Stołeczny ratusz odpowiada na krytykę. Chodzi o plakat świąteczny
Po tym jak warszawski ratusz opublikował tegoroczny plakat świąteczny, na władze Warszawy wylała się fala krytyki ze strony środowisk konserwatywnych i prawicowych. Wskazywano na brak symboliki religijnej, a nawet przekaz ukryty na grafice. Głos w tej sprawie zabrała rzeczniczka ratusza Monika Beuth-Lutyk.
Na plakacie widać zimowy pejzaż i łyżwiarzy ślizgających się dynamicznie wśród ośnieżonych choinek u podnóża okrągłej budowli. W tle widać też fragment bloku. Całość opatrzono życzeniami. "Każdemu, bez wyjątków, wszystkiego dobrego" - można przeczytać.
Plakat spotkał się z ostrą krytyką głównie wśród prawicowych polityków. Wielu z nich zwracało uwagę, że na grafice brakuje chrześcijańskich symboli, a całość wygląda mrocznie.
"Upadek kultury i polskości w opozycji trwa w najlepsze" - skomentował Patryk Jaki. Europoseł Solidarnej Polski w ośmiu gwiazdkach widocznych na plakacie dopatrzył się też symbolu oporu wobec PiS.
Zobacz też: najnowszy sondaż. "Oni już wiedzą, że mają duży problem"
"Jak nie pajac w durszlaku, to polowanie na krzyże. Nawet święta Bożego Narodzenia katolikom próbuje 'opiłować'" – napisał z kolei partyjny kolega Jakiego, wiceminister klimatu Jacek Ozdoba.
Smutek i gorycz wyraził także Michał Dworczyk, publikując plakat z trzema przerażonymi emotikonami, a poseł Konfederacji Krzysztof Bosak ocenił, że plakat jest "ponury i złowrogi".
Świąteczny plakat. Warszawski ratusz odpowiada na krytykę
Do negatywnych ocen plakatu odniosła się rzeczniczka stołecznego ratusza. - Nie ma nim symboli religijnych, ponieważ jesteśmy administracją samorządową. Szopek z Jezusem oczekiwałabym raczej w przekazie instytucji związanych z religią i kościołem, a nie jednostek administracji, które powinny być neutralne światopoglądowo - mówi w rozmowie z Interią Monika Beuth-Lutyk.
Jej zdaniem grafika jest "pozytywna i neutralna". Rzeczniczka zapewnia ponadto, że plakat nie ma żadnych ukrytych politycznych podtekstów. - Naszym celem nie jest żaden negatywny przekaz czy obrażanie kogokolwiek, a wręcz przeciwnie. Dążymy do tego, żeby on (plakat-red.) był dla wszystkich - tłumaczy Beuth-Lutyk.
Jak dodaje jeżeli ktoś dopatruje się "negatywnych i złych znaczeń, to bardziej świadczy to o nim, niż o plakacie".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Zobacz też:
Źródło: Interia.pl