"Był to moment, gdy zaczęłam się bać o życie"
"Gdy to przeczytałam, uzmysłowiłam sobie całą grozę położenia. Był to moment, gdy zaczęłam się bać o życie. Czy ja stąd kiedykolwiek wyjdę? Tymczasem przesłuchania trwały. O różnych porach dnia i nocy. Zawsze tak samo. Za stołem kilku facetów w mundurach i protokolant. Ja oślepiona ostrym światłem nagiej żarówki. W pamięci utkwiły mi dwa momenty. Jeden nawet zabawny, kiedy zauważyłam, że podsunięty mi do podpisu protokół aż roi się od koszmarnych byków ortograficznych. Ci śledczy zresztą często nie tylko słabo pisali, ale i słabo mówili po polsku. Tacy to właśnie byli 'Polacy'.
Ja w areszcie na rogu Strzeleckiej i Środkowej przebywałam przez trzydzieści jeden dni. Równo miesiąc. Tak komuniści 'nagrodzili' mnie za udział w Powstaniu Warszawskim i walkę o wolną, niepodległą Polskę. A ja przecież - zamiast siedzieć w ubeckiej piwnicy - miałam szykować się do ślubu. No cóż, los chciał, że moje życie potoczyło się zupełnie inaczej, niż planowałam" - opowiada Zofia Radecka z domu Purgal.