Sprawa dziecka z okna życia. Matka oddała córkę z desperacji
Kobieta, która na początku grudnia oddała córkę do okna życia w Gdańsku, teraz walczy o jej odzyskanie. Kobieta twierdzi, że była ofiarą przemocy domowej. Sprawa trafiła do sądu.
18.12.2024 | aktual.: 18.12.2024 11:01
Na początku grudnia w Gdańsku Matemblewie zakonnice znalazły w oknie życia roczną dziewczynkę. Na sytuację szybko zareagował ojciec dziecka. Zgłosił się na policję i powiedział, że decyzja matki została podjęta bez jego udziału.
Mężczyzna opowiedział stacji TVN24, że to on przeważnie opiekował się dzieckiem. Przekonywał, że musi odzyskać córeczkę, ale uniemożliwiają to procedury prawne.
Matka dziecka, 32-letnia kobieta, przyznała się teraz do oddania córki. Wyjaśniła, że była to decyzja podjęta w wyniku załamania nerwowego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Będę walczyć o córeczkę. Walczę od początku. To był impuls, mąż znęcał się psychicznie nad nami i fizycznie, co potwierdziły moje dzieci z pierwszego małżeństwa - powiedziała matka dziewczynki w rozmowie z "Faktem".
Roczna dziewczynka znalazła się w oknie życia. Rodzice chcą ją teraz odzyskać
Gazeta opisuje, jak zakonnice prowadzące Dom Samotnej Matki Caritas w Matemblewie usłyszały alarm, który oznaczał pozostawienie dziecka. Dziewczynka była zdrowa, a po badaniach trafiła do rodziny zastępczej.
Ojciec malucha wspólnie z prawnikiem rozpoczął działania mające na celu powrót córki do domu. Twierdzi, że matka dziecka porzuciła rodzinę. Mężczyzna oskarża żonę o uzależnienia i nieodpowiedzialne zachowanie. - W listopadzie przez cztery dni nie odzywała się do nas w żaden sposób - powiedział "Faktowi".
Mężczyzna nie miał ograniczeń w prawach rodzicielskich. Jednak na razie może odwiedzać córkę jedynie w wyznaczonych terminach. Sąd wszczął postępowanie w sprawie małoletniej. Oddanie do okna życia uruchomiło bowiem przewidziana prawem procedurę.
Jak podaje "Fakt", kobieta obawia się o swoje bezpieczeństwo i twierdzi, że jest ofiarą toksycznego związku. - Mój mąż to toksyczny i niebezpieczny człowiek. Zrobi wszystko, żeby mnie dręczyć dalej, żeby mnie zniszczyć - mówiła 32-latka". Kobieta podkreśla, że żałuje swojej decyzji i chce odzyskać córkę.
Przeczytaj również: Sprawa niedożywionej trzylatki. Jej rodzice zostaną przesłuchani
Sprawą zajmuje się policja i sąd w Gdańsku. - W rodzinie nie była prowadzona procedura "Niebieskiej karty", nie było też zawiadomienia w sprawie przemocy - powiedział "Faktowi" asp. szt. Mariusz Chrzanowski z gdańskiej policji. Sąd ma zdecydować o dalszych losach dziecka.
Źródło: "Fakt"/ TVN24