Synów widział jako profesorów, chciał dla nich spokojnego życia, dlatego się spierali
Większość jego kolegów z drużyny zginęła na początku i pod koniec powstania warszawskiego. Trauma związana z upadkiem powstania, ogromem zbrodni niemieckich i sowieckich wpłynęła na postawę Rajmunda w PRL. Charakteryzowała ją częsta wśród wielu żołnierzy AK i uczestników powstania chęć przystosowania się do życia w Polsce Ludowej. Przekonanie o sile i trwałości systemu komunistycznego skutkowało wewnętrzną emigracją oraz rezerwą wobec postaw otwarcie i aktywnie antykomunistycznych, prowadzących do niepotrzebnego rozlewu krwi i represji. Tak atmosferę ciężkich lat 50. wspominał w rozmowie-rzece "O dwóch takich... Alfabet braci Kaczyńskich" Jarosław Kaczyński: "Ojciec był w AK, stąd obawa w rodzinie. Od 1954 r. dobrze zarabiał, a jednak się obawiał. Koniec strachu to 1956 r. - mieliśmy wtedy z Leszkiem po 7 lat".
Rajmund był pragmatykiem, chciał synom zapewnić "spokojne życie" i optymalne warunki do nauki. "Tata był osobą asertywną, o silnym charakterze - wspominał Lech Kaczyński. Jeśli były jakieś napięcia między nami, to bynajmniej niewynikające z tego, że nie próbował mieć wpływu na nasze wychowanie. Inną sprawą jest to, że ja i Jarek nie zawsze mu się podporządkowywaliśmy. Ojciec walczył w postaniu warszawskim, był odznaczony Virtuti Militari, ale dla nas marzył o spokojnym życiu i karierze naukowej. Jego wizja to my jako profesorowie".
Na zdjęciu: Leszek, Jarek i cioteczny brat Janek Tomaszewski.