Tragedia na Bałtyku. Kulisy dramatycznej akcji i ważny apel

Polskę obiegły tragiczne informacje o śmierci siedmioletniego dziecka i jego matki, którzy wypadli za burtę promu Stena Line, płynącego do Szwecji. - Bałtyk jest jednym z najniebezpieczniejszych mórz, szczególnie przy pogodzie sztormowej - mówi WP rzecznik SAR Rafał Goeck. Opowiada też o kulisach dramatycznej akcji ratunkowej.

Na Bałtyku doszło do tragedii
Na Bałtyku doszło do tragedii
Źródło zdjęć: © Getty Images | Schoening

30.06.2023 | aktual.: 30.06.2023 15:52

W czwartek po południu doszło do wypadku na pokładzie promu Stena Spirit, należącego do Stena Line. Armator prowadzi regularne połączenia promowe między Polską a Szwecją. Niestety, matka i dziecko, którzy wypadli z pokładu, nie przeżyli.

Rzecznik Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa (SAR) Rafał Goeck w rozmowie z Wirtualną Polską opowiada, jak wyglądają akcje ratunkowe i proces poszukiwań na Bałtyku. Odnosi się też do tragedii, w której zginęła Polka i jej siedmioletni syn.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Sygnał "mayday". Śmigłowiec wyleciał z Darłowa

Rzecznik SAR podkreśla, że w poszukiwaniach na Bałtyku kluczową rolę odgrywa czas. - Jeśli ktoś nadaje sygnał "mayday", musimy znać jego pozycję. Można ją nadać automatycznie drogą radiową lub określić przez mikrofon. Satelita zawsze zdradzi nam lokalizację. Kiedy znamy pozycję, to rozdysponowujemy odpowiednie środki, w zależności od odległości i czasu dotarcia. Gdy jest to w polskiej strefie odpowiedzialności SAR, wtedy nasze jednostki ruszają na ratunek - mówi Goeck.

W przypadku akcji ratunkowej dwóch pasażerów Stena Spirit kierownictwo prowadziła Szwecja, ale Polacy także byli zaangażowani w poszukiwania.

- W tym przypadku była to strefa Szwecji. Państwo, które koordynuje takie działania, może poprosić o pomoc i tak też się stało. Polska wysłała śmigłowiec z Darłowa - przekazuje rzecznik SAR.

- Z jednostek, które przybywają na miejsce, pierwsza zostaje tak zwanym OSC, to ona dowodzi akcją, przygotowuje strategię i raportuje. Tym razem był to szwedzki śmigłowiec - relacjonuje Goeck.

Kluczowe czynniki

Jakie szanse mamy w przypadku znalezienia się w wodzie i jak możemy je zwiększyć? - To wszystko zależy od pory roku, temperatury powietrza i wody, a także ubrania - czy osoba, która znalazła się w wodzie, miała na sobie kapok, kombinezon ratunkowy, czy tylko ubranie. Znaczenie ma nawet to, jaki był to rodzaj materiału - podkreśla Goeck.

- To wszystko jest kluczowe, bo wpływa na to, jak długo taka osoba wytraca temperaturę swojego ciała i czy jest w stanie utrzymać się nad powierzchnią wody - dodaje ekspert.

Rzecznik SAR przytacza też najnowsze wytyczne Międzynarodowej Organizacji Morskiej, według których człowiek ubrany w sztormiak i kamizelkę może przeżyć nawet do siedmiu godzin w wodzie o temperaturze 2 stopni Celsjusza. - Natomiast są to teoretyczne wytyczne - zaznacza Goeck.

I dodaje: - W rzeczywistości, jeśli człowiek nie posiada nic, może się utopić nawet w ciągu 2-3 minut i mowa tu także o osobach kąpiących się przy plaży. Jest dużo zmiennych, które trzeba wziąć pod uwagę.

"Bałtyk jednym z najniebezpieczniejszych mórz"

Goeck apeluje o szczególną ostrożność podczas kąpieli w morzu i podkreśla, że Bałtyk jest morzem specyficznym. - Każde morze jest groźne, szczególnie w sztormową pogodę. Bałtyk jest specyficzny, bo jest otoczony z każdej strony przez lądy, a jego jedyne dojście do oceanu ma miejsce przez duńskie cieśniny. Dlatego na Bałtyku powstaje tak zwana krótka fala, która ma w trakcie sztormu wysokość 3-4 metrów i szerokość 3-5 metrów - wyjaśnia.

- To jest bardzo niebezpieczne przy pływaniu, czy też korzystaniu z wody na plażach, bo powoduje powstawanie silnych prądów wstecznych i wirów. Właśnie dlatego Bałtyk jest jednym z najniebezpieczniejszych mórz, szczególnie przy pogodzie sztormowej - podsumowuje rzecznik SAR.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
stena linebałtykśmierć
Zobacz także