Dziewięć kobiet stanęło na trasie Marszu Niepodległości 2017. Sąd je uniewinnił
Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia uniewinnił w czwartek dziewięć kobiet, które dwa lata temu stanęły na trasie Marszu Niepodległości z transparentem "Faszyzm stop". Zdaniem policji, "przeszkadzały w przebiegu legalnego zgromadzenia publicznego". Sędzia uznał, że nie miały takiego zamiaru.
W czwartek sędzia Michał Kowalski uniewinnił kobiety od zarzutu popełnienia wykroczenia polegającego na przeszkadzaniu w przebiegu legalnego zgromadzenia. Taki zarzut postawiła dziewięciu kobietom policja. W uzasadnieniu sędzia podkreślił, że z analizy dowodów wynika, iż nie miały one zamiaru przeszkadzać maszerującym narodowcom, więc "nie ma podstaw, żeby je skazać”.
Sędzia powołał się na wolność wyrażania poglądów, która wynika z art. 54 konstytucji oraz na Europejską Konwencję Praw Człowieka.
"Sędzia Michał Kowalski dobitnie podkreślił, że nie tylko ich czyn nie miał żadnych znamion wykroczenia, ale zasługuje na najwyższy szacunek i uznanie" - napisali Obywatele RP na Facebooku.
- Bardzo mądry wyrok i piękne uzasadnienie - skomentował "Gazecie Wyborczej" adwokat Krzysztof Stępiński, który reprezentował kobiety z mostu. Tak są nazywane, ponieważ właśnie na moście Poniatowskiego 11 listopada 2017 r. 14 kobiet usiadło na ulicy. Rozwinęły transparent z napisem "Faszyzm stop". Uczestnicy marszu chcieli go wyrwać, popychali i opluwali kobiety. Wyzywali je od "ku...", "suk".
"Protest przeciwko bierności"
Panie, które zasiadły na ławie oskarżonych to działaczki Warszawskiego Strajku Kobiet i Obywateli RP: Zofia Marcinek, Agnieszka Markowska, Izabela Możdrzeń, Maria Bąk-Ziółkowska, Kinga Kamińska, Krystyna Zdziechowska, Lucyna Łukian.
- Ten protest to była moja niezgoda na faszystowskie, homofobiczne marsze w tym najbardziej skrzywdzonym podczas wojny mieście - mówiła w czasie procesu Agnieszka Markowska. Inna podkreślała, że zaprotestowały przeciwko faszystowskiej symbolice, która od lat pojawia się na Marszu Niepodległości.
- To był protest przeciwko bierności policji i władz. Hasła nawołujące do nienawiści, eksterminacji, eliminowania innych narodowości to nie jest coś, co człowiek uważający się za przyzwoitego może tolerować i patrzeć na to bezczynnie - mówiła Zofia Marcinek.
Na ławie oskarżonych usiadło tylko siedem spośród 14 kobiet, które brały udział w proteście. Policja obwiniła początkowo dziewięć kobiet, które zgłosiły się do niej w charakterze poszkodowanych (były zaatakowane na marszu przez narodowców). Dwie panie nie wniosły jednak w terminie sprzeciwu wobec wyroku nakazowego i musiały zapłacić 200 zł grzywny.
Prokuratura nadal prowadzi postępowanie w sprawie ataku na protestujące działaczki. Raz już umorzyła sprawę, ale tę decyzję uchylił sąd. Dotąd śledczy nie ustalili ani nie przesłuchali napastników, chociaż w sieci są nagrania z tego zajścia.
Źródło "Gazeta Wyborcza"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl