Eksplozja pod Osinami. Siewiera: to mogło być celowe działanie
W nocy z wtorku na środę w woj. lubelskim na pole spadł dron. MON potwierdziło, że to rosyjska maszyna i prowokacja. Jacek Siewiera, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego w TVN24 przyznał, że incydent nie jest przypadkowy i dzieje się w konkretnym czasie nie bez przyczyny.
Co musisz wiedzieć?
- W nocy na Lubelszczyźnie na polu doszło do eksplozji nieznanego obiektu. Uszkodzone zostały pobliskie domy, na miejscu znaleziono metalowe i plastikowe szczątki.
- - Mamy do czynienia z rosyjskim dronem w szczególnym momencie, kiedy trwają dyskusje o pokoju - podkreślił w środę po południu Władysław Kosiniak-Kamysz. Szef MON zaznaczył, że to już kolejny raz, gdy Rosja "prowokuje państwa NATO".
- Do wybuchu w Osinach odniósł się szef MSZ Radosław Sikorski, wskazując, że zdarzenie "potwierdza, iż najważniejszą misją Polski wobec NATO jest obrona naszego własnego terytorium". Podkreślił, że będzie "protest MSZ wobec sprawcy".
Natomiast Jacek Siewiera w rozmowie z TVN24 zwraca uwagę na daty. - Nie sposób uciec od skojarzeń z poprzednimi incydentami, z którymi mieliśmy do czynienia wcześniej. Najpierw z tragedią w Przewodowie która miała miejsce tuż po objęciu przeze mnie urzędu szefa BBN oraz w dwa tygodnie po objęciu urzędu przez szefa MON, premiera i cały rząd. Mieliśmy wtedy przypadek wtargnięcia rakiety manewrującej głęboko w przestrzeń powietrzną Polski - przypomniał były szef BBN.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nagranie z Osin. Słychać głośną ekslpozję
- W mojej ocenie miała wówczas miejsce sytuacja, w której doszło do testowania struktur państwa i gotowości. Zarówno czynnika wojskowego, jak i politycznego - dodał.
Zasugerował, że dziś doszło do podobnej sytuacji.
Siewiera uważa, że dzisiejszy przypadek związany z upadkiem drona ma związek z niedawnym objęciem urzędu prezydenta przez Karola Nawrockiego, jego administracji oraz szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
- Jednocześnie trzeba pamiętać, że jesteśmy w pierwszych dniach rodzącego się w bólach, procesu "pokojowego" dotyczącego wojny w Ukrainie, wytoczonej przez Federację Rosyjską. Trudno dopatrywać się przypadku. Wszystkie te scenariusze, od usterki po prowokacje muszą być brane pod uwagę - dodał.
Siewiera zastrzegł, że w tym przypadku należy zachować najwyższą ostrożność na wszystkich szczeblach administracji publicznej w kwestii komunikacji, podejmowaniu decyzji i przekazywaniu informacji do opinii publicznej.
Przypadki naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej
Po Przewodowie, kolejny raz rakieta wleciała na terytorium Polski najprawdopodobniej 16 grudnia tego samego roku, również podczas zmasowanych nalotów Rosjan na Ukrainę. Rakieta manewrująca Ch-55 - jak informowano, bez głowicy bojowej - najprawdopodobniej przeleciała wtedy nad dużą częścią Polski, by ostatecznie spaść w lesie w miejscowości Zamość niedaleko Bydgoszczy.
W kolejnych miesiącach opinia publiczna została poinformowana jeszcze o dwóch naruszeniach polskiej przestrzeni powietrznej w związku z rosyjskimi atakami na Ukrainę. Dowództwo Operacyjne RSZ poinformowało 29 grudnia 2023 r., że tego dnia rano w przestrzeń powietrzną RP od strony granicy z Ukrainą wleciał niezidentyfikowany obiekt powietrzny, który od momentu przekroczenia granicy do miejsca zaniku sygnału obserwowany był przez środki radiolokacyjne.
Kolejne naruszenie miało miejsce nad ranem 24 marca 2024 r. Ponownie była to rosyjska rakieta dalekiego zasięgu, która - według komunikatu DORSZ - wleciała w polską przestrzeń powietrzną w rejonie miejscowości Oserdów (woj. lubelskie) i przebywała w niej 39 sekund, po czym ją opuściła. Podkreślono, że w trakcie całego przelotu był obserwowany przez wojskowe systemy radiolokacyjne.
Informacje o tym, że doszło do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej pojawiły się również w sierpniu 2024 r., ponownie podczas zmasowanego nalotu wojsk rosyjskich na Ukrainę. Wojsko przeszukało wtedy ok. 250 km kw. w województwie lubelskim; po 10 dniach poszukiwań Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało, że z "bardzo wysokim prawdopodobieństwem" nie doszło do naruszenia polskiej przestrzeni. Prawdopodobnie wtedy nad terytorium Polski znalazł się dron, który następnie opuścił polską przestrzeń na wysokości ukraińskiego miasta Czerwonogród.
Szef MON: to był rosyjski dron
W środę po południu szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz potwierdził, że mamy do czynienia z rosyjskim dronem w "szczególnym momencie, kiedy trwają dyskusje o pokoju". Dodał, że to już kolejny raz, gdy Rosja "prowokuje państwa NATO".
Do wybuchu w Osinach odniósł się szef MSZ Radosław Sikorski, wskazując, że zdarzenie "potwierdza, iż najważniejszą misją Polski wobec NATO jest obrona naszego własnego terytorium". Podkreślił, że będzie "protest MSZ wobec sprawcy".