#dzieńdobryWP Pokrętna logika ws. tablicy. Gowin zdradza "nieuświadomione przekonania"
- Naprawdę nie dzielimy ofiar katastrofy na "nasze" i "nie nasze". Wyszło jak wyszło, ale ta argumentacja - niezależnie, czy brzmi przekonująco czy nie - jest prawdziwą. Nikt nie chciał wyrugować pamięci o premier Jarudze-Nowackiej - zapewniał w TelewizjiWP wicepremier Jarosław Gowin. To reakcja na wyjaśnienia, które otrzymaliśmy z Kancelarii Premiera. Wynika z nich, że umieszczenie na tablicy poświęconej ofiarom ze Smoleńska tylko trzech nazwisk osób związanych z PiS było celowe. Tłumaczenia Gowina są równie zaskakujące jak tłumaczenia KPRM.
Burzę wywołał w ubiegłym tygodniu wpis współprzewodniczącej partii Twój Ruch Barbary Nowackiej, która na Facebooku stwierdziła: "Mali cynicy próbują wyrugować pamięć o ludziach odważnych, o ofiarach katastrofy spoza PiS". Pytała, dlaczego na tablicy upamiętniającej prezydenta Lecha Kaczyńskiego, wicepremiera Przemysława Gosiewskiego i ministra Zbigniewa Wassermanna nie uwzględniono nazwiska jej matki.
Doszło do wymiany zdań z posłem PiS Dominikiem Tarczyńskim, który podkreślał, że Jaruga-Nowacka nie pracowała w KPRM, tylko w Ministerstwie Pracy. Emocje studził następnego dnia wicemarszałek Sejmu i wiceprezes PiS Joachim Brudziński, który stwierdził, że szefowa kancelarii premiera Beata Kempa "na pewno rozważy jakiś element uhonorowania w siedzibie kancelarii" Jarugi-Nowackiej. W podobnym tonie wypowiadał się wicepremier i minister kultury Piotr Gliński. - Nie kojarzyłem, że tablica nie obejmuje wszystkich polityków, którzy pracowali w tym budynku i zginęli w katastrofie smoleńskiej (...) Dobrze, że media zadają takie pytania, chociaż one są trudne - mówił.
Nowe, zaskakujące tłumaczenie KPRM
Co stało za taką "selekcją" nazwisk? Z naszych ustaleń wynika, że "w szczególny sposób uwzględniono osoby, które były ministrami w KPRM i nie kierowały żadnym działem administracji rządowej". W przesłanym nam komunikacie podkreślono, że "minister Jaruga-Nowacka upamiętniona została na tablicy w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, a minister Gęsicka (która również zginęła w katastrofie - przyp. red.) - tablicą w Ministerstwie Rozwoju". "Dotychczas ani Pan minister P. Gosiewski, ani Pan minister Z. Wassermann nie byli uhonorowani w taki sposób" - dodano.
W KPRM zapomniano jednak, że Jaruga-Nowacka - zanim została ministrem polityki społecznej - była również ministrem bez teki i wicepremierem (od 2 maja 2004 r. do 31 października 2005 r.), a więc - podobnie jak Wassermann i Gosiewski - była ministrem w KPRM i nie kierowała działem administracji rządowej.
Gowin o "nieuświadomionym przekonaniu" ws. tablicy
Co na to Gowin? Wicepremier zareagował zachowawczo. - Jestem pewniem, że nikt w KPRM, a w szczególności minister Kempa, która przygotowywała tę uroczystość, nie miał złych intencji - komentował w #dzieńdobryWP.
- Dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane. Czy nie wypadałoby po prostu się z tego wycofać, przeprosić? Powiedzieć - zapomnieliśmy, merytorycznie nie daliśmy rady, coś nam wyleciało z głowy... Tak, po ludzku? - dopytywała prowadząca program, Kamila Biedrzycka-Osica.
Wtedy padły konkrety. - Myślę, że kierowano się być może nieuświadomionym przekonaniem, że ministrowie, którzy kierowali swoimi resortami powinni być uhonorowani w tych ministerstwach, a KPRM to miejsce, w którym honoruje się tych ministrów, którzy po prostu pracowali w Kancelarii Premiera - tłumaczył.
Tyle, że znów się coś nie zgadza. Bo, przypomnijmy, Lech Kaczyński - zanim został prezydentem - był ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym w rządzie Jerzego Buzka w latach 2000-2001.