Dziwny austriacki pojazd został "czołgiem wolności"
W okresie międzywojennym uznano, że wyposażenie pojazdów, zarówno w koła, jak i gąsienice, zwiększy ich wszechstronność na polu walki. Próbowano wówczas zbudować pojazdy, które byłyby bardzo mobilne w trudnym terenie i jednocześnie mogły się poruszać z dużą prędkością po utwardzonych nawierzchniach. Rzecz w tym, że pierwszą możliwość zapewniały gąsienice, a drugą koła. Jednym z wymyślonych wtedy rozwiązań były czołgi szybkie, na przykład sowieckie z rodziny BT, które po zdjęciu gąsienic stawały się pojazdami kołowymi. Innym pomysłem było wyposażenie wozów w oba rodzaje trakcji, których używano zamiennie lub w połączeniu, zależnie od warunków terenowych. Takie konstrukcje powstały w latach 30. XX wieku między innymi w Austrii.
W 1933 roku firma Austro-Daimler podjęła prace nad lekkim pojazdem wielozadaniowym Motorkarette Mulus (Muł), który miał mieć zarówno gąsienice, jak i koła. Prototyp był gotowy dwa lata później. Austriaccy konstruktorzy postanowili, że ADMK Mulus będzie miał cztery pokryte gumą koła o dużej średnicy, które zostaną wykorzystane w sprzyjających tej trakcji warunkach terenu. Oprócz kierowcy przewidziano miejsce jeszcze tylko dla dwóch osób, bowiem dużym ograniczeniem w tej konstrukcji były niewielkie rozmiary i mała ładowność, poniżej 300 kg. Mulus trafił do wyposażenia kompanii karabinów maszynowych armii austriackiej. Przewożono nim obsługi ciężkich schwarzlose'ów. Pojazd był nieopancerzony i, według większości publikacji, nieuzbrojony. Są jednak zdjęcia, na których widać zamontowany na mulusie karabin maszynowy. Do czasu zajęcia Austrii w 1938 roku przez wojska Adolfa Hitlera jej armia otrzymała 334 takie wozy.
Mulusa próbowano też sprzedać obcym armiom. Przedstawiciel handlowy producenta, baron Ludwig Kummer, który przyjechał do Brazylii w 1937 roku, sprowadził jeden egzemplarz do testów. Liczył na to, że oprócz wojsk lądowych Brazylii, pojazdem zainteresują się armie argentyńska i chilijska. Plany te pokrzyżowało zajęcie Austrii przez Hitlera.
Nowa odsłona
Po anszlusie produkcję wozów ADMK Mulus przerwano, ale Niemcy postanowili zmodyfikować tę konstrukcję. Koła otrzymały pneumatyczne opony. Główną zmianą był nowy, większy, czterodrzwiowy kadłub z wyższymi burtami. Spowodowało to, że zwiększyła się nie tylko masa pojazdu, lecz także ładowność - do 570 kg. Nadal ADMK nie miał opancerzenia. Po zmianie mógł transportować sześciu lub siedmiu żołnierzy i pokonywać brody o głębokości do 0,5 m. Prześwit w czasie jazdy na kołach wynosił 270 mm, po zmianie zaś na trakcję gąsienicową zmniejszał się do 220 mm. Zmodyfikowane pojazdy trafiły do jednostek strzelców górskich Wehrmachtu, gdzie nosiły oznaczenie ADMK-WARK (Wehrmacht Afbau Rader Keten antrieb). Wykorzystywano je też jako ciągniki artyleryjskie. Wóz mógł holować działa lub przyczepy o masie do jednej tony. W 1940 roku ADMK-WARK użyto podczas kampanii norweskiej.
Prace nad podobnym pojazdem na potrzeby wojsk powietrznodesantowych prowadziła w latach 1939-1941 firma Steyr. Wóz był przewidywany do transportu od pięciu do siedmiu żołnierzy i holowania armaty kalibru 30 mm. W założeniu miał być prostszy i praktyczniejszy w użyciu niż ADMK. Pierwszy prototyp Steyr M/K był gotowy w maju 1939 roku, następne powstawały do czerwca 1941 roku. Zamontowano w nich chłodzone powietrzem silniki o mocy 45 KM. Przy pełniej masie 1600 kg pojazd na kołach miał się poruszać z prędkością 70 km/h, na gąsienicach - o połowę mniejszą. Testy w zimie na przełomie lat 1941 i 1942 wykazały, że optymalnym rozwiązaniem byłaby konstrukcja półgąsienicowa. Jednak Steyr M/K najlepiej sprawował się na próbach ze zdemontowanymi kołami. W efekcie w III Rzeszy zaniechano dalszych prac nad pojazdami ze skomplikowanymi układami napędowymi kołowo-gąsienicowymi.
Znacznie większy wóz kołowo-gąsienicowy opracowała tuż przed anszlusem firma Saurer. Wszedł on do uzbrojenia tamtejszej armii jako ciągnik artyleryjski dla haubic kalibru 105 mm z oznaczeniem RR-7. Potrzeby oszacowano na 160 takich pojazdów, ale przed utratą niepodległości przez Austrię powstało zaledwie 15 egzemplarzy. Po zajęciu tego kraju przez III Rzeszę, wozy te przejął Wehrmacht. Jako że armii niemieckiej były niepotrzebne kołowo-gąsienicowe ciągniki artyleryjskie, przerobiono je na samochody remontowe - mittlerer Instandsetzungskraftwagen (Sd.Kfz.254) Saurer RK-7 - o ładowności 1,5 t. W 1940 roku Niemcy postanowili, że podwozie z podwójną trakcją stanie się bazą dla średniego opancerzonego pojazdu obserwacyjnego (mittlere gepannzerte Beobachtungskraftwagen Sd.Kfz.254. Saurer RK-7/2). Produkcja rozpoczęła się w 1940 roku.
W swej pierwotnej wersji RR-7 był pojazdem nieopancerzonym. Niemcy, decydując o wznowieniu produkcji nowego modelu wozu, postanowili, że będzie miał pancerz. Kadłub SD.Kfz.254 był zrobiony ze stalowych płyt walcowanych. Te, które chroniły przód pojazdu, miały 15 mm grubości, a osłaniające boki i tył 8 mm. Spód i strop wykonano z płyt sześciomilimetrowych. Odporność balistyczną zwiększało to, że płyty pancerza były nachylone pod kątem 15-40 stopni. Tak jak RR-7, Sd.Kfz.254 miał gąsienice wzdłuż całego kadłuba oraz cztery opuszczane i podnoszone koła, w układzie napędowym 4x2.
W latach 1940-1941 powstało 128-129 egzemplarzy Sd.Kfz.254. Wóz ten był wykorzystywany w Niemieckim Korpusie Afrykańskim i na froncie wschodnim jako lekki pojazd obserwacyjny artylerii samobieżnej. Wyposażono je w radiostację i antenę ramową, które zapewniały łączność w promieniu 30-50 km.
Wielka ucieczka
Ostatnią misję pojazd ten wykonał w czasie zimnej wojny. Otóż w 1950 roku czeski mechanik Vaclav Uhlik z miejscowości Line znalazł wrak ciągnika artyleryjskiego RR-7. Wyremontował go, przerabiając na transporter opancerzony, i upodobnił do pojazdów używanych przez armię czechosłowacką. Po dwóch latach przygotowań i planowania wóz, pokryty dla kamuflażu gałęziami z liśćmi, sforsował rankiem 25 lipca 1953 roku czesko-niemiecką granicę w rejonie bawarskiego miasta Waldmünchen. Pokonał trzy strefy zabezpieczeń granicznych, w tym druty kolczaste, i wjechał 30 km w głąb Niemiec. Wraz z Vaclavem Uhlikiem przez żelazną kurtynę przedarło się siedem osób, w tym jego żona i dwoje dzieci oraz dwóch byłych wojskowych. Napotkanych niemieckich policjantów uciekinierzy poprosili o azyl. Ostatecznie zostali przekazani Amerykanom.
Ze względu na ten wyczyn, wyremontowany RR-7 nazwano czołgiem wolności. Już we wrześniu 1953 roku pojazd został przewieziony do USA. 21 stycznia 1954 roku zaprezentowano go podczas Parady Krucjaty Wolności w Nowym Jorku, gdzie pokonał 15-milową trasę od Bronxu do ratusza na Manhattanie. Był też wykorzystywany później, w trakcie różnych imprez o charakterze antykomunistycznym, a potem został odsprzedany prywatnemu nabywcy. Wcześniej, w grudniu 1953 roku, do USA przybyli jako uchodźcy wszyscy uczestnicy tej brawurowej ucieczki.
Tadeusz Wróbel, Polska Zbrojna