Afera mailowa. Dworczyk gorzko o przemyśle zbrojeniowym: "To jakiś kosmos"
Do sieci wyciekły kolejne maile pochodzące rzekomo ze skrzynki ministra Michała Dworczyka. Szef kancelarii premiera skarżył się w nich Mateuszowi Morawieckiemu na sytuację w przemyśle zbrojeniowym. - Najgorsze jest to, że niekompetencja, nieudolność, głupota, a czasem różne ciemne interesy są zawsze podlewane w MON, PGZ i u nas w polityce - obrzydliwym sosem bogojczyźnianych frazesów - pisał Michał Dworczyk.
Pierwszy z maili miał pochodzić z 26 sierpnia 2018 roku. Michał Dworczyk pisał w nim premierowi o swojej negatywnej ocenie działań Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Jako przykład podawał różne rodzaje amunicji małokalibrowej, które spółka kupowała po dwukrotnie zawyżonych cenach, a także krótkofalówek, które na rynku kosztują ok. 13 tys. zł, a Ministerstwo Obrony Narodowej w 2016 roku kupowało je za 80 tys. zł. - Wiem, że trudno uwierzyć, ale tak jest - miał twierdzić Michał Dworczyk.
"Podjęcie walki z patologiami" w zbrojeniówce
- Niestety bez zmierzenia się z patologiami, które przeżerają większość państwowych firm zbrojeniowych gros środków, które wyrzucimy w PGZ, zostaną zmarnowane. A to z kolei [...] tzn. podjęcie walki z patologiami - jest niemożliwe bez zmian w zarządzaniu firmą. Zresztą nawet wtedy, biorąc pod uwagę skalę problemu i tak wszystkie środki przekazane na dokapitalizowanie powinny być ściśle oznaczone, a warunkiem ich przekazania powinno być przedłożenie racjonalnych biznesplanów - pisał Michał Dworczyk.
- Dziś obawiam się, że PGZ nie ma listy sensownych projektów, a wiele z tego co mają, to jakiś kosmos - dodał.
Zobacz także: Wyszedł ze studia TVP. Składa jasną deklarację
Dalej Michał Dworczyk prosi premiera o spotkanie z Mariuszem Błaszczakiem, ministrem obrony. W rozmowie z premierem miał zasugerować dokapitalizowanie racjonalnych biznesplanów pieniędzmi oznaczonymi. - Na konkretne projekty, a nie kolejne pseudo badania i inne pomysły, które służą przepalaniu pieniędzy.
W ostatnich latach władze PGZ zmieniały się. W 2019 roku spółka przeszła pod zarząd ministra aktywów państwowych Jacka Sasina, ale, jak podaje Onet, obecnie kierują nią ludzie związani z Mariuszem Błaszczakiem. Pod koniec marca do kierownictwa MAP wszedł człowiek Zbigniewa Ziobry Jan Kanthak, który przejął nadzór na spółkami zbrojeniowymi.
"Obrzydliwy sos bogojczyźnianych frazesów"
Drugi z maili miał pochodzić z 3 września 2019 r. Było w nim rzekomo zdjęcie tekstu z "Dziennika Gazety Prawnej", a konkretnie wywiadu z prezesem WB Electronics Piotrem Wojciechowskim. Michał Dworczyk miał w nim napisać m.in. do premiera, że artykuł jest "niestety prawdziwy".
- Najgorsze jest to, że niekompetencja, nieudolność, głupota, a czasem różne ciemne interesy są zawsze podlewane w MON, PGZ i u nas w polityce - obrzydliwym sosem bogojczyźnianych frazesów. "Dobro sił zbrojnych", "przyszłość polskiego przemysłu" itd. A tak naprawdę wywalamy dziesiątki milionów złotych w błoto lub zgadzamy się na rozkradanie środków budżetowych - wyliczał.
Dworczyk naraził się na złość Macierewicza
Jako przykład podał zablokowanie przez siebie w 2017 r. (Dworczyk był wtedy wiceministrem obrony) podpisanie wielomilionowego kontraktu na drony uderzeniowe z PGZ "narażając się na złość Kownackiego i Macierewicza (ówcześni wiceminister i minister obrony - red.).
- Zażądałem testów porównawczych (jedyny raz kiedy się odbyły) z Warmetami - produktem WB Electronics. Okazało się, wiem, że w to trudno uwierzyć (ale ja to widziałem na własne oczy), że drony PGZ istnieją wyłącznie w fazie wstępnych prototypów. Najpierw trzeba było czekać, aby skonstruowali 3 sztuki, a potem okazało się to totalną klęską - testy na poligonie w Zielonce - opisywał Michał Dworczyk.
"Tajne raporty"
Jak pisał, drony wyprodukowane przez PGZ nie mogły trafić w cel lub nie wybuchały. Testy Warmetów wyszły "świetnie".
- To wprowadziło wszystkich w konsternację, ale i tak zakup Antoni Macierewicz zablokował "bo nie będziemy kupować od prywaciarza". Dopiero późną jesienią jak media zaczęły obśmiewać go, że drony, które zapowiadał to kolejna niespełniona obietnica - na szybko kazał kupić 100 sztuk. Oczywiście "obrońcy prawdziwych polskich produktów" tzn. PGZ doprowadzili do powstania tajnych raportów, które stwierdzały, że Warmety mają problemy z łącznością (można je zakłócić) i Błaszczak wstrzymał kolejne zakupy - pisał dalej Dworczyk.
Części do dronów z PGZ sprowadzano z Chin
Dodał, że Warmety kupowali wówczas Turcy, Ukraińcy i Arabowie, "tzn. kraje, które prowadzą wojnę, oceniając, że jest to lepszy produkt, niż odpowiedniki izraelskie czy amerykańskie".
- Drony PGZ nie powstały do dziś. I na koniec najlepsze. Na koniec zażądałem, aby przedstawiono jaki procent "drona" z PGZ jest produkowany w Polsce. Okazało się, że jest to sama głowica bojowa - tzn. ładunek i zapalnik, obudowa z tworzywa (też produkowana w prywatnej firmie poza PGZ) i kilka drobnych części. Cała reszta jest sprowadzana - głównie Chiny i chyba Izraela, a my w Polsce tylko staramy się z tych części coś złożyć. Kurtyna - miał zakończyć Michał Dworczyk.
"To na pewno wina Rosjan albo Niemców!" - odpisał do adresatów Zbigniew Jagiełło, wówczas prezes PKO BP, który już parokrotnie pojawiał się na liście adresatów uczestników korespondencji Michała Dworczyka w aferze mailowej.