesłuchaniom lub oskarżono ok. 60 tys. osób - głównie wojskowych, policjantów, sędziów, urzędników i nauczycieli.
Erdogan zapowiedział zaś w środę dalsze zatrzymania. "To jeszcze nie koniec" - powiedział w telewizji Al-Dżazira, podkreślając, że za przewrotem mogły stać inne kraje - ale nie sprecyzował, które.
Powiedział też, że choć nie wiadomo, ile osób wzięło udział w próbie puczu z 15 lipca, to stała za nim mniejszość w siłach zbrojnych, "która chciała przejąć kontrolę nad większością". Nazwał ją "organizacją terrorystyczną" - to jest sformułowanie używane przez tureckie władze do określenia zwolenników islamskiego kaznodziei Fethullaha Gulena, którego Erdogan po raz kolejny oskarżył o to, że stał za przewrotem.
Armia turecka poderwała również samoloty F-16 do pościgu za dwoma okrętami tureckiej straży przybrzeżnej, w których mogą znajdować się domniemani puczyści - podała prywatna turecka agencja Dogan. AFP podkreśla, że nie wiadomo, kto jest na pokładzie okrętów.
Źródła w tureckim rządzie, z którymi rozmawiała agencja AFP, nie mogły potwierdzić tej informacji. Przedstawiciele rządu Grecji powiedzieli jedynie, że "okręt greckiej marynarki wojennej został wysłany w pobliże wyspy Simi (na Morzu Egejskim), ale nic jeszcze nie pozwala potwierdzić (informacji) o przybyciu tureckich wojskowych na tę wyspę".
Grecka wyspa Simi znajduje się w pobliżu tureckiego kurortu Marmaris, w którym prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan przebywał na urlopie, gdy doszło do nieudanego zamachu stanu. Twierdzi on, że zdołał z trudem uciec przed grupą wojskowych puczystów - pisze AFP.
Według tureckich mediów władze poszukują teraz intensywnie osób, które mogły należeć do tego oddziału.
Ankara domaga się już od Grecji natychmiastowego wydania ośmiu wojskowych, którzy przylecieli tam z Turcji po nieudanej próbie przewrotu.
Jak podaje AFP, jest to czterech oficerów w randze kapitana, dwóch sierżantów oraz dwóch dowódców, których ranga nie została sprecyzowana. W czwartek staną oni przed sądem w Aleksandrupoli we wschodniej Grecji.
Premier Aleksis Cipras obiecał, że wniosek o azyl tych ośmiu uciekinierów z Turcji będzie rozważony szybko i z poszanowaniem norm praw międzynarodowego oraz konwencji regulujących kwestię praw człowieka.