Dzięki TVP dowiedzieli się o aferze. "PiS ma poczucie, że jest w zagrożeniu"
- Widać, że PiS ma poczucie, iż jest w jakimś zagrożeniu - uważa politolog Renata Mieńkowska-Norkiene. Wskazuje na jeszcze bardziej radykalny język sobotnich wystąpień Jarosława Kaczyńskiego oraz to, że swoje orędzie zapowiedziała marszałek Sejmu Elżbieta Witek. Dzień po orędziu marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego.
W piątek wieczorem, w czasie największej oglądalności, widzowie TVP być może po raz pierwszy usłyszeli o aferze wizowej w rządzie PiS. Z orędziem do narodu wystąpił marszałek Senatu Tomasz Grodzki.
- Polskie wizy były sprzedawane na straganach w krajach Azji i Afryki. Dzięki temu setki tysięcy migrantów napłynęło do naszej ojczyzny - stwierdził Grodzki. Podkreślił, że proceder ten "zorganizowali i zarobili na nim najwyżsi polscy urzędnicy". - Proszę tych z państwa, którzy nie słyszeli jeszcze o aferze wizowej: zajrzyjcie do różnych źródeł informacji, porozmawiajcie z sąsiadami, ze swoimi dziećmi i wnukami. Ta prawda musi dotrzeć wszędzie - dodał Grodzki.
TVP nie mogła odmówić emisji orędzia, bo marszałek Senatu ma to w swoich ustawowych przywilejach. Ale słowa były tak bolesne dla rządu i telewizji, że bezpośrednio po orędziu w studiu pojawił się Zbigniew Ziobro, który ruszył z odsieczą. - W niedługim czasie ujawnię prawdziwe afery korupcyjne, których skala jest dużo większa, w okresie rządów PO, zamiecione sprawy pod dywan związane z procederem wizowym - powiedział minister sprawiedliwości.
Niespodziewanie w sobotę swoje orędzie zapowiedziała także marszałek Sejmu Elżbieta Witek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wystraszone PiS umniejsza aferę
- Uważam, że PiS się przestraszyło - komentuje w rozmowie z WP prof. Renata Mieńkowska-Norkiene, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. - Świadczy o tym choćby dzisiejsze wystąpienie prezesa Jarosława Kaczyńskiego w Toruniu. Aferę wizową próbował sprowadzić do jakiegoś epizodu, który jego zdaniem był zupełnie nieistotny i dotyczył ludzi z nizin władzy - dodaje.
Prezes jeszcze bardziej się zradykalizował
Renata Mieńkowska-Norkiene podkreśla, że sobotnie wystąpienie prezesa PiS było jeszcze bardziej radykalne niż poprzednie. - Chyba kazano mu tak wyostrzyć jego wypowiedź, właśnie dlatego, że się przestraszono tego, że betonowy elektorat, nie daj Boże zostanie w domu w dniu wyborów, albo że ten, na którego mobilizację PiS mógłby liczyć, że się przestraszy tej afery - komentuje.
Zwraca uwagę na to, że prezes PiS pogardliwie żartował sobie nawet ze ślubu Donalda Tuska. - To jest istotny moment kampanii, widać to po tym, co powiedział dzisiaj Kaczyński. Jak bardzo rozemocjonowany, twardy, brzydki i łopatologiczny stał się jego przekaz. Widać, że PiS ma poczucie, że jest w jakimś zagrożeniu - mówi Renata Mieńkowska-Norkiene.
Usłyszeli o aferze i mogli zacząć szukać informacji
Dlaczego marszałek Sejmu Elżbieta Witek zapowiedziała występ dzień po marszałku Senatu? Przekaz za pośrednictwem TVP jest dla polityków szalenie ważny.
- Jest spora grupa Polaków, którzy nie mają dostępu do innej telewizji. Gdyby nie marszałek Grodzki o aferze by się nie dowiedzieli. A teraz być może zaczęli szukać jakichś informacji. Przekaz marszałka Senatu był właśnie w takim duchu: "nie musicie mi wierzyć, ale poszukajcie informacji o aferze wizowej" - mówi politolog z UW.
Czy to zatem kluczowy moment kampanii wyborczej? - Jeżeli opozycja umiejętnie rozegra kwestię narzucenia narracji, nie pozwoli PiS-owi umniejszyć sprawę afery wizowej, to będzie straszliwa wojna. Jej los nie jest przesądzony - mówi prof. Mieńkowska-Norkiene.
Wskazuje, że dla opozycji pozytywne sondaże w ostatnich dniach przed wyborami mogą być jednak zagrożeniem. - Proszę pamiętać, że sondaże na Węgrzech, czy w Turcji prowadzone bezpośrednio przed wyborami dawały opozycji więcej szans, niż ona w istocie miała. Czyli opozycja jest przeszacowana sondażowo, to jest prawie pewne, że w Polsce może być podobnie - dodaje politolog.
Czytaj także:
Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski