"Dzieci krzyczały i pytały o rodziców". Lekarze Bez Granic alarmują
Po ataku wojsk Izraela na obóz uchodźców w Strefie Gazy, Lekarze Bez Granic wydali oświadczenie. Głos zabrał pielęgniarz, który pomaga poszkodowanym. "Małe dzieci trafiły do szpitala z głębokimi ranami i poważnymi poparzeniami. Trafiły tu bez rodzin" - napisał.
We wtorek izraelskie wojsko zbombardowało obóz dla uchodźców na terenie Strefy Gazy. Armia Izraela przyznała się do ataku tłumacząc, że na zaatakowanym terenie znajdował się wysoki rangą dowódca Hamasu.
Lekarze Bez Granic reagują na atak na obóz uchodźców
Organizacja Lekarze Bez Granic wyraziła zaniepokojenie po ataku na obóz dla uchodźców w Strefie Gazy.
"Jesteśmy przerażeni wiadomościami dochodzącymi z obozu Dżabalija, gdzie z powodu izraelskiego nalotu zginęło wiele osób. Po ataku wiele rannych osób przybyło do szpitala Al Shifa, gdzie nasze zespoły pomogły zapewnić pomoc medyczną w nagłych przypadkach" - podali Lekarze Bez Granic w komunikacie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Organizacja cytuje pielęgniarza, który jest jej członkiem i który zajmuje się pomocą poszkodowanym.
"Małe dzieci trafiły do szpitala z głębokimi ranami i poważnymi poparzeniami. Trafiły tu bez rodzin. Wiele z nich krzyczało i pytało rodziców. Zostałem z nimi, dopóki nie udało nam się znaleźć dla nich miejsca, bo szpital był pełen pacjentów" - relacjonował Mohammed Hawajreh, pielęgniarz będący członkiem organizacji Lekarze Bez Granic.
"Potępiamy ten ostatni epizod bezsensownej przemocy i ponawiamy nasz apel o natychmiastowe zawieszenie broni, aby zapobiec większej liczbie ofiar śmiertelnych w całej strefie. Wystarczy!" - przekazali Lekarze Bez Granic.
Jak podaje Al-Jazeera, Ministerstwo Zdrowia w Gazie poinformowało, że według wstępnych danych w bombardowaniu obozu dla uchodźców zginęło ponad 50 osób, a 150 zostało rannych. Dziesiątki osób wciąż są pod gruzami. Palestyńskie władze nazywają ofiary mianem "męczenników".