PolskaDziennikarz wezwany przez policję. "Kuriozalna reakcja służb"

Dziennikarz wezwany przez policję. "Kuriozalna reakcja służb"

Dziennikarz Wojciech Cieśla z tygodnika "Newsweek" został wezwany przez policję na przesłuchanie w związku z jego artykułem na temat wiceprezesa Trybunału Konstytucyjnego. - To niebezpieczne dla relacji media - władza - mówi WP autor materiału o Mariuszu Muszyńskim.

Dziennikarz wezwany przez policję. "Kuriozalna reakcja służb"
Źródło zdjęć: © East News | Wojciech Strozyk/REPORTER
Arkadiusz Jastrzębski

30.11.2018 | aktual.: 30.11.2018 13:52

Dziennikarz otrzymał wezwanie na przesłuchanie w Wydziale do walki z Przestępczością Przeciwko Mieniu Komendy Rejonowej Policji przy ul. Opaczewskiej w Warszawie.

W wezwaniu zaznaczono, że chodzi o artykuł pt. "Dubler" z sierpniowego wydania "Newsweeka".Wojciech Cieśla opisywał w nim, jak sędzia Muszyński w 2015 roku - dzięki PiS - trafił do TK.

Sprawą zajmuje się Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Już po nagłośnieniu sprawy wezwania śledczy poinformowali w mediach społecznościowych, że "postępowanie dotyczy ujawnienia miejsca zamieszkania bohatera artykułu, a nie jego braku zgody na publikację".

"Dziennikarz został w tej sprawie wezwany jedynie w charakterze świadka. Sprawa ta nie ma nic wspólnego z ograniczaniem wolności słowa czy prawa dziennikarzy do krytyki. Postępowanie przygotowawcze nie obejmuje okoliczności objętych tajemnicą dziennikarską, a jedynie ujawnienia prywatnych danych" - wyjaśniły już w komunikacie służby prasowe warszawskiej prokuratury.

Z kolei w piątek tuż po południu rzecznik prasowy TK poinformował, że zawiadomienie złożył sam sędzia Muszyński.

W swoim artykule Cieśla podał nazwę ulicy, przy której mieszka sędzia, a cały fragment dotyczył relacji bohatera artykułu z sąsiadami. Redakcja "Newsweeka" zaznacza, że w wezwaniu od policji mowa była o artykule napisanym "bez zgody osoby zainteresowanej".

Cieśla: to kuriozalne

Cieśla jest zaskoczony wezwaniem i uważa, że rządzący obóz po raz kolejny wykorzystuje wobec mediów swój aparat: policję, prokuraturę i ABW.

- To ewidentnie działanie policji pod presją. Przecież sprawa dotyczy treści artykułu, który każdy dziennikarz ma prawo napisać o osobie publicznej, a taką jest sędzia Muszyński - mówi Wirtualnej Polsce Wojciech Cieśla.

Zaznacza, że ze strony Muszyńskiego nie było żadnych innych prób porozumienia się. - A przecież w takich sprawach najpierw jest sprostowanie, pozew albo nawet kontrowersyjny art. 212. A tu od razu zawiadomienie policji i kuriozalne potraktowanie pracy dziennikarskiej jak przestępstwa - podkreśla dziennikarz "Newsweeka".

Jego zdaniem trudno działań policji nie odbierać jako ataku PiS na wolne media.

"Wbrew rozsądkowi i prawu"

- To cały ciąg zdarzeń. Najpierw próba zdjęcia tajemnicy dziennikarskiej z Wojtka Bojanowskiego z TVN24, niedawno wizyta służb u operatora tej stacji, a teraz policja zajęła się treścią mojego artykułu. Poszło zawiadomienie i ktoś - wbrew rozsądkowi oraz prawu - zareagował i zaczyna działać - zauważa.

Ostrzega, że to niebezpieczna praktyka, a wykorzystanie służb przez polityków w walce z nieprzechylnymi mediami może zastraszyć mniejsze i lokalne redakcje.

- Za mną stoi duża firma, ale w przypadku małych portali czy gazet taka sytuacja może być jeszcze groźniejsza. I pamiętajmy, że teraz przy władzy jest PiS, ale tak może zachować się każda partia - mówi nam Cieśla.

Dziennikarz poprosił o inny termin przesłuchania, bo o piątkowym poinformowano go dopiero w czwartek.

Sprawę monitoruje już m.in. Helsińska Fundacja Praw Człowieka. O wyjaśnienie okoliczności postępowania wobec dziennikarza "Newsweeka" opozycja zaapelowała do szefa resortu spaw wewnętrznych Joachima Brudzińskiego.

Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

"Newsweek"policjamariusz muszyński
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1241)