PolskaDziecko w płonącym aucie - śledztwo w Rybniku. 3-latek wciąż nieprzytomny

Dziecko w płonącym aucie - śledztwo w Rybniku. 3‑latek wciąż nieprzytomny

Poparzona połowa ciała i konieczność przeszczepów - lekarze walczą o życie 3-latka - ofiary pożaru samochodu w Rybniku. Śledczy znają już przyczynę tragedii, a policja zwraca uwagę na znieczulicę ludzi, jaką zaobserwowali podczas akcji ratunkowej.

Dziecko w płonącym aucie - śledztwo w Rybniku. 3-latek wciąż nieprzytomny
Źródło zdjęć: © Policja
Arkadiusz Jastrzębski

Wypadek wydarzył się w czwartkowy wieczór przy ul. Kadetów w rybnickiej dzielnicy Boguszowice. Kiedy ogień objął zaparkowaną hondę civic w środku znajdował się 3-letni syn właściciela auta. 41-letni ojciec miał na chwilę wyjść z samochodu, a gdy zauważył płonące auto, natychmiast rzucił się na pomoc dziecku.

- Zdeterminowany mężczyzna nie zważając na potężny ogień wyciągnął 3-latka z samochodu i udzielił mu pierwszej pomocy - relacjonuje w rozmowie z Wirtualną Polską sierż. szt. Dariusz Jaroszewski z policji w Rybniku.

Ze służb jako pierwsi na miejsce dojechali policjanci. Mundurowi polewali poparzone ciało chłopczyka wodą do czasu przyjazdu karetki. Strażacy ugasili płonący samochód, a śmigłowiec lotniczego pogotowia ratunkowego zabrał dziecko do katowickiego szpitala.

Poparzenia połowy ciała

Według wstępnych ustaleń biegłego pożar powstał z powodu nieszczelnego przewodu paliwowego, choć auto miało wyłączony silnik. Wcześniej strażacy przypuszczali, że przyczyną mogła być nieszczelna instalacja gazu LPG.

Stan 3-latka nadal jest bardzo ciężki. Chłopczyk ma poparzenia połowy powierzchni ciała.

- Jest utrzymywany w śpiące farmakologicznej. Nim możliwy będzie przeszczep skóry, musimy ustabilizować stan zdrowia dziecka - mówi nam Wojciech Gumułka, rzecznik prasowy Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka im św. Jana Pawła II w Katowicach.

Znieczulica

Policja zwraca jednak uwagę na jeszcze jeden aspekt. Kiedy patrol dotarł na miejsce, okazało się, że nikt nie chciał pomóc poszkodowanym, choć na miejscu było wielu gapiów.

- Część osób nagrywała tragedię telefonem, zamiast podać pomocną dłoń. Apelujemy do mieszkańców o udzielanie pomocy w takich przypadkach. Pomaganie to nasz społeczny obowiązek - apeluje rzecznik.

Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

pożardzieckorybnik
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (106)