Elektrownie atomowe na drodze huraganu. Irma wyłączy reaktory?
Służby energetyczne Florydy przygotowują się do ataku huraganu Irma. Zagrożone są dwie elektrownie atomowe: Turkey Point i St. Lucie. Reaktory chronią grube ściany z betonu, ale Amerykanie przygotowują się na każdą możliwość.
Przedstawiciele operatora siłowni na południu Florydy twierdzą, że konstrukcje chroniące reaktory są w stanie wytrzymać uderzenia wiatru wiejącego z prędkością niemal 300 km/h. Mimo to koncern Florida Power & Light’s nie wyklucza zamknięcia elektrowni.
- Zamknięcie reaktora jest procesem stopniowym. Decyzja zostanie podjęta oczywiście z wyprzedzeniem. Stanie się tak, jeśli uznamy, że wiatr będzie miał bezpośredni wpływ na obiekty - mówi w rozmowie z miamiherald.com Peter Robbins, rzecznik prasowy FLP.
Zobacz też: Ekstremalna pogoda
Dodaje, że betonowe ściany zewnętrzne Turkey Point i St. Lucie mają dwa metry grubości, a oba zakłady znajdują się kilka metrów nad poziomem morza.
- Mamy też awaryjne generatory i dodatkowy zapas paliwa, a w razie konieczności ściągniemy materiały z oddziału w Tennessee - zapowiada Robbins.
Przedstawiciel FLP przypomina, że elektrownie przetrwały już uderzenia kilku huraganów, m.in. Andrew w 1992 roku. - To jedne z najbezpieczniejszych i najbardziej solidnych budowli w stanie, a może i w kraju - przekonuje Robbins.
Gubernator stanu Floryda Rick Scott ostrzega jednak, że "Irma jest większa, silniejsza i szybsza" niż huragan Andrew.
Źródła: TVN24, miamiherald.com