Dwa dolary za prorządowe manifestowanie w Birmie
Żołnierze birmańscy przeczesują ulice Mandalay,
drugiego co do wielkości miasta Birmy, oferując mieszkańcom
pieniądze za udział w demonstracji prorządowej - informuje rozgłośnia radiowa birmańskich dysydentów Mizzima. Za uczestnictwo proponują 3 tys. kiatów (2,20 USD), ostrzegając, że jeśli się nie zgodzą, będą musieli sami zapłacić 10 tys. kiatów (7,33 USD), żeby nie mieć "problemów".
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/krew-na-ulicach-rangunu-6038636784407169g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/krew-na-ulicach-rangunu-6038636784407169g )
Krew na ulicach Rangun
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/birma-reakcja-swiata-6038692378678401g )
Birma: reakcja świata
W Birmie przez prawie dwa tygodnie trwały masowe protesty przeciwko pogorszeniu się warunków życia po sierpniowych drastycznych podwyżkach cen paliw. Demonstranci, wśród nich mnisi buddyjscy, domagali się też powrotu demokracji w kraju rządzonym od 45 lat przez junty.
Podczas rozpędzania przez siły birmańskie prodemokratycznych demonstracji w Ragunie zginęło co najmniej 16 osób, w tym dwóch cudzoziemców, a ponad 200 osób odniosło obrażenia.
Specjalny wysłannik ONZ ds. Birmy Ibrahim Gambari spotka się z szefem birmańskiej junty, generałem Thanem Shwe - poinformował przedstawiciel Ministerstwa Informacji.
Gambari spotkał się już z przywódczynią opozycji birmańskiej Aung San Suu Kyi oraz pojechał do birmańskiej stolicy Najpjidawu z nadzieją na rozmowę z Thanem Shwe, ale spotkał się tylko z innymi przedstawicielami junty, m.in. z ministrami kultury i informacji, generałami Khin Aung Myintem i Kyaw Hsanem.
Organizacja Reporterzy bez Granic i Birmańskie Stowarzyszenie Prasy zaapelowały o "natychmiastowe uwolnienie" birmańskiego korespondenta japońskiego dziennika "Tokyo Shimbun" i trzech innych miejscowych dziennikarzy, o których słuch zaginął kilka dni temu. Organizacje utrzymują, że są "potajemnie przetrzymywani" przez siły bezpieczeństwa.