"Elementarny brak wiedzy". Wpadka rzeczniczki PiS
Słynny cięty język rzeczniczki PiS Beaty Mazurek tym razem obrócił się przeciwko niej. Chciała zaatakować szefa PKW sędziego Wojciecha Hermelińskiego za coś, co zrobił (a raczej czego nie zrobił) trzy lata temu. Zapomniała jednak, że nie sprawował on wtedy obecnej funkcji.
Hermeliński jest jednym z głównych krytyków planowanych przez PiS zmian w kodeksie wyborczym. Mazurek zarzuciła mu, że dziś jest bardzo aktywny w mediach, a kiedy w 2014 roku w PKW "nawalił" system informatyczny, nie robił konferencji, nie chodził na spotkania z prezydentem i nie tłumaczył, dlaczego tak długo czekamy na wyniki wyborów.
Problem w tym, że Hermeliński w skład PKW został powołany... w grudniu 2014 roku, czyli miesiąc po wyborach. Do Komisji trafił właśnie po tym, jak do dymisji podał się jej cały, skompromitowany wyborczą wpadką, skład. Jego zadaniem było przywrócenia ładu w PKW i zaufania do tej instytucji. Wcześniej był sędzią Trybunału Konstytucyjnego.
- To nie chodzi o to, czy był szefem PKW, czy nie był szefem PKW, bo w tym PKW ktoś szefował, tak? Chodzi generalnie o zasadę. Jeżeli cokolwiek krytykujemy to najpierw zacznijmy od siebie, wymagajmy od siebie - argumentowała Mazurek po tym, jak dziennikarze wytknęli jej pomyłkę.
Poseł PO Marcin Kierwiński zarzucił Mazurek "elementarny brak wiedzy".
PiS ma niecny plan?
Kilka dni temu pojawiły sie głosy, że PiS szuka planu B na wypadek, gdyby Państwowa Komisja Wyborcza nie podołała organizacji wyborów. Jednym z pomysłów miała być szybsza wymiana członków PKW według nowych zasad, czyli z partyjnego wskazania. PKW alarmowało, że zmiany mogą zdestabilizować system wyborczy i możemy mieć powtórkę z 2014 roku, kiedy system informatyczny przestał działać. Informację o wymianie członków PKW przed wyborami samorządowymi zdementowała jednak właśnie Mazurek.