Duda zawiódł w sprawie 11 listopada? "Jest funkcjonariuszem partyjnym, a nie prezydentem wszystkich"
• Andrzej Duda nie spełnił marzenia o wspólnym marszu wszystkich Polaków
• Ewa Pietrzyk-Zieniewicz: jesteśmy tak podzieleni, że nawet 11 listopada nas nie scementuje
• Zdaniem Borysa Budki (PO) prezydent zaprzepaścił szansę
• Paweł Rabiej (.N): wzywał do budowania wspólnoty, a jego działania były dzielące
• W ocenie posła Tadeusza Cymańskiego wspólny marsz jest możliwy, ale potrzeba czasu
• KOD planuje zaprosić prezydenta na swój marsz z okazji 11 listopada
- Chciałbym, mam taką nadzieję, będę w tym kierunku czynił starania, abyśmy może już za rok poszli wszyscy razem w jednym marszu niepodległości. Bo jeżeli nawet różnimy się w poglądach, to chyba nie co do niepodległości - mówił podczas ubiegłorocznych uroczystości związanych z Narodowym Świętem Niepodległości prezydent Andrzej Duda. Już dziś wiemy, że prezydenckie marzenie o jednym, wspólnym marszu nie zostanie spełnione. Mało tego, w porównaniu z ubiegłym rokiem, dużych manifestacji na ulicach Warszawy będzie więcej.
Oprócz popularnego Marszu Niepodległości organizowanego co roku przez Narodowców, 11 listopada na ulicach stolicy w oddzielnych pochodach świętować będą również zwolennicy Komitetu Obrony Demokracji, a także antyfaszyści i sympatycy Partii Razem. Zdaniem doc. dr Ewy Pietrzyk-Zieniewicz sytuacja ta świadczy o tym, że w ciągu ostatniego roku pogłębiły się podziały między Polakami.
- Przy okazji tego typu uroczystości kumulują się nastroje panujące między obywatelami. Kwestia niepodległości przestała istnieć samodzielnie i rozszerza się na inne, mniej lub bardziej znaczące np. problem nauczycieli. Jesteśmy tak podzielni w różnych sprawach, że nawet data 11 listopada nie jest w stanie nas scementować - tłumaczy politolog Uniwersytetu Warszawskiego. Czy w związku z tym przez ostatni rok prezydent rzeczywiście "czynił starania, abyśmy poszli wszyscy razem w jednym marszu"?
Opozycja jest w tej sprawie zgodna. - Prezydent nie podjął kroków w tym kierunku. Z jego strony nie było żadnej inicjatywy budowania mostu między Polakami - mówi Wirtualnej Polsce członek zarządu Nowoczesnej Paweł Rabiej. W podobnym tonie wypowiadają się również politycy Platformy Obywatelskiej. Zdaniem Borysa Budki Andrzej Duda zaprzepaścił szansę na to, aby stać się prezydentem wszystkich Polaków.
- Stał się elementem gry politycznej, a swoimi działaniami udowodnił, że jest prezydentem tylko jednej opcji. Milczy tam, gdzie jego głos powinien być słyszalny. Obchody 11 listopada są tego doskonałym przykładem. Prezydent nie zrobił niczego, aby Święto Niepodległości było świętem, które jednoczy Polaków - mówi poseł PO. - Prezydent wielokrotnie wzywał do budowania wspólnoty, a potem okazywało się, że jego działania są dzielące, a nie łączące - dodaje Rabiej.
Jeszcze bardziej krytyczny wobec prezydenta jest Komitet Obrony Demokracji. - Zajmował się głównie dzieleniem Polaków, mówił, że jedni są lepsi, a inni gorsi. Przy sporach politycznych zawsze opowiadał się po tej samej stronie. Na wszelkie możliwe sposoby pokazywał, że jest funkcjonariuszem partyjnym, a nie prezydentem wszystkich Polaków - mówi Wirtualnej Polsce szef KOD-u Mateusz Kijowski.
W obronie prezydenta stają jednak politycy obozu rządzącego. Zdaniem posła Solidarnej Polski Tadeusza Cymańskiego Andrzej Duda czynił starania w kierunku wspólnego świętowania odzyskania niepodległości. - Prezydent wprowadził do dyskusji publicznej zupełnie inny język wypowiedzi. Słowa, jakie padały w ostatnim roku z jego ust działały na innych konsolidacyjnie - tłumaczy rozmówca WP.
Poseł Cymański jest przekonany, że wspólny marsz jest możliwy i to jeszcze w czasie kadencji obecnego prezydenta. Trzeba tylko uzbroić się w cierpliwość. - Wciąż czekamy na pojednanie, jest ono naszym marzeniem, ale to trudny proces, a nie jednorazowy akt. Potrzeba czasu - przekonuje poseł Solidarnej Polski. W jego ocenie rok to jednak za krótko, aby udało się zrealizować ten cel. - Prezydent nie jest demiurgiem, ani cudotwórcą. Potrzeba nam wiary, że dojdzie do pojednania - mówi Cymański.
Opozycja jest zdania, że w tej sprawie potrzeba przede wszystkim czynów. Zarówno Budka, jak i Rabiej deklarują, że jeśli Andrzej Duda zaprosiłby ich formacje polityczne do wspólnego świętowania, to uzyskałby pozytywną odpowiedź. - Zaproszenia prezydenta nie wolno lekceważyć. Jest głową państwa i choć negatywnie oceniamy jego działalność, to gdyby wyszedł z inicjatywą wspólnego świętowania, wzięlibyśmy w tym udział - mówi WP Rabiej.
- Wiele zależałoby od tego w jakiej formule przebiegałyby te uroczystości, ale na pewno rozważylibyśmy swój udział. Gdyby nie był to pusty gest, tylko próba dialogu, to nie widziałabym żadnych przeszkód. Andrzej Duda jest głową państwa - tłumaczy WP Borys Budka.
Komitet Obrony Demokracji zamierza iść krok dalej i samemu wyciągnąć do prezydenta dłoń. Jak nieoficjalnie dowiedziała się Wirtualna Polska KOD planuje wysłać do niego zaproszenie na swój marsz. Oprócz Andrzeja Dudy zaproszeni mają zostać również wszyscy byli prezydenci oraz liderzy partii politycznych, w tym Jarosław Kaczyński. Prezydent już wcześniej otrzymał zaproszenie na Marsz Niepodległości organizowany przez Narodowców.
Wciąż nie wiadomo, gdzie głowa państwa będzie świętować 11 listopada. Mimo wielu prób kontaktu Wirtualna Polska nie otrzymała odpowiedzi na pytania przesłane do Kancelarii Prezydenta. Udało nam się skontaktować jedynie z przebywającą na urlopie szefową KPRP Małgorzatą Sadurską, która poinformowała nas, że głowa państwa w tym dniu na pewno będzie uczestniczyć w uroczystościach państwowych. Nie wiadomo jednak, gdzie i jak będą one przebiegać.