"Putin musi błagać". Są pierwsze nagrania i zdjęcia

We wtorek rano przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un przybył do Rosji, aby spotkać się z Władimirem Putinem. Dyktatorzy mają rozmawiać m.in. o dostawach broni dla rosyjskiej armii.

Kim Dzong Un przyjechał pociągiem do Rosji
Kim Dzong Un przyjechał pociągiem do Rosji
Źródło zdjęć: © East News | @primamedia, AP, Telegram
Sylwia Bagińska

Informacje o przybyciu dyktatora Korei Północnej do Rosji potwierdziła we wtorek rano agencja Associated Press.

W komunikacie dodano, że w składzie północnokoreańskiej delegacji znaleźli się minister spraw zagranicznych, najwyżsi rangą dowódcy wojskowi oraz urzędnicy nadzorujący przemysł zbrojeniowy i technologie wojskowe, w tym prawdopodobnie program jądrowy Pjongjangu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kim Dzong Un spotka się z Putinem

Agencja AP dodała, że jeśli władze Korei Północnej dostarczyłyby Rosji uzbrojenie, prawdopodobnie oczekiwałyby, że Moskwa przekaże im w zamian pomoc energetyczną i żywnościową.

Północnokoreańska agencja prasowa KCNA oficjalnie potwierdziła, że Kim Dzong Un opuścił w niedzielę wieczorem Pjongjang i udał się pociągiem opancerzonym do Rosji.

Agencja Reutera informowała, że spotkanie Putina z Kimem zaplanowano na wtorek, po obradach Wschodniego Forum Ekonomicznego we Władywostoku.

Rosjanom brakuje broni

Rosyjskim wojskom atakującym Ukrainę szczególnie brakuje amunicji artyleryjskiej, dlatego Moskwa może być zainteresowana uzyskaniem tego uzbrojenia od Korei Północnej - podał wcześniej "New York Times".

Pjongjang prawdopodobnie posiada dziesiątki milionów sztuk pocisków artyleryjskich i rakietowych, wyprodukowanych na bazie sowieckiej technologii.

Ewentualne przekazanie części tego arsenału Rosji stanowiłoby dla niej duże wsparcie podczas inwazji na sąsiedni kraj - zaznaczyła agencja AP.

"Putin musi błagać"

Fakt, że Putin spotka się Kimem, przemierzając cały swój kraj, pokazuje, iż przywódca Rosji musi błagać o pomoc światowego pariasa. Świadczy to o strategicznej porażce Kremla - ocenił w poniedziałek rzecznik Departamentu Stanu USA Matthew Miller.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie