Echa debaty w PE. Grodzki: Polska to nie PiS
Wtorkowa debata w Parlamencie Europejskim wywołała lawinę komentarzy wśród czołowych polskich polityków. Słów krytyki w stosunku do premiera nie szczędził marszałek Senatu Tomasz Grodzki. Jak przekonywał, Morawieckiemu klaskali "jedynie przedstawiciele partii faszyzujących i proputinowskich".
Podsumowując debatę, Grodzki stwierdził, że istotne jest, że ludzie przekonali się, że "PiS to nie Polska, a Polska to nie PiS". Jak wskazał, wszyscy Polacy mogli zauważyć, że Parlament Europejski nie jest ich wrogiem, a jedynie martwi się kierunkiem, w którym zmierza nasz kraj.
- Zobaczyliśmy, że jesteśmy członkami wspólnoty, która docenia nasze wysiłki w budowaniu wolności bloku wschodniego, która docenia rolę Polski i po prostu się martwi, że zaczynamy zbaczać ze ścieżki, która najpierw nas zaprowadziła na pozycję niemal jednego z liderów UE, a teraz (Polska) wyprowadzana jest na Wschód - stwierdził.
Grodzki: premier powinien występować w innej roli
Marszałek wyraził też ubolewanie, że premier Morawiecki nie był osobą, która wykazała się chęcią pokojowego rozstrzygnięcia sporu z UE.
Zobacz też: Trzecia dawka szczepienia przeciw COVID-19. Do kiedy przedłuży paszport covidowy?
- Wszyscy liczyli, że pan premier wykaże się pewną koncyliacją. A jemu dopiero pod koniec wystąpienia przez usta, przez zęby przeszła uwaga, że trzeba będzie Izbę Dyscyplinarną zlikwidować - powiedział.
Jak dodał Grodzki, Morawiecki powinien wystąpić podczas tej debaty w innej roli. Zauważył też, że "jedynymi, którzy mu klaskali byli przedstawicielami partii faszyzujących i proputinowskich".
- To było dla mnie okropne - podkreślił.
Grodzki zauważył też, że to bardzo zła sytuacja, gdy jedynie opozycja zabiega o pieniądze, które są w Polsce bardzo potrzebne po niszczącej gospodarkę pandemii koronawirusa.
- Polskie władze otrzymanie tych funduszy wystawiają na zupełnie niepotrzebne ryzyko - przyznał marszałek Senatu.