Echa "afery podsłuchowej". Bartłomiej Sienkiewicz inwigilował szefów służb specjalnych?
- Trzeba zbadać sprawę ewentualnego związku byłych szefów służb z aferą podsłuchową - powiedziała rzeczniczka rządu Małgorzata Kidawa-Błońska. Z kolei szef gabinetu politycznego premier Ewy Kopacz Marcin Kierwiński uznał, że "nie dziwi, że służby chciały wyjaśnić aferę posłuchową". Według "Gazety Wyborczej", w MSW działała tajna grupa, badająca czy za aferą podsłuchową stoją ówcześni i byli szefowie służb specjalnych. Jak pisze gazeta, ówczesny minister Bartłomiej Sienkiewicz miał ich podejrzewać o spisek.
27.02.2015 | aktual.: 01.04.2015 20:33
Kidawa-Błońska powiedziała w radiowej Jedynce, że sprawę powinny zbadać odpowiednie służby i odnieść się do tez zawartych w artykule.
Zadaniem grupy nadzorowanej przez Sienkiewicza było sprawdzenie, czy za nagranymi potajemnie rozmowami stoją byli szefowie ABW, SKW i BOR, ich zastępcy oraz urzędujący szef CBA.
Sam Sienkiewicz zaprzecza, jakoby zlecał komukolwiek działania operacyjne w tej sprawie i wiedział o nich.
"To rodzi spekulacje"
- To oczywiste, że powołano grupę do rozwiązania sprawy, która nazywa się "afera podsłuchowa” - powiedział z kolei Kierwiński na antenie TVP Info.
Według niego "służby specjalne działają w tajemnicy i to rodzi spekulacje”. - Służby muszą działać po cichu, stąd wokół ich pracy narasta wiele spekulacji, także tych medialnych. Większość z nich się nie potwierdza, dlatego z dystansem podchodzę do dzisiejszego tekstu - oświadczył.
"Afera podsłuchowa"
W czerwcu 2014 r. tygodnik "Wprost" ujawnił nagrania podsłuchanych rozmów z lipca 2013 r. Bartłomiej Sienkiewicz rozmawiał z Markiem Belką o hipotetycznym wsparciu przez NBP budżetu państwa kilka miesięcy przed wyborami, które może wygrać PiS.
Belka w zamian za wsparcie stawiał warunek dymisji ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego oraz noweli ustawy o banku centralnym. W listopadzie Rostowskiego zdymisjonowano; w maju 2014 r. do Rady Ministrów wpłynął projekt założeń nowelizacji ustawy o NBP.
17 września prokuratura uznała, że żaden z funkcjonariuszy publicznych nie przekroczył uprawnień oraz że brak jest "jakiegokolwiek dowodu" na ich nieformalne porozumienie w celu naruszenia niezależności NBP i umorzyła śledztwo ws. podsłuchanej rozmowy szefów MSW i NBP.